Bernanke może rozczarować
Inwestorzy są przekonani, że Fed zwiększy skup obligacji. Będący tego konsekwencją wtorkowy optymizm może jednak okazać się przedwczesny.
Z ankiet, przeprowadzanych przez agencje informacyjne wynika, że większość respondentów oczekuje, że Fed na dzisiejszym posiedzeniu zwiększy skup obligacji o 45 mld dolarów miesięcznie, rekompensując w ten sposób kończący się program Twist, polegający na kupowaniu papierów długoterminowych za środki pozyskane ze sprzedaży obligacji o krótkim terminie wykupu. Decyzja w tej sprawie wcale nie wydaje się jednak oczywista (48 z 49 uczestników ankiety Bloomberga jest przekonanych, że skup zostanie zwiększony). Po pierwsze, tendencja w amerykańskiej gospodarce nie uzasadniają kolejnego luzowania polityki pieniężnej w takiej skali. Jedynym argumentem może być obawa o negatywny wpływ recesji w Europie.
Po drugie, niedawno Fed poinformował, że poziom zamożności Amerykanów powrócił niemal do poziomu z 2007 r., głównie w efekcie wzrostu wartości aktywów na giełdzie i cen domów. W tym zakresie rezerwa federalna spełniła swoją rolę w 200 proc. i dalsze luzowanie mogłoby grozić narastaniem bańki spekulacyjnej lub co najmniej narazić Fed na zarzut jej pompowania (nie pierwszy raz). Po trzecie, Fed może chcieć zostawić sobie pole manewru na wypadek, gdyby kwestia klifu fiskalnego nie znalazła zadawalającego finału (można wyobrazić sobie, że zakończy się „zgniłym”, czyli nikogo nie zadawalającym kompromisem, zapobiegającym jedynie katastrofie lub rozwiązaniem tymczasowym, odsuwającym w czasie rozwiązanie sprawy) lub sytuacja w strefie euro uległaby znacznemu pogorszeniu.
Niedźwiedziom, a przynajmniej nastrojowi niepewności, mogą też sprzyjać liczne informacje makroekonomiczne. Te najważniejsze, czyli prognozy dla amerykańskiej gospodarki ogłosi Fed. Wcześniej jednak poznamy sporo danych dotyczących państw europejskich, a najważniejszą z nich będzie dynamika produkcji przemysłowej. Oczekuje się, jej spadku w październiku, w porównaniu do października ubiegłego roku o 2,3 proc. (podobny był wynik wrześniowy). Odrobina niepokoju może wiązać się z posiedzeniem ministrów finansów Unii Europejskiej. Poprzedza ono czwartkowy zlot szefów finansów strefy euro. Grecja pewnie dostanie, co jej obiecano, ale problemów nie brakuje.
To wszystko sprawia, że dziś możemy być świadkami niewielkich wahań indeksów, co często się zdarza w oczekiwaniu na ważne rozstrzygnięcia. Z technicznego punktu widzenia, obraz rynku wygląda byczo. Dotyczy to jednak głównie indeksów europejskich, w tym WIG i WIG20. We Frankfurcie DAX znalazł się nad szczytem z początku maja 2011 r., a wskaźnik naszych blue chips dotarł do poziomu najwyższego od początku sierpnia 2011 r. S&P500 odbił się jednak wczoraj dość wyraźnie od oporu, znajdującego się nieco powyżej 1430 punktów. To już trzecia próba zakończona niepowodzeniem. Słabsza końcówka sesji na Wall Street może więc negatywnie wpłynąć na początkową fazę handlu na naszym kontynencie.
Roman Przasnyski
Open Finance