Covid: Polacy na zagranicznych wakacjach bardziej bezpieczni niż w kraju?

Covid: Polacy na zagranicznych wakacjach bardziej bezpieczni niż w kraju?
Dariusz Wojtal, Fot. PIT
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Zmiana przepisów, która pozwoli sprawdzić QR kod potwierdzający szczepienie zwiększy poczucie bezpieczeństwa gości korzystających z usług hoteli w Polsce mówi Dariusz Wojtal, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki.

Robert Lidke: Czy zdaniem Pana biorąc pod uwagę pandemię Polacy, którzy spędzają wakacje w kraju mogą mieć większe poczucie bezpieczeństwa niż nasi Rodacy odpoczywający za granicą?

Dariusz Wojtal: Paradoksalnie ‒ większe bezpieczeństwo jest za granicą. Z uwagi na to, że cały ciąg obsługi klienta-turysty jest na wysokim poziomie sanitarnym. Już od samolotu poczynając, poprzez transport, hotele, wszyscy są przygotowani.

Ale oprócz tego mamy taką sytuację, że w hotelach, kurortach wypoczynkowych za granicą większość wypoczywających pochodzi z zagranicy. W związku z czym wszyscy mają tzw. paszporty covidowe, czyli albo są zaszczepieni, albo są przetestowani, albo przechorowali chorobę. Z naszego doświadczenia wynika, że ponad 90 proc. Polaków wyjeżdżających za granicę w tej chwili, to osoby zaszczepione.

Niestety w Polsce nie możemy być aż tak spokojni, ponieważ nasze obiekty są oczywiście przygotowane, stosują wszystkie zasady sanitarne, które są wymagane ‒ i z tego jesteśmy dumni, jest to nasz atut, jeśli chodzi o turystykę w Polsce ‒ natomiast turyści zachowują się tak, jakby nie było żadnych zasad, w miejscach publicznych, w budynkach, w restauracjach, a przecież trzeba nosić maseczki.

Rzadko się to spotyka, szczególnie tam, gdzie jest wielu turystów. Jeśli np. pojedziemy nad morze, to maseczka, odkażanie rąk przestaje być odruchem.

90 proc. Polaków wyjeżdżających za granicę w tej chwili, to osoby zaszczepione

Podróżowałem ostatnio po Polsce i też zaobserwowałem to zjawisko. W Warszawie, gdy wchodzimy do sklepu czy do centrum handlowego, to 90 proc. ludzi od razu zakłada maseczkę, nie trzeba ich prosić. Natomiast w miejscowościach wypoczynkowych odruch jest odwrotny, osoba w maseczce jest rzadkością.

Większość ludzi nie przestrzega tych zasad, starają się zupełnie swobodnie poruszać. Oczywiście to dobrze, że czują się bezpieczni, to nie jest złe zjawisko, natomiast to wzmaga zagrożenie związane z kolejną falą, z rozprzestrzenianiem się choroby po raz kolejny.

Mamy więc taką sytuację, że w Polsce zatrzymując się w hotelu, idąc do restauracji nie mamy pewności, że osoba obok nas jest zaszczepiona, lub że ma odporność wynikającą z przejścia Covid-19. Natomiast za granicą mamy takie poczucie bezpieczeństwa. Co więc według Pana można w naszym kraju zmienić? Czy wprowadzić takie przepisy jak we Francji, Włoszech, Grecji, że trzeba okazać dokument potwierdzający zaszczepienie, aby np. napić się kawy wewnątrz lokalu?

‒ Nie trzeba wybierać aż tak radykalnych posunięć, natomiast ten ciąg za granicą zaczyna się już na lotnisku, przy pierwszej odprawie musimy okazać tzw. dokument sanitarny czyli certyfikat covidowy, potwierdzający szczepienie, czy też pokazać test. Czyli lecąc za granicę, już mamy w samolocie pewność, że poziom bezpieczeństwa jest bardzo wysoki.

