Chiński Nowy Rok i inne zewnętrzne czynniki wpływające na płynność handlu.
W ubiegłym tygodniu uwaga inwestorów kierowała się w stronę posiedzenia FOMC w Stanach, w którym po raz ostatni brał udział odchodzący przewodniczący Ben Bernanke.
W tym czasie na rynki walutowe wpływały także inne istotne informacje. Jeden z największych chińskich funduszy inwestycyjnych uniknął bankructwa dzięki rządowemu wsparciu, co zapobiegło panice w świecie międzynarodowych finansów. Niestety dobre wiadomości szybko się skończyły. Perspektywa kolejnych cięć w dodruku dolara spowodowała ucieczkę kapitału z rynków wschodzących. Otwartym pytaniem pozostaje powód migracji kapitału. Niezależnie od tego czy ruch ten wywołany był migracją kapitału spekulacyjnego (w odpowiedzi na kolejne ograniczenia QE w Stanach), czynnikami indywidualnymi (np. niestabilność polityczna), czy też powrotem kapitału do europejskich banków oczekujących na audyt EBC, efekt był dość spektakularny – waluty kilku krajów rozwijających się straciły kilkanaście procent. Jednocześnie waluty uważane za bezpieczne przystanie – japoński jen, szwajcarski frank i dolar amerykański zanotowały wyraźne umocnienie. Rany, których doświadczyły rynki finansowe podczas kryzysu jeszcze się nie zabliźniły i inwestorzy dość przesadnie reagują na najmniejszą oznakę paniki, co dodatkowo wzmacnia wszelkie tego typu ruchy. Dodatkowo ogólną sytuację panującą na rynkach pogarsza rozpoczynający się właśnie chiński nowy rok, co wyraźnie ogranicza płynność handlu.
Złoty spadł na 4-miesięczne minima wobec euro i 2-miesięczne wobec dolara. Tak wyraźne osłabienie miało niewiele wspólnego z lokalnymi raportami ekonomicznymi lub innymi czynnikami ryzyka, a raczej wynikało z „zarażenia” się złotego chorobą, na którą cierpią ostatnio rynki wschodzące. Dynamika PKB za 2013 rok wyniosła 1.6%, co było wynikiem lepszym niż konsensus analityków. Dobry odczyt nie wystarczył jednak by powstrzymać spadek kursu, który podążał za wydarzeniami z odległej Turcji.
Zbliżające się posiedzenie NBP sprawi, że raport o koniunkturze w przemyśle będzie dla lokalnych inwestorów dobrym materiałem do przemyśleń. Badania koniunktury z ostatnich 8 miesięcy wskazywały na wzrost sektora i większość analityków oczekuje, że taki stan rzeczy utrzyma się także w pierwszym kwartale tego roku. Realizacja powyższego scenariusza powinna powstrzymać presję sprzedażową na złotym. Jeżeli inwestorzy opanują nerwy i powstrzymają wyprzedaż walut rynków wschodzących, to nasza waluta powinna tym bardziej zyskać. Z drugiej strony problemy poszczególnych państw rozwijających się mogą być na tyle istotne, że w ocenie inwestorów wpłyną negatywnie na perspektywy globalnego wzrostu. Wtedy dalsza wyprzedaż złotego jest jak najbardziej możliwa. Impulsy dla spadków lub wzrostów będą zatem po raz kolejny zupełnie zewnętrzne.
Agnieszka Durlej
Western Union Business Solutions Polska