Byki nie boją się, że Fed straci cierpliwość
Euforia na giełdzie we Frankfurcie nie budzi specjalnego zdziwienia. Tamtejsze byki mają silne wsparcie Mario Draghiego, więc mogą sobie pozwolić na wiele. Trudniej wyjaśnić powody radości ich amerykańskich kolegów, która już w środę może zostać poddana konfrontacji z szykującą się do utraty cierpliwości rezerwą federalną. Czyżby liczyli, że jednak to jeszcze nie ten moment?
Główne indeksy europejskie, a w szczególności DAX, powielają najwyraźniej ścieżkę jaką przebyły wskaźniki na Wall Street i w Japonii, napędzane monetarnym impulsem. Pytanie o to, kiedy byki powiedzą pas, na razie nikogo nie interesuje. Warto jednak zwrócić uwagę, że wspomniany DAX od połowy października ubiegłego roku zyskał 42 proc., zaliczając w tym czasie tylko jedną, poważniejszą korektę (w pierwszej połowie grudnia 2014 r. spadł o 7,5 proc.), od której minęło już trzy miesiące. Wczorajsza, przekraczająca 2 proc. zwyżka podkreśla siłę tego trendu, ale może też stanowić ostrzeżenie.
Warszawscy inwestorzy mogą jedynie patrzeć na ten rajd z zazdrością (WIG20 od połowy października ubiegłego roku spadł o 3 proc.) i słabnącą coraz bardziej nadzieją, że i im może jeszcze coś kapnie z europejskiego luzowania. Nie traćmy jednak ducha, przecież skup dopiero się rozpoczął. Wczoraj się nie udało. Indeks największych spółek zyskał 0,3 proc., czyli jedną siódmą tego, co DAX, ale połowa naszych blue chips zakończyła sesję na plusie. Liderami wzrostów były co prawda Kernel, Synthos i Eurocash, ale akcje PKO i PZU także znalazły się w czołówce.
Na zapleczu, na którym od wielu tygodni sytuacja jest znacznie bardziej interesująca, nastroje były zmienne. Wskaźnik najmniejszych spółek próbował odzyskiwać siły, rosnąc o 0,5 proc., ale mWIG40 nadal wykazywał oznaki zadyszki. Terytorium średniaków byki i niedźwiedzie podzieliły między siebie po równo. Te pierwsze koncentrowały się na akcjach Echa, Getinu i Hawe, największą niechęcią „cieszyły” się walory Cyfrowego Polsatu i Enei. Informacja o przejęciu kontroli nad TVN przez Scripps Networks nie posłużyła ani spółce przejmowanej, ani konkurencji, a WIG Media spadł o 1,9 proc.
Dzisiejsze lokalne wydarzenia to reakcja na publikację wyników KGHM (spadek zysku w 2104 r. o 19 proc.) i informację o rekomendowanej dywidendzie, wynoszącej 4 zł na akcję oraz prezentacja raportu finansowego PZU. Ubezpieczyciel zarobił w 2014 r. 2,97 mld zł, co oznacza spadek zysku o 10 proc. Dane o dynamice wynagrodzeń i zatrudnienia raczej nie powinny wstrząsnąć rynkiem.
Trudno też oczekiwać, by wielkie wrażenie zrobiła poniedziałkowa zwyżka S&P500 o 1,35 proc., która mogłaby sugerować zakończenie spadkowej korekty na Wall Street, gdyby nie środowe posiedzenie Fed. Zostało ono już okrzyknięte wydarzeniem na miarę przełomu. Wkrótce przekonamy się, czy słusznie. Wczorajsza zwyżka motywowana była głównie publikacją słabszych danych makroekonomicznych, co najwyraźniej zostało zinterpretowane jako szansa na odroczenie wyroku na stopy.
Poniedziałkowe dobre nastroje przeniosły się częściowo na dzisiejszy poranek. Nikkei zyskał 1 proc., o tyle samo rósł indeks w Bombaju. Shanghai Composite szedł w górę o 0,5 proc., podkreślając, że nie ma ochoty rezygnować z poniedziałkowego sygnału, jakim było dynamiczne wyjście powyżej styczniowego szczytu. Nienajlepsze sygnały wysyłają natomiast kontrakty na miedź, zniżkując o 0,7 proc. i sugerując tym samym zakończenie krótkiej wzrostowej korekty. Neutralny obraz pokazują kontrakty na główne indeksy europejskie i na Wall Street.
Roman Przasnyski
analityk niezależny