Czwarty dzień aprecjacji złotego
Złoty nie zwalnia tempa, zyskując czwarty kolejny dzień i tym samym pozytywnie wyróżniając się w tym tygodniu na tle innych walut regionu. O godzinie 11:56 za euro trzeba było zapłacić 4,2320 zł, dolar kosztował 3,1910 zł, szwajcarski frank 3,4140 zł, a funt 5,0270 zł.
Środowy poranek przyniósł lekkie osłabienie polskiej waluty, po tym jak w ostatnich trzech dniach wyraźnie zyskała ona na wartości. Po tak silnym rajdzie realizacja zysków wydawała się czymś naturalnym. Szczególnie, że nastroje na rynkach globalnych pozostawały niejednoznaczne, warszawska giełda korygowała ostatnie zwyżki, a rynki finansowe zdają się już czekać na wyniki przyszłotygodniowego (17-18 września) posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC).
Poranna realizacja zysków nie trwała jednak długo. Wyższe kursy zostały wykorzystane do sprzedaży walut i złoty zaczął ponownie zyskiwać na wartości. Takie zachowanie mogło zaskakiwać, gdyż jeszcze rano wydawało się, że przynajmniej do czasu publikacji przez Narodowy Bank Polski (NBP) lipcowych danych o bilansie płatniczym nic szczególnego się nie wydarzy, a polskie pary pozostaną powyżej poziomów z wczorajszego zamknięcia.
Przedpołudniową aprecjację złotego wspierał spadek rentowności polskich obligacji, co w zestawieniu z zachowaniem rodzimego rynku finansowego w ostatnich trzech dniach może sugerować, że dziś stroną popytową są inwestorzy z Londynu. Takim ograniczonym wsparciem była też zwyżka notowań EUR/USD. Czy też skok notowań GBP/USD do 7-miesięcznego maksimum i poprawa nastrojów na rynkach po publikacji znacznie lepszych od oczekiwań danych z brytyjskiego rynku pracy (w lipcu stopa bezrobocia spadła do 7,7%, w sierpniu liczba wniosków o zasiłek zmniejszyła się o 32,6 tys.).
Wydarzeniem środy będzie publikacja danych o bilansie płatniczym. Narodowy Bank Polski opublikuje je o godzinie 14:00. Prognozowane jest 10 mln EUR deficytu na rachunku obrotów bieżących w lipcu, po tym jak w czerwcu było to 574 mln EUR nadwyżki. W naszej opinii lipiec będzie jednak czwartym kolejnym miesiącem gdy wystąpi nadwyżka. Takie dane powinny wspierać złotego.
Innym czynnikiem, który w środę może jeszcze wpływać na jego notowania, będzie zachowanie EUR/USD. Para ta od dwóch dnia konsoliduje się w przedziale 1,3230-1,3280. Potencjalnym impulsem będzie wybicie z tej konsolidacji. W reakcji na wybicie dołem złoty osłabi się do głównych walut, a w przypadku wybicia górą może się umocnić.
Skala aprecjacji złotego jaka ma miejsce od piątku jest na tyle duża, że praktycznie wyklucza możliwość szybkiego powrotu notowań EUR/PLN i USD/PLN powyżej maksimów z poprzedniego tygodnia. Szczególnie, że koreluje to z analogicznym zachowaniem rynku akcji i długu, co wskazuje na pewien udział w tym procesie inwestorów zagranicznych. Ważnym elementem tej układanki jest również to, że złoty w ostatnich dniach zachowuje się dużo lepiej niż inne waluty regionu.
Jednak należy być ostrożnym z optymizmem. Nad rynkiem w dalszym ciągu wisi poważny czynnik ryzyka, jakim jest prawdopodobne ograniczenie przez Fed programu skupu obligacji (QE3) w przyszłym tygodniu. W naszej opinii Fed ograniczy go z obecnych 85 mld USD do 70 mld USD, a sama decyzja wywoła jeszcze sporo zamieszania. Dlatego złoty może jeszcze znaleźć się pod presją sprzedających. Jego trwalszego umocnienia oczekujemy pod koniec września. Wychodzimy bowiem z założenia, że cięcie QE3 jest na tyle długo dyskontowane (rynki długu robią to od maja), że sama decyzja stanie się pretekstem do silnego odreagowania (niekoniecznie od razu), przekładając się na spadki rentowności długu, wzrosty na giełdach, umocnienie walut rynków wschodzących (w tym złotego) oraz osłabienia dolara.
Analizując zachowanie EUR/PLN i USD/PLN jeszcze w krótszej perspektywie to po taki silnych spadkach tych par rośnie ryzyko dłuższej niż kilkugodzinnej realizacji zysków. Dlatego należy być ostrożnym z kupowaniem złotego na obecnych poziomach. Jeszcze w tym tygodniu najprawdopodobniej będzie można go kupić taniej.
Marcin Kiepas,
Admiral Markets Polska