Czy Unia Europejska się rozkłada… … a strefa euro wzmacnia? Unia dwóch prędkości

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

kwiecinski.jerzy.01.150xOstatni szczyt Unii Europejskiej poświęcony budżetowi Unii Europejskiej na lata 2014-2020, po stosunkowo krótkich jak na standardy unijne obradach, zakończył się 23 listopada spektakularnym fiaskiem. Od samego początku szczytu płynęły sygnały, że nie było woli porozumienia się, szczególnie wśród najważniejszych graczy. Liczyły się bieżące cele polityczne. Na dalszy plan zostały usunięte szczytne cele Schumana i innych założycieli Wspólnot Europejskich, nie mówiąc już o europejskiej solidarności. Na dzisiejszym szczycie stanie sprawa unii bankowej, utworzenia osobnego budżetu i kontraktów dla strefy euro.

Podsumujmy ostatni szczyt, który w całości był poświęcony budżetowi UE na lata 2014-2020. Przypomnijmy, że budżet unijny to tylko około 1 procent unijnego PKB i 2 procent wszystkich wydatków rządowych w UE, ale ma kluczowe znaczenie dla realizacji unijnej strategii Europa 2020, unijnych polityk i dla przeciwdziałania kryzysowi. Biedniejszym krajom i regionom UE pozwala na zmniejszenie dystansu rozwojowego. Budżet unijny to główny unijny instrument finansowy na publiczne inwestycje, o których tak dużo ostatnio się mówi, że mają nam pomóc przełamać kryzys.

Szefowie   krajów  członkowskich   chcieli  na   szczycie   zademonstrować   wobec   swoich wyborców, że potrafią walczyć o swoje interesy narodowe. Ofiarą takiego podejścia jest przede wszystkim Unia Europejska, jako społeczność wielu milionów Europejczyków, którzy chcieliby, aby ich przedstawiciele w najważniejszych organach unijnych zadbali o ich lepszy poziom  życia,  o  miejsca  pracy,  o  przyszłość,  a  nie  spotykali  się  na  bezproduktywnych „summits”, aby pokazać swoje ego, coś zjeść i pokazać się w świetle kamer. Generalnie, cały ten tydzień nie był dobry dla Unii Europejskiej. Nie udało się podjąć decyzji w sprawie pomocy dla Grecji, a następnie fiaskiem zakończył się szczyt budżetowy.

Nie udało się przełamać tego niechlubnego zwyczaju, że ważne sprawy, a szczególnie budżet, wymagają zorganizowania dwóch szczytów. To też kolejny szczyt na przestrzeni ostatnich paru lat zakończony fiaskiem. Czy to nie świadczy o pogłębiającej się niemocy instytucjonalnej Unii Europejskiej? Nie ma chemii w relacjach pomiędzy najsilniejszymi graczami w UE. Widać wyraźnie, że pani Kanclerz Angela Merkel lepiej porozumiewa się z panem Davidem Cameronem niż z Francois Hollandem. Wygląda na to, że oś niemiecko- brytyjska może na pewien czas zastąpić tradycyjną oś niemiecko-francuską. Duet „Merkozy” został zastąpiony nowym – teraz mamy duet „Camerkel”. Czy to nowa „Europa minimum”?

Dla wszystkich uczestników szczytu budżetowego było jasne, że cięcia w stosunku do propozycji złożonej w czerwcu zeszłego roku przez Komisję Europejską są nieuniknione, ale nie było woli do osiągnięcia kompromisu. Okazuje się także, że wbrew deklarowanym wstępnym uzgodnieniom na szczycie, należy się spodziewać dalszych cięć w środkach finansowych  przeznaczonych  na  politykę  spójności  i  na  wspólną  politykę  rolną.  Takie sugestie płyną ze strony prezydencji cypryjskiej. Uzgodnienia słowne na szczycie nie zostały nigdzie zapisane. Głębszych cięć w stosunku do propozycji zgłoszonej na szczycie przez Przewodniczącego Rady Europejskiej, Hermana Van Rompuya, domagały się jeszcze na szczycie w drugim dniu nie tylko Wielka Brytania i Niemcy, ale także Holandia, Finlandia i Szwecja. Szefowie tych krajów domagali się dodatkowych cięć w wysokości 30 mld euro w stosunku do propozycji van Rompuya zakładającego już ograniczenia budżetu o 75 mld euro.

