Deflacyjne obawy przesadzone?
Po nieznacznie wyższym niż oczekiwano odczycie inflacji CPI w USA, która wywołała silną reakcję na eurodolarze, w piątek na rynek napłynęły dużo bardziej zaskakujące dane na temat inflacji. Według wstępnych szacunków, w lutym ceny w Niemczech wzrosły, w ujęciu miesiąc do miesiąca, w tempie nieobserwowanym od grudnia 2004 r. (0,9 proc.). W porównaniu do lutego 2014 r. wskaźnik CPI wyniósł 0,1 proc., co oznacza, że formalna deflacja trwała zaledwie jeden miesiąc. Spodziewano się wyników o kilka dziesiątych punktu procentowego niższych. Informacja niemieckiego urzędu statystycznego na notowania wspólnej waluty nie wpłynęła, ale potencjalnie ma ogromne znaczenie. Przyspieszenie inflacji, jeśli potwierdzi się w ostatecznym raporcie, i w kolejnych miesiącach nadal nie będziemy obserwować tzw. efektów drugiej rundy (przełożenia niskich cen energii na pozostałe kategorie dóbr i usług konsumpcyjnych), wyjdzie na to, że Europejski Bank Centralny zaczyna stosować nadzwyczajne środki łagodzenia polityki pieniężnej w cyklicznym dołku procesów dezinflacyjnych, czyli najgorszym, możliwym momencie. Może to zachwiać wiarygodnością Banku. W dłuższym zaś terminie oznaczać, że program skupu obligacji potrwa do września 2016 r. i nie zostanie przedłużony. Stwarza to potencjalnie groźną dla gospodarki i zabójczą dla waluty sytuację, w której inflacja – wiedziona naturalnymi siłami cykli – budzi się do życia, a bank centralny dodatkowo ją pobudza dostarczając systemowi płynności. Wizja gwałtownego przyspieszenia inflacji jest w tej sytuacji nie do końca abstrakcyjna. Choć nikt w tym momencie nie spodziewa się, że za rok wskaźniki cen znajdą się w okolicach 2 proc., w perspektywie 2 lat takie poziomy są realne. Przy czym zahamowanie wzrostów szybko wówczas nie nastąpi. Uważamy, że niska inflacja nie jest dana raz na zawsze i lepiej zawczasu przygotować scenariusze tak na wypadek pogłębienia deflacji, jak i niespodziewanego przyspieszenia dynamiki cen.
Z punktu widzenia środowej decyzji Rady Polityki Pieniężnej (RPP) – kluczowego dla złotego wydarzenia tego tygodnia – wyższa inflacja u naszych zachodnich sąsiadów jest argumentem w rękach przeciwników podwyżek stóp procentowych. W wypowiedzi bezpośrednio po publikacji raportu o PKB kluczowa przedstawicielka RPP, E. Chojna-Duch, względnie optymistycznie wypowiadała się o perspektywach gospodarki. Wskazywałoby to, iż nie jest skłonna poprzeć wniosku o redukcję stóp. Bez jej głosu szanse na przegłosowanie cięcia są minimalne. Jest w Radzie stabilne grono pięciu członków, którzy nie widzą miejsca na dalsze złagodzenie polityki pieniężnej w Polsce. Brak obniżki to zaproszenie do dalszego umocnienia złotego. Zakładamy, że w przypadku takiego wyniku głosowania w środę, rodzima waluta w szybkim tempie umocni się do poziomu 4,12-4,10 za euro. Obniżka o 25 pb. będzie neutralna, być może nieznacznie negatywna dla złotego. W przypadku cięcia o 50 pb. złoty wyraźnie straci na wartości. Ta ewentualność – choć jeszcze 4 tygodnie temu najbardziej prawdopodobna – na ten moment wydaje się najmniej realna.
W gospodarkach zaczyna być, więc coraz bardziej ciekawie. Dziś w centrum uwagi seria odczytów ze strefy euro i USA. Kluczowe oczywiście informacje o indeksach PMI dla przemysłu i inflacji HICP. W dalszej części dane o dochodach i wydatkach konsumentów oraz wskaźnikach PCE z USA.
EURPLN: Słabość euro powoduje, że kurs EUR/PLN utrzymuje się w okolicach poziomu 4,15. Pojawiają się kwotowania najniższe od lipca, ale nie dochodzi do realizacji zleceń stop-loss, co wskazuje na istnienie sił, które nie są zainteresowane dalszym wzmocnieniem złotego. Należy więc zakładać, że do środowej decyzji Rady Polityki Pieniężnej kurs utrzyma się powyżej poziomu 4,15. O dalszych losach kursu zdecyduje wynik głosowania. Jeśli oprocentowanie nie spadnie, spadki kursu przyspieszą. Cięcie powstrzyma presję popytową na złotym.
EURUSD: Kurs przymierza się do testowania kluczowej linii wsparcia, czyli 1,1150. Zakładamy, że bariera ta nie zostanie w najbliższych tygodniach trwale przełamana. Euro, wcześniej czy później, znajdzie aprecjacyjny potencjał i kurs przesunie się na wyższe poziomy. Być może katalizatorem korzystnych dla wspólnej waluty zmian stanie się czwartkowe posiedzenie EBC. Obecne ceny traktujemy, jako dogodną okazję do średnioterminowych (1-3 miesiące) zakupów euro.
Damian Rosiński
Dom Maklerski AFS