Coraz bliżej wojny handlowej USA z resztą świata
Zaostrza się spór handlowy USA z resztą świata. Zgodnie z przewidywaniami, administracja prezydenta Donalda Trumpa zdecydowała o nałożeniu 25-proc. ceł na import towarów z Chin o wartości 50 mld USD. Taryfy obejmą 1102 produkty i zostaną zaimplementowane w dwóch etapach. Większa część, na produkty o wartości 34 mld USD, wejdzie w życie 6 lipca. Kolejna w późniejszym okresie po przeprowadzeniu wewnętrznych konsultacji. Waszyngton uzasadnia działania chęcią ochrony praw własności technologicznej i intelektualnej. Rozpatruje je również jako pierwszy etap w przywracaniu równowagi w wymianie handlowej z drugą największą gospodarką świata. Wśród towarów znalazły się m.in. produkty objęte wsparciem Pekinu w ramach programu „Made in China 2025„, który ma uczynić Państwo Środka samowystarczalnym światowym liderem zaawansowanych technologii. Administracja USA zastrzegła, że w przypadku podjęcia działań odwetowych wprowadzone zostaną dodatkowe cła w wysokości 100 mld USD, które zaczną obowiązywać w ciągu 60 dni. Na decyzję USA Pekin odpowiedział tym samym. Według amerykańskich danych 50 mld USD to aż 40 proc. chińskiego importu (wg Pekinu 30 proc.). W przypadku USA ten udział to ok. 10 proc. importu z Państwa Środka. Jeśli D. Trump zdecyduje się, jak zapowiedział, pogłębić restrykcje w odpowiedzi na ruch Chin, tym razem taka sama odpowiedź musiałaby oznaczać, że 25-proc. cłami zostanie obłożony praktycznie cały import z Ameryki. Pokazuje to, że Trump ma nad Pekinem pokaźny lewar. Sytuacja wygląda podobnie w przypadku UE. Dlatego wydaje się, że amerykański prezydent nie będzie miał oporów przed nałożeniem 25-proc. ceł na importowane samochody.
Czytaj także: Wojna handlowa: Trump ma trochę racji >>>
Zła wiadomość dla aktywów gospodarek wschodzących
Eskalacja sporów handlowych nie jest dobrą informacją dla aktywów gospodarek wschodzących, nastawienia do ryzyka, czy ogółem nastrojów na rynkach finansowych. Sytuację, poprzez groźbę dalszego osłabienia euro do dolara, wzmagają chmury zbierające się nad kanclerz A. Merkel. Piątkowa informacja o zerwaniu koalicji przez CSU, która przejściowo zachwiała pozycją wspólnej waluty, okazała się nieprawdziwa. Nie zmienia to jednak faktu, że konflikt Merkel z ministrem spraw wewnętrznych H. Seehoferem w kwestii polityki migracyjnej jest poważny. Twarde stanowisko Seehofera może być po części zagrywką przed zbliżającymi się wyborami lokalnymi w Bawarii. Nie zmienia to jednak faktu, że spór niesie, wg analityków, spore ryzyko zmiany na stanowisku szefa rządu RFN. Tej klasy wydarzenie dałoby najpewniej impuls do kontynuacji osłabienia euro. W przypadku złotego oznaczać to będzie podrożenie walut.