Boże, chroń nas przed bufonami
Osobliwie jakoś ostatnio namnożyło się nam geniuszy - nieomylnych i niezastąpionych. Aż dziw, że wszyscy wokół jeszcze hołdu im nie oddali, wraz z własnymi sercami i pełnią władzy. No bo to mistrzowie - i czego się nie dotkną, odnoszą sukces. Tak przynajmniej, twierdzą. Rzekł kiedyś jedyny rzeczywisty Mistrz: Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony (Mt 23, 10-12).
Ci współcześni geniusze co i rusz wtrącają – i to dosłownie we wszystko – swoje trzy grosze. Jakby bez tych groszy świat miał się zawalić. Tymczasem raczej zawali się właśnie przez nie. – Gniewliwy kłótnie wszczyna, zapalczywy mnoży grzechy. Człowieka poniża jego pycha, pokorny zdobędzie uznanie – napisano w Księdze Przysłów (rozdział 29, wersy 22-23).
Napisano też w niej – Pyszałek, samochwał: nazywany szydercą działa z nadmiaru swej pychy (Prz 21, 24). I pełno takiego działania dla samego działania. I zarzucania innym, że nic nie robią. Jakby gadanie o robocie, rzeczywiście robotą się stawało.
Nikt nie lubi przyznawać się do własnych błędów – to oczywista oczywistość. Nie sztuką jednak jest popełnić błąd, sztuką jest go naprawić. Wyjątkiem potwierdzającym tę regułę są właśnie pyszałkowie. Jak ulał pasują doń słowa hiszpańskiego jezuity o. Balthazara Gracjana – pomieszczone w dziele „Brewiarz dyplomatyczny”, w maksymie 261 (Nie upieraj się przy swoim głupstwie) – Niektórzy sądzą, że popełnione omyłki są dla nich wiążące. Skoro zaczęli błądzić, uważają że trzeba brnąć dalej. W duchu przyznają się do błędu, lecz głośno kruszą oń kopie. Skutek jest taki, że jeśli zrazu panuje przekonanie, iż głupstwo popełniono przez nieuwagę, to w ponawianych bezmyślnie posunięciach ogół widzi przejaw szaleństwa. Nierozważna obietnica ani nieszczęśliwie podjęta decyzja – nie stwarzają bynajmniej zobowiązania. Mimo to – niektórzy trwają przy swym pierwszym głupstwie i wówczas w całej pełni na jaw wychodzi nędza ich umysłu. Jak gdyby koniecznie chcieli uchodzić za niezłomnych impertynentów.
„Boże chroń mnie od przyjaciół, bo z wrogami sobie poradzę” powiada przysłowie. Ja jednak pokornie proszę: Boże, chroń mnie – co tam mnie, chroń nas!- przed nadętymi pychą bufonami, bo sami sobie z nimi nie poradzimy…