Czy polskie banki mogą być bardziej polskie
Monika Krześniak-Sajewicz
Rzeczpospolita
Pociąg w kierunku „repolonizacja” ruszył już kilka lat temu, choć ostatnio mocniej przyspieszył i wjeżdża na nowe tory.
Główną rolę w tym procesie odgrywa PZU, który w ubiegłym roku (jeszcze pod wodzą Andrzeja Klesyka) przejął pakiet kontrolny Alior Banku, ale ma zdecydowanie większy apetyt. Próbuje odbić Pekao S.A. od włoskiego UniCredit. Sam Alior też nie zasypia gruszek w popiele, przejmując kolejne banki (Meritum, BPH) własnymi siłami. W efekcie struktura własnościowa sektora bankowego łapie równowagę, choć nie ma konkretnego poziomu krajowego kapitału, który generalnie jest uznawany za optymalny. Wiadomo jednak, że dziś jesteśmy w innej sytuacji niż w okresie transformacji, a większy udział polskich inwestorów daje wyższą odporność na wstrząsy zewnętrzne. Kryzys finansowy, jaki wybuchł w 2008 r.,
pokazał, jak ważne jest to, gdzie zapadają decyzje. Przeciwnicy takiego myślenia przekonują z kolei, że w dobie globalizacji to już nie ma znaczenia.
Prywatyzacja banków – czy można było inaczej
Obecny układ sił w sektorze bankowym to efekt prywatyzacji zapoczątkowanej w latach 90. ubiegłego wieku. Wówczas chodziło o zwiększenie efektywności działania banków poprzez wpuszczenie inwestorów zagranicznych, którzy mieli pieniądze i know-how, by je zrestrukturyzować i postawić na nogi. Na początku lat 90. powstał plan prywatyzacji dziewiątki banków wydzielanych wcześniej z NBP. Przyjęta wówczas strategia zakładała pozyskanie zagranicznego partnera strategicznego, który objąłby pakiet mniejszościowy (do 30% akcji). W tej koncepcji Skarb Państwa zachowywał około 30% akcji z prawem głosu ograniczonym do decyzji strategicznych i z opcją pozbycia się tego udziału w przyszłości. Pozostałe akcje przeznaczone były dla inwestorów indywidualnych oraz pracowników, którym oferowano je na uprzywilejowanych warunkach. Na tych zasadach przeprowadzono prywatyzację Banku Śląskiego z udziałem holenderskiego ING oraz Wielkopolskiego Banku Kredytowego, w którym udziały objął irlandzki AIB.
Zwłaszcza ta pierwsza prywatyzacja do dziś wzbudza silne emocje. W momencie debiutu, w styczniu 1994 r., na giełdzie kurs akcji Banku Śląskiego przebił 13,5-krotnie cenę emisyjną, To wywołało falę krytyki, że bank został sprzedany za tanio. Trzeba jednak pamiętać, że przypadło to na okres bańki spekulacyjnej, która wywindowała giełdowe kursy. Jednocześnie zakładany udział państwowego akcjonariusza w prywatyzacji banków zniechęcał prywatnych inwestorów i w drugiej połowie lat 90. rząd zmienił politykę. Instytucjom zagranicznym sprzedawano już większościowe pakiety i między innymi w 1999 r. włoski UniCredit kupił Pekao S.A., a irlandzki AIB przejął kontrolę nad Bankiem Zachodnim. Dziś pojawia się wiele głosów polityków i ekonomistów, że poszliśmy tu za daleko, a drzwi dla międzynarodowych inwestorów zostały otwarte za szeroko. Przy niektórych prywatyzacjach można było odnieść wrażenie, że faworyzowano zagraniczny kapitał.
Moment do przejęć w sektorze jest dobry, bo wiele europejskich banków boryka się z problemami i będą skłonne do sprzedaży swoich aktywów. To jest okazja do zwiększania stanu posiadania przez polskie instytucje. |
– Sprzedaż banków zagranicznym inwestorom nie musiała przybrać aż takiej skali. Prywatyzację można było przeprowadzić na lepszych warunkach. Są przykłady inwestorów, którzy już dawno w dywidendach odebrali to, co zainwestowali – mówi Sławomir Horbaczewski, finansista, były bankowiec, który pracował m.in. w Wielkopolskim Banku Kredytowym i Banku Handlowym. Obrońcy tamtego modelu przekonują jednak, że nie było innego wyjścia. W latach 90. nie mieliśmy dostatecznego kapitału ani odpowiedniej wiedzy, żeby samodzielnie zbudować silny rynek bankowy. Wówczas był wybór – czy chcemy budować banki państwowe, czy prywatne, ale przy udziale inwestorów zagranicznych.
Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:
- zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
- wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
- wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
- zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.
Uwaga:
- zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
- wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).
Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:
- bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI