Commerzbank, właściciel mBanku, restrukturyzuje się na potęgę
Bilans wypadł zupełnie dobrze: 430 mln euro zysku, co ma znaczenie w kontekście fatalnego roku 2020, gdy straty wyniosły 2,9 mld euro. Ale także wobec faktu, że mBank, musiał odłożyć jako rezerwę (Rückstellung) na możliwe odszkodowania dla frankowiczów niebagatelną kwotę 436 mln euro, co obciążyło bilans.
Niemieccy komentatorzy przypominają, że poprzedni prezes Commerzbanku Martin Zielke wystawił obciążony frankowiczami mBank na sprzedaż, ale jego następca tę decyzję cofnął, gdy kurs mBanku znacznie spadł w wyniku pandemii.
Odnotowuje się też, że po osiągnięciu dna w październiku 2020 roku akcje mBanku odbiły i od tego czasu wzrosły czterokrotnie. Jednak bank, jak się zauważa, stoi w obliczu 12 tys. skarg ze strony frankowiczów.
Mimo zagrożeń i niepewności prezes Commerzbanku przedłożył plan osiągnięcia w tym roku miliarda euro zysku, a więc z górą podwojenia wyniku z roku minionego.
Znawcy podkreślają, że ubiegłoroczny zysk wypracowano mimo dodatkowych obciążeń w wysokości prawie dwóch miliardów euro na odprawy i koszty rozpoczętej przebudowy.
Pomoc od wirusa
Nieco zaskakujące okazało się też to, że koronawirus spowodował swego rodzaju nadzwyczajną koniunkturę dla dużych banków, w tym dla Commerzbanku: klienci w większym niż wcześniej zakresie obracali papierami wartościowymi, a także wzrósł popyt na kredyty.
Istotnym elementem wzmocnienia banku jest zakrojona na szeroką skalę, już rozpoczęta, restrukturyzacja. Obecnie na pełnym etacie pracuje w nim 36 700 osób, o 2800 mniej niż na początku zeszłego roku.
Prezes Commerzbanku przedłożył plan osiągnięcia w tym roku miliarda euro zysku, a więc z górą podwojenia wyniku z roku minionego
Manfred Knof zamierza odchudzić personel o 10 000 pracowników do roku 2024. Z tego 6000 odejdzie dobrowolnie na podstawie indywidualnych umów oraz na emeryturę.
Drastycznie zmniejszy się też liczba placówek: z 800 obecnie do 550. Celem jest jednak dojście do 450 oddziałów. Dość przypomnieć, że przed pandemią Commerzbank miał około tysiąca placówek.
Państwo już nie chce akcji banku
Jeśli plany się powiodą, akcjonariusze mogą spodziewać w tym roku dywidendy. Od światowego kryzysu finansowego w 2008 roku bank wypłacił ją tylko dwukrotnie. Akcje Commerzbanku wyraźnie zresztą wzrosły od objęcia kierownictwa przez obecnego prezesa zarządu.
Poprawa kondycji banku oraz ambitne plany kierownictwa mogły skłonić ministra finansów Niemiec Christiana Lindnera (FDP) do oświadczenia, że być może nadszedł czas, by państwo pozbyło się już swych udziałów w tej instytucji finansowej. W 2009 roku rząd niemiecki w ramach pomocy dla Commerzbanku w czasie kryzysu finansowego wykupił w nim 15 proc. udziałów.
W wywiadzie dla dziennika „Handelsblatt” (14.02.2022 r.) Lindner oznajmił mianowicie, że państwo nie będzie stałym akcjonariuszem Commerzbanku. Dodał jednak, że pozbycie się udziałów nie nastąpi za wszelką cenę.
Udział państwa ma pozytywny wpływ na rating banku
Komentator dziennika „Süddeutsche Zeitung” sądzi, że rząd nie będzie bardzo długo zwlekał ze sprzedażą swych akcji, nawet jeśli miałoby to nastąpić ze stratą. Np. Lufthansa, też swego czasu ratowana przez rząd, już pozbyła się państwowych udziałów – zauważa komentator z „Süddeutsche Zeitung”.
Wśród znawców panuje zarazem przekonanie, że Commerzbank chętnie utrzymuje państwowy wkład, gdyż wzmacnia to jego pozycję na rynku. Tego zdania jest np. Volker Brühl, dyrektor Centrum Studiów Finansowych przy Uniwersytecie Goethego we Frankfurcie n/Menem (Center for Financial Studies): „Udział państwa w każdym razie ma pozytywny wpływ na rating banku”.
Państwowe ratowanie, nawet jak nie jest już potrzebne, też może się jak widać przysłużyć. Liberał z FDP Christian Lindner jednak wie, że taka kombinacja nie może trwać za długo. Bo odbywa się kosztem podatnika.