Będzie trudniej pożyczać nie tylko w bankach, ale i w firmach pożyczkowych
Robert Lidke: Jaka jest sytuacja instytucji pożyczkowych w czwartym miesiącu od wprowadzenia restrykcji sanitarnych w związku z pojawieniem się pandemii koronawirusa?
Jarosław Ryba, Prezes Zarządu Polskiego Związku Instytucji Pożyczkowych: Sytuacja branży była skomplikowana zanim pojawiła się pandemia. Już wówczas rynek znajdował się w trendzie spadkowym, co wynikało głównie z niepewności regulacyjnej i ograniczeniach w dostępie do finansowania. Obecność wirusa miała wpływ na zwiększenie ryzyka przy udzielaniu pożyczek. Następnie jako odpowiedź rządu na sytuację pandemiczną weszła w życie regulacja sektorowa w ramach tzw. tarcz antykryzysowych. Ta regulacja mocno zaburzyła równowagę rynku.
Dlatego notujemy obecnie istotny spadek sprzedaży. Rynek już wcześniej był wyceniany na 6 do 7 mld złotych nowej emisji pożyczek rocznie. Mam tu na myśli cały rynek firm pożyczkowych, nie tylko lendtechów, które zrzesza nasz Związek. W tej chwili oceniamy, że w 2020 roku zostaną udzielone pożyczki na co najwyżej 3 mld złotych.
Czytaj także: Aż 95 procent odrzuconych wniosków o pożyczki na portalach porównywarkowych
Co najbardziej doskwiera firmom pożyczkowym we wspomnianej przez Pana regulacji sektorowej?
Ograniczenie maksymalnych kosztów pozaodsetkowych. Ta regulacja dotyczy zarówno rynku bankowego, jak i pożyczkowego. Z tym, że rynek pożyczkowy charakteryzuje się niższym znaczeniem stopy procentowej, gdyż oferowane przez naszą branżę produkty są krótkoterminowe, więc przedsiębiorcy opierają się głównie na kosztach pozaodsetkowych, co jest zresztą jasno komunikowane konsumentom.
Regulacja wprowadziła obniżenie maksymalnego pułapu kosztów pozaodsetkowych średnio o 60 procent. I praktycznie proporcjonalnie o tyle zmniejszyła się wartość sprzedaży raportowana przez instytucje pożyczkowe do BIK i CRIF.
Czy działalność firm pożyczkowych w tej sytuacji nadal się opłaca?
Część produktów stała się nierentowana. Jako branża pożyczkowa zakładamy, że ten rok zakończymy stratą, co do tej pory w naszej historii się nie wydarzyło.
Sytuacja jest dość specyficzna. Dławiąca rynek regulacja wynika nie z zaplanowanej, szeroko konsultowanej polityki instytucji nadzorujących rynek finansowy, ale z gwałtownej reakcji regulatora na sytuację nadzwyczajną. W konsekwencji wprowadzonych zmian część przedsiębiorców, stara się ten trudny okres przeczekać.
Zarówno Związek, jak i firmy pożyczkowe apelują do regulatora, aby skrócić okres obowiązywania regulacji sektorowej w ramach toczącego się już procesu odmrażania gospodarki. Szukamy nowego punktu równowagi po zaistnieniu pandemii. Sektor finansowy powinien od regulatora uzyskać możliwość w miarę normalnego działania, tak jak inne branże.
Poprzedni limit kosztów pozaodsektowych obwiązujący w przepisach konsumenckich był wynikiem konsensusu, który wypracowano na przestrzeni ostatnich lat. Balansował pomiędzy możliwością osiągnięcia usprawiedliwionego przychodu w instytucji pożyczkowej, a limitem kosztów dla klienta, który dostatecznie chronił jego interesy. Był to kompromis, który sprzyjał konkurencji na rynku, a ta wymuszała, aby ceny pożyczek miały charakter rynkowy, odpowiadający akceptowalnemu ryzyku kredytowemu.