Cięcia budżetu w tej wysokości nadal można przeprowadzić bez uszczerbku w polityce spójności  i  wspólnej  polityce  rolnej,  np.  poprzez  ograniczenie  środków  w instrumencie „Łącząc Europę” (Connecting Europe Facility), w programie Horyzont
2020 na rzecz badań i rozwoju, w wydatkach na politykę zagraniczną i na administrację unijną. Na zakończenie szczytu Premier David Cameron szczególnie akcentował zmniejszenie kosztów administracji. Nic dziwnego Premier Cameron swoje urzędowanie rozpoczął od redukcji wynagrodzeń dla siebie i swoich pracowników, i w czasach kryzysu tego samego oczekuje od urzędników unijnych. Pamiętajmy, że cięcia w pozycji budżetowej przeznaczonej na funkcjonowanie administracji unijnej mogą się źle skończyć dla nowych krajów członkowskich, ponieważ będą zapewne dotyczyć likwidacji niższych stanowisk w administracji, a te głównie są piastowane przez naszych reprezentantów nowych krajów członkowskich.

Warto także zauważyć, że w ostatniej propozycji Przewodniczącego Rady – Van Rompuya fundusze na politykę spójności zwiększyły się w stosunku do poprzedniej o 10,7 mld euro, ale środki dla Polski spadły o 1,5 mld euro: z 73,9 mld do 72,4 mld euro. Nie mamy żadnej pewności, że ten poziom 72,4 mld euro dla Polski zostanie zachowany.

Nie ulega wątpliwości, że negocjacje na kolejnym szczycie budżetowym będą dotyczyły nie tylko strony wydatkowej budżetu, ale także przychodowej, a szczególnie rabatów. Można przypuszczać, że Wielka Brytania nie będzie chciała się zgodzić na żadną redukcję swojego rabatu. Rabatów domagają się także Niemcy, Szwecja, Austria i Holandia. Natomiast Włochy i Francja są bardzo przeciwne systemowi rabatów, jako kraje najsilniej korzystające ze wspólnej polityki rolnej.

Złym  sygnałem  w  negocjacjach  jest  publiczne,  w  mediach,  „oddawanie  pola”,  jak  w przypadku wspólnej polityki rolnej, czy wskazywanie, że na jakiś pozycjach nam nie zależy, nawet jeślibyśmy takie zamiary faktycznie mieli. Jeżeli wielkość puli środków w polityce spójności znacząco się nie zmieni, co jest dość prawdopodobne, bo Francja będzie bardzo bronić tej pozycji budżetowej, to środki przypisane Polsce w takiej sytuacji mogłyby zostać przesunięte na inne kraje. Tak jak Polska jest największym beneficjentem polityki spójności, tak Francja jest największym beneficjentem wspólnej polityki rolnej.

Według propozycji KE moglibyśmy liczyć na 76 mld w polityce spójności i 35 mld euro w WPR, czyli razem 111 mld euro. Przyjęcie propozycji brytyjskiej i proporcjonalne obcięcie pozycji budżetowych oznaczałoby 61 mld euro (czyli mniej niż obecnie) w polityce spójności dla Polski i 28 mld euro w WPR (czyli mniej więcej tyle co obecnie).

Aby wynegocjować jak najlepszy budżet dla Polski konieczna jest kontynuacja akcji dyplomatycznej i nie samo czekanie na szczyt budżetowy. Bardzo ważnym a może nawet ważniejszym czynnikiem jest na co te pieniądze unijne możemy przeznaczyć i jakie są warunki ich wykorzystywania.

O ile wyraźnie obserwujemy działania dezintegracyjne w łonie samej UE, to strefa euro chce się coraz silniej integrować. Dzisiejszy szczyt da kolejny impet do prac nad utworzeniem osobnego budżetu dla strefy euro. Tworzenie tego budżetu nie obędzie się bez wpływu na główny budżet UE. Na szczycie będzie także dyskusja nad unią bankową. Inny temat to kontrakty, które Komisja Europejska podpisywałaby z krajami członkowskimi. Oznaczałoby to bezpośrednią kontrolę Brukseli nad budżetami narodowymi. Kontrakty określałyby także przeprowadzanie niezbędnych reform.

Nie ma co ukrywać i tłumaczyć, że Unia Europejska to jedność i jednolity organizm – mamy już dwie prędkości w Unii.

Dr Jerzy Kwieciński
minister rozwoju regionalnego w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC