Dolar zyskuje po danych o sprzedaży
Eurodolar spada trzeci kolejny dzień, po tym jak przed weekendem kurs zawrócił z poziomu czerwcowego szczytu. Spadki to przede wszystkim reakcja na lipcowe dane o sprzedaży detalicznej w USA.
Eurodolar spada trzeci kolejny dzień, po tym jak przed weekendem kurs zawrócił z poziomu czerwcowego szczytu. Spadki to przede wszystkim reakcja na lipcowe dane o sprzedaży detalicznej w USA.
Sierpniowy wzrost indeksu ZEW do najwyższego poziomu od marca br. sugeruje, że niemiecka gospodarka nabiera rozpędu. To dobra wiadomość nie tylko dla strefy euro, ale też dla Polski. Długo wyczekiwane ożywienie gospodarcze powoli się materializuje.
Po wzrostach na rynkach azjatyckich, indeksy głównych giełd europejskich utrzymują się „na plusie”. Mogą im pomagać dzisiejsze odczyty danych makro.
Euro (EUR) kolejny dzień traci na wartości i obecnie notowane jest około poziomu 1.3300 wobec dolara amerykańskiego (USD).
Rozpoczęte jeszcze w piątek odreagowanie zeszłotygodniowych wzrostów na rynku głównej pary walutowej kontynuowane było również podczas wczorajszej sesji.
Na porannym niepłynnym rynku Bund ponownie wykorzystuje szansę na przetestowanie wyższych poziomów ostatniego kanału zmienności.
Z racji na niewielką ilość danych, wczorajsza sesja po obu stronach Oceanu upłynęła wyjątkowo spokojnie. W Szwajcarii opublikowano informacje dotyczące dynamiki tamtejszej sprzedaży detalicznej, która w lipcu wzrosła o 2.3% r/r.
Początek wakacji okazał się dobrym momentem na zaciągniecie kredytu hipotecznego. Trzyosobowa rodzina mogła w lipcu otrzymać kredyt o prawie 15 tysięcy złotych wyższy niż miesiąc wcześniej. Singiel o ponad 16 tysięcy. To pozwoliłoby na zakup kilku dodatkowych metrów kwadratowych mieszkania. Wszystko za sprawą wyższego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Niestety w praktyce zdolność wcale aż tak bardzo nie wzrosła.
Eurodolar rozpoczął tydzień od kontynuacji piątkowej korekty, schodząc poniżej 1,33 dolara i tym samym oddalając się od czerwcowego szczytu. To, jaki będzie charakter tego spadku powinno zdecydować się już w środę.
Euro (EUR) spadło z najwyższej dwumiesięcznej wartości na poziomie 1.3400 z powrotem do 1.3315 w stosunku do dolara amerykańskiego (USD).
Wydarzeniem rozpoczynającego się tygodnia będzie publikacja wstępnych szacunków polskiego PKB za II kwartał. Rynek oczekuje przyspieszenia wzrostu gospodarczego. Lepsze dane mogą sprowadzić EUR/PLN i USD/PLN na nowe kilkutygodniowe minima. Później jednak rośnie ryzyko dłuższej realizacji zysków z krótkich pozycji.
Rynki bazowe wydają się dość trwale zakotwiczone w kanałach zmienności zarysowanych w poprzednim tygodniu.
Zgodnie z oczekiwaniami piątkowa sesja nie wniosła nic ciekawego do obrazu rynku FX. Niewiele działo się zarówno na rynkach bazowych, jak i emerging markets.
Banki dokładają starań, aby środki wycofywane przez klientów z niskooprocentowanych lokat wróciły do nich pod postacią wpłat na rachunki oszczędnościowe. Najlepsze z nich dadzą zarobić co najmniej 3,5 proc. w skali roku, ale tylko przez kilka najbliższych miesięcy.
W lipcu indeks średnich cen transakcyjnych mieszkań wzrósł o 1,3 proc., czemu towarzyszył wzrost liczby transakcji. Od początku roku zyskał już 12,3 proc.
Niedawna zapowiedź nowelizacji budżetu nie spowodowała takiej wrzawy, jak zdarzało się to w poprzednich latach. Spokojnie do tego podeszły rynki finansowe. Nie było widać reakcji ani na rynku walutowym, ani na giełdzie. Choć skala deficytu sięgnie wielkości zbliżonych do tych z największych kryzysów, inwestorzy nie muszą się obawiać.
Już od miesiąca obserwujemy osłabianie się dolara wobec innych walut. Ten trend został zapoczątkowany przez szefa Rezerwy Federalnej, który słowami wskazującymi na opóźnienie ograniczenia programu QE3, wywołał silną przecenę amerykańskiej waluty.
W czasie czwartkowej sesji oczy inwestorów zwróciły się w kierunku Dalekiego Wschodu.
Euro pozostaje mocne na poziomie 1.3382 po publikacji danych dotyczących produkcji przemysłowej we Francji.
Polski rynek długu śledził wczoraj zachowanie rynków bazowych, choć zmienność na rynkach była jednak ograniczona. Poranne spadki rentowności niemieckich i amerykańskich wraz z pozytywnym impulsem płynącym z rynku walutowego doprowadziły do spadków rentowności głównie na dłuższym końcu polskiej krzywej.