Deutsche Bank i DWS oskarżone o greenwashing
Powód nalotu: oskarżenie o „greenwashing”, tzn. „zielone kłamstwo”, „ekościemę”, „zielone mydlenie oczu”, czyli mamienie inwestorów projektami ekologicznymi, choć tych projektów wcale tak wiele w portfelu ofert nie było.
Akcje DWS na giełdzie natychmiast spadły, a szef spółki Asoka Wöhrmann ogłosił odejście w najbliższy czwartek, 9 czerwca. Następnego dnia, 10 czerwca, schedę po nim przejmie 42-letni Stefan Hoops. Potoczyło się.
DWS Group, w której Deutsche Bank ma 80 proc. udziałów, to jedna z największych w świecie firm zarządzających aktywami (asset menagement, Vermögensverwalter), obecnie 900 miliardami euro. Personel to 3500 ludzi w placówkach na całym globie.
Prokuratura, która prowadziła śledztwo już od początku roku, zarzuca firmie nieuzasadnione, bo niepoparte liczbami, epatowanie w prospektach projektami inwestycji, które sprzyjają środowisku, np. ochronie mórz i oceanów, po to, by potencjalnych inwestorów przyciągnąć tym szczytnym ukierunkowaniem.
ESG nie może być tylko sloganem
Czynniki ekologiczny i społeczny od pewnego czasu są zresztą istotnym elementem strategii wielkich korporacji. Zdają sobie one sprawę z wrażliwości współczesnych społeczeństw, które martwią się o przyrodę, popierają rozwój odnawialnych źródeł energii i chcą uniezależnić się od kopalin, co jest dodatkowo istotne w dobie wojny w Ukrainie.
Wbrew danym z prospektów funduszu DWS czynniki ESG zostały uwzględnione tylko w mniejszości inwestycji
Dlatego firmy wpisały na sztandary kryteria ESG, czyli środowisko, odpowiedzialność społeczna i ład korporacyjny (environmental, social, governance). Czasem okazuje się to sloganem marketingowym bez sugerowanej treści.
Prokuratura po wstępnej analizie dokumentów skonkludowała: „Badanie wykazało istnienie wystarczających rzeczowych dowodów, że wbrew danym z prospektów funduszu DWS czynniki ESG zostały uwzględnione tylko w mniejszości inwestycji”. Dziennik „Süddeutsche Zeitung” pytał więc: „Czyżby DWS świadomie podawał inwestorom fałszywe dane? To byłby poważny zarzut”.
Zaczęło się od sygnalistki
Choć nalot służb na Deutsche Bank i DWS zaszokował niemiecką finansjerę, nie był czymś zupełnie niespodziewanym.
Informacje o nieprawidłowościach w przekazach marketingowych pojawiły się już w zeszłym roku, a to za sprawą ówczesnej dyrektorki ds. zrównoważonego rozwoju Desiree Fixler. Zwracała ona na nie uwagę kierownictwu, ale reakcją było zwolnienie jej w marcu 2021 roku przez Asokę Wöhrmanna.
Niezależne śledztwa wszczęły Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), ministerstwo sprawiedliwości USA, FBI oraz niemiecki urząd nadzoru finansowego BaFin
Wöhrmann zarzucił jej brak efektów działań, wobec czego Fixler, m.in. dla ratowania swego honoru, latem 2021 roku poszła do prasy. Dziennikowi „Wall Street Journal” wyjawiła m.in., że DWS zawyżał współczynnik zrównoważonego rozwoju ESG, co w żargonie finansowym oznaczało, że swoje produkty prezentował jako „bardziej zrównoważone” lub „bardziej zielone”, niż faktycznie były.
Po tej publikacji niezależne śledztwa wszczęły więc Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), ministerstwo sprawiedliwości USA, FBI oraz niemiecki urząd nadzoru finansowego BaFin. (Desiree Fixler zaskarżyła swoje zwolnienie do frankfurckiego sądu pracy, ale przegrała tam w styczniu tego roku.)
Najpóźniej więc od połowy zeszłego roku było wiadomo o możliwych naciąganiach marketingowych ze strony DWS, co mogło zachwiać pozycją dyrektora zarządzającego. Pojawiły się też zarzuty, że Asoka Wöhrmann negocjacje z jedną z firm prowadził z użyciem prywatnej skrzynki mailowej.
Nadzór finansowy jest ważny, ale czasem nie wystarcza i można czegoś nie zauważyć. Wtedy istotną rolę do odegrania mają czy to anonimowi sygnaliści czy uczciwi, a przynajmniej niecyniczni pracownicy, którzy zgłaszają swe wątpliwości przełożonym, choć za to niekiedy drogo płacą jak Desiree Fixler. Ratunek niosą wtedy wolne media.