Dane o produkcji przesądzą o cięciu QE w styczniu?
Słaby raport o zatrudnieniu w USA w grudniu nie spowodował trwałej zmiany postrzegania sytuacji na rynkach. Pozostałe dane, w tym dzisiejszy o produkcji przemysłowej, przesądzą, w mojej ocenie, o kolejnej redukcji programu QE na posiedzeniu Fed 29 stycznia. Dolar będzie zyskiwał, złoty nadal w odwrocie.
W grudniu inflacja w Stanach Zjednoczonych rosła w tempie zgodnym z prognozami analityków. Średni poziom cen konsumpcyjnych zwiększył się o 0,3 proc. wobec listopada i o 1,5 proc. w porównaniu do tego samego okresu 2012 r. Bazowy wskaźnik cen, bez wrażliwych na wahania kategorii (żywność i energia), utrzymał się na tym samym poziomie w ujęciu rok do roku jak w listopadzie. Presja inflacyjna pozostaje umiarkowana. Nie dziwi krótkotrwała reakcja rynku, kiedy po publikacji wyprzedawano dolara. Kurs EUR/USD wzrósł z okolic dziennych minimów na poziomie 1,3600 na 1,3650. Dane Departamentu Handlu mogły u niektórych pozostawić złudną nadzieje, że program QE nie będzie redukowany na każdym z posiedzeń Rezerwy Federalnej. Być może również część graczy ustawiała pozycje w nadziei na niespodziankę i odczyt powyżej konsensusu.
Nadzieje na wstrzymanie cięć oceniam jako złudne, ponieważ w przeciwieństwie do tego, co działo się z inflacją w drugiej połowie ub. r. (wzrost latem, spadek jesienią) tym razem przyspieszenie dynamiki cen będzie trwałe i nieodwracalne. Już wkrótce główny wskaźnik CPI przekroczy poziom maksimów z 2013 r. (2,0 proc. r/r) i osiągnie dwuletnie szczyty. Takie zachowanie sugerują: ogólna kondycja gospodarki, spadające bezrobocie, zwiększające presję na wzrost wynagrodzeń, zakończenie głównej fazy przeceny na rynkach towarowych oraz długotrwały trend deprecjacji dolara, z opóźnieniem podrażający towary sprowadzane z zagranicy. Dołoży się do tego efekt bazy statystycznej (niska inflacja przez większą część 2013 r.).
Nie będzie to mogło pozostać bez reakcji ze strony Fed. Dziś o zagrożeniu przyspieszenia procesów inflacyjnych nikt z członków Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) nie chce, i dopóki nie stanie się to oczywiste, nie zacznie mówić. Mogłoby to spowodować dalszy, niepożądany wzrost rynkowych stóp procentowych. Faktem jest jednak to, że cykl niskiej inflacji oraz ultra łagodnej polityki pieniężnej w Stanach dobiega końca. Krytyczna faza depresji, tendencji deflacyjnych minęła. Po kilku falstartach ożywienia, nawrotach awersji do ryzyka i załamaniach nastojów, przyszedł czas na dłuższą fazę poprawy aktywności ekonomicznej. Dla firm i przeciętnego obywatela to dobra informacja. Dla rynków, w szczególności gospodarek wschodzących, niekoniecznie. Oznaczać to będzie bowiem, że czas taniego pieniądza się skończył. Wzrośnie atrakcyjność inwestowania w kraju pochodzenia kapitał w związku z czym, będzie on powracał za ocean. Pozostaje mieć nadzieję, że skończył się to wspinaczką po ścianie strachu, a nie poważnym załamaniem cen na emerging markets.
Ostatnia sesja tygodnia to kolejna, ważna publikacja z USA. Fed poinformuje o kształtowaniu się produkcji przemysłowej i wykorzystaniu mocy produkcyjnych w grudniu. Kto wie, czy to właśnie bardzo mocny wzrost produkcji w listopadzie (o 1,1 proc. m/m) nie przechylił szali na stronę zwolenników cięcia programu QE już w grudniu. Zakładam, że dzisiejszy odczyt potwierdzi, że w styczniu również dojdzie do kolejnej redukcji skali zakupów o 10 mld dol. miesięcznie.
EURPLN: Czwartek przyniósł dalsze osłabienie złotego wobec euro do poziomu 4,1700. Powrót kursu powyżej 4,1650 jest sygnałem kontynuacji wzrostowej tendencji podczas nadchodzących sesji. Droga w rejon szczytów z początku miesiąca (4,1800) stoi otworem. Z kolei gdyby doszło do przebicia i tej bariery, wzrosną szanse na wypełnienie formacji podwójnego dna i ruch nawet powyżej 4,2000. Szanse na powrót notowań poniżej 4,1650 dziś oceniam jako niskie.
EURUSD: Krótka, nietrwała reakcja rynku na publikację danych o inflacji CPI wskazuje, że przewagę mają niedźwiedzie. Dziś kolejny ważny odczyt, produkcja przemysłowa. Jeśli tylko nie nastąpi silne, negatywne zaskoczenie (wzrost wytwórczości poniżej 0,2 proc. m/m), dolar będzie dalej powoli zyskiwał na wartości. Kluczowym wsparciem pozostaje poziom 1,3550.
Damian Rosiński
Dom Maklerski AFS