W Polsce nie ma tego momentu sprawdzania poziomu bezpieczeństwa sanitarnego, chorobowego, natomiast mamy niestety przepisy, które zabraniają wręcz pytania gościa hotelowego o to, czy był szczepiony. Są to dane chronione przez przepisy RODO i niestety w hotelach nie ma takiej możliwości.

Teoretycznie w rozporządzeniu jest zapisane, że osoby szczepione nie wchodzą w limity ustalone dla hoteli czy dla konferencji, natomiast faktycznie nie ma możliwości weryfikacji. Ponieważ my nie mamy prawa, żeby zadać takie pytanie.

Wróćmy więc do praktycznej sytuacji. Mamy restaurację lub hotel, gdzie połowa miejsc musi być wolna. Jeśli ja widzę, że pokoje, stoliki są wolne, a jestem zaszczepiony, mam certyfikat i go dobrowolnie okażę hotelarzowi czy restauratorowi, to czy znajdzie się dla mnie pokój lub stolik, czy też nie?

‒ Praktyka wygląda różnie, bardzo często się znajdzie. Jeśli chodzi o hotele, to mamy takie sytuacje, że hotelarze pytają o to w przypadku grup. Jeżeli mamy taką wiedzę, to możemy im przekazać, że np. są to osoby w 100 proc. zaszczepione i wtedy nie ma kłopotu z dostępnością pokojów.

W restauracjach w tej chwili ja nie widzę sytuacji, żeby ktokolwiek pytał, czy jestem zaszczepiony, czy nie. Raczej interpretacja rozporządzenia polega na tym, że skoro połowa stolików, to połowa, skoro odległość, to odległość, niezależnie od tego czy ktoś jest zaszczepiony, czy nie.

Prawdopodobnie pojawi się czwarta fala pandemii, być może będą znowu jakieś obostrzenia, jeśli chodzi o dostępność hoteli, restauracji, kawiarni, kin. Co zdaniem Pana należałoby zrobić, żeby te biznesy nie były zamykane?

‒ Po pierwsze to zmiana przepisów, która pozwoli np. sprawdzić QR kod, potwierdzający szczepienie. I wtedy można napisać w rozporządzeniu, że jeśli wszyscy są zaszczepieni, to zapełnienie hotelu, restauracji może wynieść 100 proc.

Mamy niestety przepisy, które zabraniają wręcz pytania gościa hotelowego o to, czy był szczepiony

Jeżeli nie mamy możliwości sprawdzenia, nie wiemy czy osoby są zaszczepione, to w tym momencie wchodzą limity, np. 50 proc. zajętości. I wtedy hotelarz, restaurator wybiera metodę dla kogo chce świadczyć swoje usługi.

Bo przecież żyjemy w kraju wolnego rynku, i nawet gdybyśmy założyli, że hotelarz czy restaurator może sprawdzić szczepienie, to na pewno znajdą się tacy, którzy nie będą tego robić. I z góry założą, że dla bezpieczeństwa zostawiamy 50 proc. miejsc wolnych, nie ryzykujemy.

Czyli trzeba wprowadzić przepis, który pozwalałby na sprawdzanie czy ktoś jest zaszczepiony, czy nie. To jest kluczowy element?

‒ Tak naprawdę, to my już wybraliśmy tę drogę. Stworzyliśmy coś takiego, jak unijny certyfikat Cowid-19, idziemy w stronę szczepień i bezpieczeństwa, jeśli chodzi o tę chorobę. Gdyby była np. epidemia gruźlicy, to czy ktoś miałby wątpliwości czy chorego należy wpuścić w tłum ludzi czy nie ‒ nikt nie miałby wątpliwości.

W tej chwili, biorąc pod uwagę choroby wcześniej występujące jak dżuma, odra to te choroby, niebezpieczeństwo z nimi związane do nas przemawiają ‒ a koronawirus do nas nie przemawia? Jest to taka sama choroba zakaźna. 

Źródło: aleBank.pl