Człowiecza kondycja
Jako przedstawicielowi gatunku homo sapiens sapiens (błagam w tym miejscu tych, którzy czytają moje wypociny, by nie sugerowali się zdjęciem) zdarza mi się czasami nad czymś zadumać i o czymś porozmyślać. A że święta za pasem, więc podumałem sobie o kondycji współczesnego człowieka. I wyszło mi - co nie jest żadnym odkryciem, boć wszyscy to wiedzą - że jest ona, delikatnie mówiąc, taka sobie.
Cóż, rodzimy się po to, żeby umrzeć, a czas między tymi dwoma wydarzeniami zwykle przepływa nam przez palce – i jak przyszliśmy na ten świat bez żadnej własności, tak i odchodząc zeń, niczego ze sobą nie zabierzemy. Dzieje się tak, jak napisał Paulo Coelho w książce „Być jak płynąca rzeka”: Ludzie. Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie, by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze, by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości, ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli.
I tak mijamy niezauważeni. A nawet, gdy jakoś tam zauważeni zostaniemy, to i tak po kilku chwilach od naszego przejścia do lepszego świata pamiętają o nas tylko ci, którzy naprawdę nas kochali. Pewnie dlatego ci, którym prawdziwej miłości nie dane było zaznać, za wszelką cenę chcą zaistnieć jeszcze tu i teraz. Nawet za cenę ośmieszenia się, o plamach na honorze nie wspominając. A w rzadkich chwilach powodzenia nadymają się niczym indory i próbują – zapominając, że to nieloty – wzbijać się ponad wszystko i wszystkich. Jakże szkoda, że nie zapoznali się przedtem z maksymami Balthazara Gracjana, jezuity hiszpańskiego, które zamieścił w dziele „Brewiarz dyplomatyczny”.
Otóż w Maksymie 38 – Hamować się chwilach powodzenia – powiada on: Oto właściwa postawa wytrawnego gracza, gdy chodzi o dobre imię. Wycofanie się w porę to sukces nie lada. Gdy mamy za sobą istotne osiągnięcia, takie wycofanie się z gry najlepiej chroni uzyskaną sławę. Ustawiczne powodzenie bywa zawsze podejrzane, powodzenie zmienne jest znacznie trwalsze. Cierpkawe słodycze mają smak bardziej wyszukany. Im więcej sukcesów piętrzy się – jedne nad drugimi – tym łatwiej o poślizgnięcie i tym prędzej tryumfy zamienić się mogą w porażkę. Krótkotrwałość rozkoszy bywa nagrodzona nierzadko jej wyszukaną jakością. Szczęście męczy się szybko, gdy wciąż tego samego wybrańca dźwiga na swych barkach.
I przemijają ci goniący za sławą, wiecznie i we wszystkim rację mający, jak kwiat polny. Rano kwitną jeszcze, a w południe już usychają; wieczorem zaś nikt na nich nawet nie spojrzy. I sprawdza się tu Maksyma 124 – Żal po sobie pozostaw. Napisał w niej Gracjan: Niewielu ma to szczęście. A może być niezmierzone, gdy się jest zacnym człowiekiem. Obojętnością zazwyczaj otoczeni są ludzie u schyłku swoich dni. Różnymi sposobami dostąpić człowiek może tego wielkiego zaszczytu, iż będą go żałować. Najpewniejszym jest stwierdzona doskonałość zalet ujawnionych przy wykonywaniu zawodu. Najbardziej skutecznym – umiejętność zadowolenia wszystkich.
Doskonałość uzależnia od siebie z chwilą, gdy jasnym się staje, że stanowisko czekało na tego właśnie, kto je zajął, jemu zaś wcale nie było potrzebne. Niektórzy zaszczyt przynoszą swojej misji, innych – urząd pełniony zaszczyca. Nie sztuka dobre zostawić imię dlatego, że nie dopisał następca. Bo nie będą cię wtedy żałować, a tylko – może – mniej nienawidzić.
Niestety, goniący za krótkotrwałą ziemską sławą nie chcą pamiętać o tym, że nie jest ona warta ceny, jaką przychodzi za nią zapłacić. I pewnie nigdy nie zainteresują ich przemyślenia Jonathana Carrolla z „Zakochanego ducha”: Rodzimy się ze wszystkim, czego nam trzeba do szczęścia i spełnienia. Ale gdy świat zaczyna nas przerażać, rozmieniamy się na kawałki, aby zażegnać niebezpieczeństwo. To rodzaj wymiany: nie chcesz się bać, rezygnujesz z części siebie. Oddajesz swoją godność, dumę, odwagę… Po co ci godność, jeżeli żyjesz w ciągłym lęku? Więc pozbywasz się jej – na razie. Później żałujesz, gdy okazują się potrzebne.
A może tak być wcześniej, niż nam się zdaje…