Niestety, obecny „covidowy” limit kosztów pozaodsetkowych jest ustalony tak nisko, że mimo ostrej konkurencji pomiędzy firmami pożyczkowymi i mimo tego, że jest duży popyt na pożyczki, to nie ma dostatecznej podaży. Powodem jest brak rentowności istotnej części produktów. Nawet jeżeli oferty znajdują się nadal na stronach internetowych, to pożyczkodawcy dużo częściej niż wcześniej, również wobec dobrych klientów, muszą wydawać negatywne decyzje kredytowe.
Ale jeśli banki zaostrzają politykę kredytową, to w naturalny sposób rośnie liczba osób szukających finansowania na rynku instytucji pożyczkowych, więc może warto szukać rentowności przy większej liczbie klientów?
Taką samą politykę jak banki, w sposób nienaturalny, zaczynają stosować instytucje pożyczkowe. To oznacza, że konsumenci będą znajdować finansowanie tylko w instytucjach, które mają najbardziej liberalne podejście do ryzyka.
W wyniku zaostrzenia limitów i polityki stóp procentowych, duża część klientów, prawidłowo funkcjonujących na rynku, posiadających dostateczną zdolność kredytową zostanie wykluczona z rynku finansowego, i to nawet w sektorze pożyczkowym.
Wynika to m.in, z tego, że strategia na przetrwanie wielu firm pożyczkowych polega na finansowaniu wyłącznie klientów sobie dobrze znanych, powracających. Nowy klient to niewiadoma więc jest obarczony większym ryzykiem. Koncentrowanie się wyłącznie na finansowaniu powracającego popytu może prowadzić do licznych zaburzeń jak koncentracja ryzyka portfelowego, przekredytowanie oraz wzrost wykluczenia finansowego w społeczeństwie.
Klienci szukający finansowania, którzy odbiją się od banków czy firm pożyczkowych trafią do szarej strefy?
W pierwszej kolejności prawdopodobnie udadzą się do lombardów. Widać wyraźnie, że lombardy przeżywają teraz złotą erę. W drugiej kolejności do różnego rodzaju „ogłoszeń drobnych” i „kredytów ze słupa”, ale tam nie znajdą finansowania, tylko problemy.
Jak długo firmy pożyczkowe są w stanie działać w takich warunkach regulacyjnych?
W naszym Związku większość firm mocno ograniczyła działalność i sygnalizują one, że aby zachować ciągłość operacji, w każdym miesiącu dokładają do interesu. Jednak jesteśmy w specyficznej sytuacji, bo zrzeszamy instytucje internetowe, które w okresie pandemii i zaostrzonych przepisów sanitarnych mogły funkcjonować. W trudniejszej sytuacji znajdują się przedsiębiorcy z wyłącznie fizyczną siecią dystrybucji.
W grupie firm internetowych większość podmiotów koncentruje się na oferowaniu pożyczek jednomiesięcznych. Ten produkt konsumenci znają i odbierają najlepiej, więc charakteryzuje się dobrą spłacalnością. Taka oferta jest teoretycznie na granicy opłacalności, przy założeniu silnego ścięcia kosztów własnych, ograniczeniu roli pośredników, a więc koncentrowaniu się na własnej bazie i co nas jednak niepokoi – ograniczaniu badania zdolności kredytowej klientów w bazach zewnętrznych jak: Credit-Check, BIG-ach, BIK-u i stosowaniu zewnętrznych narzędzi antyfraudowych. Wcześniej standardem było korzystanie z kilku baz jednocześnie.
Ale taka rezygnacja zwiększa ryzyko?
No właśnie z jednej strony przedsiębiorcy chcieliby ograniczać ryzyko, a z drugiej rezygnują z narzędzi, które ograniczaniu tego ryzyka służą. Rozumiemy jednak, że jest to przymus ekonomiczny. I o tym też informujemy regulatora sugerując, że tak drastyczne obcięcie strony przychodowej może skutkować czymś odwrotnym od założeń, czyli wzrostem liczby złych długów. Nie chcemy, aby doszło do eskalacji problemu, w którym osoby zadłużone nie będę widoczne dla innych instytucji pożyczkowych, czy dla banków.
