Czas na polską receptę na kryzys

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

goliszewski.marek.150xCzy strefa euro się rozpadnie? Nie. Czy rozpadnie się Unia Eu­ropejska? Też nie. Inaczej trze­ba by zakładać, że liderzy europejscy są samobójcami. Rozpad strefy euro obniżyłby PKB Niemiec o 7 proc. i wy­wołał 8-proc. bezrobocie, we Francji byłoby to odpowiednio 9 i14 proc.

W Polsce ubytek PKB wyniósłby bli­sko 7 proc., a stopa bezrobocia skoczyłaby do17proc. Niewypłacalność ban­ków i inflacja wzmocniłyby tsunami, grożąc jeśli nie wojną- jak wieszczył minister Rostowski- to odpływem ka­pitałów, spadkiem poziomu życia i dojściem do wladzy populistów.

W bardziej politycznym niż ekono­micznym i finansowym wymiarze nakreślił te rozwiązania Radoslaw Si­korski w Berlinie. Rejtanowsko krzyknąl: „Król jest nagi”, i zobaczyli­śmy Unię Europejską bez iluzji i wizji na 20 lat, ze skostniałymi zasadami, łamaniem traktatu z Maastricht, roz­dętaą biurokracją, wyalienowaną z prawdziwej solidarności, przymyka­jącą oko na egoizm jej członków (jak rurociąg Niemcy – Rosja), Europę ociężałą socjalnie, starzejącą się, bez innowacji i badań na miarę strategii li­zbonskiej. Sikorski słusznie nakierował uwagę na potrzebę budo­wy nowego projektu europejskiego: koordynację krajowych polityk go­spodarczych przez wspólny rząd gospodarczy, kontrolę budżetów, za­rządzanie zadłużeniem publicznym i budżetem federalnym, sankcje za przekraczanie limitów długu, wspólne obligacje i system podatko­wy, bardziej decydującą rolę Parlamentu Europejskiego.

Czas na uzgodnienie miejsca i po­glądów Polski w procesie przyjmowania celów operacyjnych i scieżek dojścia do nowej Europy. Do debaty trzeba zaprosić Polaków. Nie lekceważyłbym, po odrzuceniu emocji, pytań Jaroslawa Kaczyńskiego o suwerenność czy np. opinii przed­siebiorców, w jakim stopniu jednolite podatki europejskie pozwolą im zyć. Dziś Europa przejmuje się Grecją, Włochami, Hiszpanią, Portugalią, pie­niędzmi, które mają zmniejszyć ich długi, dominacją rynków. Ale zadłuże­nie publiczne Francuzów sięga 85 proc. PKB, Anglików 84 proc. To więcej niż w Polsce. „Kto jest bez winy włamaniu kryteriów z Maastricht, niech pierwszy rzuci kamieniem”. Po­winniśmy zatem odgrywać w procesie naprawy znaczącą rolę. Tyle tylko, że Niemcy i Francuzi mimo większego zadłużenia są o wiele bogatsi. I to oni będą grać w sanacji Europy pierwsze skrzypce. Ten fakt podkreślił Sikorski, wskazując, że nakłada to na te państwa obowiązek przewodzenia walce z kryzysem, by tacy członkowie jak my nie znaleźli się sferze, „drugiej prędkosci”. Propozycja prezydenta Sarkozy’ego powołania wspólnoty międzyrządowej, omijającą Komisję Europejską, może budzić obawy. Dla Niemców i Francuzów ważniejszy jest premier Włoch Mario Monti niż pol­ska zielona wyspa. Bo w naprawianiu Europy liczą się państwa o dużym po­tencjale gospodarczym.Tymczasem międzynarodowa po­zycja inwestycyjna netto Polski jest ciągle ujemna (portfele krótkotermi­nowe), wiarygodność kredytowa według agencji Moody’s niższa niż Hiszpanii, a wzrost gospodarczy w znacznym stopniu opiera się na zakupach konsumpcyjnych. Goldman Sachs przewiduje dla Polski zaled­wie 2-proc. wzrost PKB w 2012 r. Mszczą się zaniedbania rządu Jaro­sława Kaczyńskiego w okresie koniunktury i rządu Donalda Tuska w okresie spowolnienia.

Expose premiera zbudowało w oczach Europy i agencji ratingo­wych nadzieję na silniejsza Polskę. Szansą Polski jest utrzymywanie dyscypliny budżetowej, przyciągnięcie inwestycji, odblokowanie przedsiębiorczości. To z kolei wymaga przekształcenia Platformy Obywatelskiej z socjalistycznej w li­beralną. I zawarcia paktu antykryzysowego między rządem, związkami i pracodawcami. Być może pokazanie Europie takiej perspektywy umiejscowi Polskę w pierwszym szeregu europejskich odnowicieli. Może powinniżmy skie­rować uwagę decydentów Unii na encyklikę „Caritas in veritate”, w której tkwią wskazówki bizneso­we, całkiem świeckie, wychodzące naprzeciw problemom globalizmu i nowoczesnego kapitalizmu.

Rynki finansowe wyrwały się spod kontroli za sprawą chciwości amery­kańskich bankierów. Ale to szansa, by euro stało się najważniejszą walu­tą świata, wcale nie papierową. Także gwarantem bezpieczeństwa państw i obywateli, istotniejszym niż czołgi i rakiety NATO. Bo atakując państwo członkowskie, atakuje się system finansowy całej Europy.

Marek Goliszewski
prezes BCC