Portfel tenisisty
Wszystko jedno, jak się nazywam. Ważne, że piszę prawdę. Jestem tenisistą, chyba nie takim najgorszym, skoro od kilku lat regularnie gram w turniejach Wielkiego Szlema i raczej nie odpadam z nich w pierwszych rundach
Artur Rolak – dziennikarz sportowy, autor książki-wywiadu z Agnieszką Radwańską „Jestem Isia”, bloger (POLISH-SWOJ-POLISH.blogspot.com).
Wszystko jedno, jak się nazywam. Ważne, że piszę prawdę. Jestem tenisistą, chyba nie takim najgorszym, skoro od kilku lat regularnie gram w turniejach Wielkiego Szlema i raczej nie odpadam z nich w pierwszych rundach
Szefowie londyńskiego oddziału Deutsche Banku nadludzkim wysiłkiem podtrzymali powszechną opinię, że bankierzy to krwiopijcy. Jednego dnia przekazali pracownikom decyzję o zwolnieniu około 3000 osób, a nazajutrz zaprosili do biura znanych krawców, aby zdjęli miarę na garnitury za 1500 funtów sztuka.
Fiskus nas kocha. Bardzo. Ale jeszcze bardziej nasze pieniądze i nie przepuści żadnej okazji, abyśmy się z nim nimi podzielili. Nie wiem, czy śmierć zwalnia od płacenia podatków, ale wesele na pewno nie.
Wszyscy — no, prawie wszyscy… — piłkarze marzą o grze w Anglii. Każdy kibic wie, że tamtejsze kluby płacą najwięcej, ale są powody, aby współczuć Alexisom Sanchezom, Mesutom Oezilom i innym Paulom Pogbom. Od referendum brexitowego funt stracił w stosunku do euro już 14 procent i nic nie zapowiada odwrócenia tendencji.
Podczas ostatniego pobytu w Londynie zauważyłem, że chyba przybyło tam rowerzystów. W 2017 roku – sprawmy sobie przyjemność i uznajmy, że wzorem wielu polskich miast – wprowadzono tam system wynajmu rowerów mniej więcej taki sam, jak na przykład w Warszawie.
Teoria Gary’ego Linekera mówi, że piłka nożna to taka gra, w której na mistrzostwach świata startują 32 drużyny, a zawsze wygrywają Niemcy. Doświadczenie ogólnożyciowe podpowiada natomiast, że biednemu wiatr zawsze w oczy. Zagrajmy zatem pieniędzmi – najpierw bogactwem całych społeczeństw, a potem tylko piłkarzy.
Po ślubie wesele, po weselu poprawiny, a po poprawinach powrót do codzienności. Można przypuszczać, że dworskie sprzątaczki uwinęły się sprawnie, natomiast urzędnicy HMRC dopiero teraz mają pełne ręce roboty.
Nigdy bym nie podejrzewał, że Jarosław Gowin może mieć coś wspólnego z Novakiem Dżokoviciem. W tenisa raczej nie gra, a już na pewno nie tak dobrze, niczego nie reklamuje, restauracji nie prowadzi… Żyje skromnie z poselskiej diety i ministerialnej pensji, więc nic dziwnego, że nie wystarcza mu do pierwszego. Ale Serbowi?!
Może trudno w to uwierzyć, ale zdarzyło mi się pójść do sklepu w USA po piwo i przynieść do domu inne butelki niż te, po które się wybrałem. Wtedy przekonałem się, czym jest dla Ameryki Super Bowl. Dzień przed cały kraj – zależnie od stanu – szykował się do wielkiego grillowania (południe) i „domówek” (północ).
Mam trzy nowiny dla miłośników diesli. Zacznijmy od złych – samochody nie są przesadnie nowe i mają kierownice po prawej stronie. Dobra jest taka, że niedługo będzie je można kupić za grosze, a konkretnie za funty.
Trochę winien, trochę ma Szarapowa przed sądem?
Czym się różni angielska ekstraklasa piłkarska od polskiej? Powie ktoś, że poziomem rozgrywek. To oczywiste. Możliwościami finansowymi klubów – doda inny i też nikt nie zaprzeczy. Chyba warto sprawdzić, skąd bierze się to bogactwo z jednej, a bieda z drugiej strony.
Nikodem Dyzma wiedział o koniach tyle, że mają cztery nogi. To mu wystarczyło, aby wygrać na Służewcu sporą kwotę. Szejk Mohammed bin Rashid al-Maktoum zna się na wierzchowcach znacznie lepiej, bo konie z jego stajni od lat dominują na torach wyścigowych w Wielkiej Brytanii – od Perth w Szkocji po Newton Abbot w Kornwalii. Emir Dubaju ma jednak kłopot…