Byki znów przed szansą
Kilka dobrych poprawiło nastroje i zwiększyło apetyt byków. WIG20 pokonał niedawny szczyt, indeks szerokiego rynku jest w jeszcze lepszej sytuacji, wskaźniki na Wall Street każą o niedawnej korekcie mówić w czasie przeszłym. Rynki wschodzące przestały straszyć, ograniczaniem QE3 nikt się nie przejmuje, a kwestia limitu amerykańskiego zadłużenia została bezbolesne rozwiązana.
Wczoraj Izba Reprezentantów bez żadnych problemów przegłosowała zwiększenie limitu zadłużenia Stanów Zjednoczonych. Tak więc jeden z istotnych powodów do obaw stał się nieaktualny. Również opublikowane rano dane z Chin okazały się znacznie lepsze niż się spodziewano, łagodząc niepokój o kondycję tamtejszej gospodarki. Eksport w styczniu wzrósł o 10,6 proc. (spodziewano się zwyżki o 2 proc.), a import podskoczył o 10 proc. (oczekiwano wzrostu o 3 proc.). Wobec bardzo niskich prognoz, dane te będą budzić wątpliwości co do ich wiarygodności. Spodziewano się 2-3 proc. zwyżki eksportu i importu.
Tak dobra atmosfera powinna dziś sprzyjać posiadaczom akcji. Warto też zauważyć, że wspomniana popraw nastrojów, trwająca już od kilku dni, zaczęła się jeszcze w nieco mniej sprzyjających okolicznościach. To zaś może świadczyć, że spadkowy potencjał został na razie wyczerpany. To wszystko nie znaczy jednak, że na drodze do kolejnej fazy hossy nie będzie już przeszkód. Po wtorkowy wzroście o 1,1 proc., S&P500 znalazł się niecałe 30 punktów od historycznego maksimum. Trudno spodziewać się, że jego ewentualne sforsowanie pójdzie gładko i bez walki.
Pod tym względem nasz rynek zdaje się być w bardziej komfortowej sytuacji. WIG20 pokonał wczoraj w cenach zamknięcia poprzedni szczyt z 22 stycznia i zrównał się z tegorocznym sesyjnym maksimum. Jeśli bykom uda się tę zdobycz powiększyć i niedawny poziom oporu zamienić w solidne wsparcie, będą mogły śmielej szukać kolejnych wyzwań i w perspektywie kilku tygodni pokusić się nawet o powrót w okolice ubiegłorocznego listopadowego maksimum, znajdującego się na poziomie 2622 punktów. Co ważne, po pokonaniu 52 tys. punktów, o jeden krok dalej na tej drodze znajduje się indeks szerokiego rynku, a w jeszcze lepszej sytuacji są wskaźniki małych i średnich firm.
Spore znaczenia dla koniunktury na naszym parkiecie będą miały wyniki spółek i sposób reakcji inwestorów na ich publikacje. W przypadku części banków, choć rozczarowań nie było, pojawiła się delikatna realizacja zysków. Warto więc obserwować, co będzie działo się dziś z papierami Orange i ING BSK. Strata telekomu w czwartym kwartale wyniosła 102 mln zł i okazała się zbliżona do oczekiwań analityków. Lekkim rozczarowaniem może być rekomendacja zarządu spółki wypłaty dywidendy w wysokości 0,5 zł na akcję. Spodziewano się, że będzie to 0,75-1 zł. Sięgający 250,5 mln zł zysk netto ING był nieznacznie wyższy od konsensusu i o 32 proc. wyższy niż w czwartym kwartale 2012 r.
Trzeba też odnotować bardzo dobre ostatnio zachowanie się niektórych przedstawicieli branż, które od dłuższego czasu nie cieszą się powodzeniem u inwestorów. W przypadku PGE wczorajszy skok o 4,5 proc. robi wrażenie, a przecież poprzedzało go kilka wzrostowych sesji. Mamy tu prawdopodobnie grę „pod wyniki”, które powinny być dobre. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku akcji JSW, z tą różnicą, że rynek spodziewa się, że wyniki nie będą takie złe, jak się tego obawiano. Równie dynamicznie, choć mniej spektakularnie w górę idą papiery Tauronu (12,5 proc. zwyżka od końca stycznia) i PKN Orlen. Być może to znak, że w kontekście poprawy w gospodarce, zmienia się także postrzeganie atrakcyjności firm tych branż.
Na giełdach azjatyckich przeważał umiarkowany optymizm. Mimo fatalnych danych o prawie 16 proc. spadku zamówień na maszyny i urządzenia, na godzinę przed końcem handlu Nikkei rósł o 0,5 proc. Wskaźniki w Hong Kongu i na Tajwanie zwyżkowały po 1 proc. Jedynie w Szanghaju indeksy nieznacznie szły w dół. Zyskujące po 0,2-0,3 proc. kontrakty na amerykańskie i europejskie indeksy sugerują korzystny dla posiadaczy akcji początek sesji.
Roman Przasnyski
Open Finance