Przygotowują się Państwo do Kongresu, który powinien odbyć się na jesieni. Co będzie przedmiotem spotkania branży?
Kongres Lendtech 2020 będzie pierwszym branżowym wydarzeniem organizowanym przez Polski Związek Instytucji Pożyczkowych od marca. Chcemy spotkać się w gronie przedstawicieli branży consumer finance, nie tylko instytucji pożyczkowych i lendtechów, ale także z firmami budującymi infrastrukturę rynku. Będziemy zastanawiać się jak ma wyglądać nowa paleta produktowa, jak reagować na regulacje i prowadzić dialog z nadzorem. Omówimy też szereg niejasności w nowych przepisach covidowych oraz wpływ pandemii na rynek consumer credit w Polsce i na świecie.
Widzimy, że nastąpiła ucieczka do przodu najbardziej innowacyjnych firm i na Kongresie warto to zasygnalizować. Skupimy się więc na tym, jak się może zmieniać sektor pożyczkowy pod względem technologicznym w najbliższej przyszłości, jakie innowacyjne produkty warto wprowadzić. Wspólnie poszukamy odpowiedzi na pytanie, co przyniesie nam kolejna dekada – nikt nie ma wątpliwości, że cyfryzacja jest nieodzowna, ale nawet w tym przypadku kierunki rozwoju też mogą być różne. Omówimy je.
Więcej informacji o kongresie
Branża pożyczkowa jest w trudnej sytuacji, ale chce przetrwać. Jeszcze niedawno zatrudniała ok. 40 tysięcy osób. Liczymy, że w 2021 roku sytuacja poprawi się wraz z ogólną poprawą sytuacji rynkowej w całej gospodarce. Zapewne część firm wygra na tych przemianach, na kryzysie i wejdzie na obszary rynku dotychczas zagospodarowane przez konkurencję. Tak więc ci, którzy zostaną będą mieli największy udział w rynkowym torcie. A rynek jest duży, bo są to 3 mln klientów, którzy poszukują finansowania poza bankami.
Skąd firmy pożyczkowe w tej chwili biorą pieniądze na finansowanie pożyczek klientów?
To jest istotny problem. Źródła finansowania firm pożyczkowych w czasie pandemii praktycznie wygasły. Bardzo mocno ucierpiał rynek kapitałowy, a m.in. na tym rynku instytucje pożyczkowe zdobywały finansowanie. Inna część była zasilana przez spółki matki, w strukturach transgranicznych, ale ich, poprzez pogorszenie koniunktury, problem płynności dotyczy tak samo.
Nadzwyczajna sytuacja pandemiczna spowodowała krach giełdowy, który na szczęście częściowo już rynek odrobił, ale nadal rządzi zasada: cash is the king. Każdy, kto może, wycofuje się z ryzykownych inwestycji, a sektor finansowy jest postrzegany jako jeden z najbardziej ryzykownych. Widać to po kursach giełdowych instytucji finansowych, które performują gorzej niż szeroki rynek.
Jedną z ciekawszych inicjatyw branży pożyczkowej jest „Bezpieczny PESEL”. Jak działa ta usługa?
Jest to baza przeznaczona dla osób, które obawiają się, że na podstawie ich danych osobowych ktoś może wziąć pożyczkę. Chodzi o te osoby, które nie są i nie zamierzają być klientami firm pożyczkowych lub których dane już wykradziono. Poprzez zapisanie się w bazie Bezpieczny PESEL mogą się samo wykluczyć z rynku pożyczkowego i zabezpieczyć swoje dane.
Jeśli przestępca w przyszłości chciałby na dane takiego klienta wyłudzić pożyczkę to firma pożyczkowa zostanie poinformowana, że dane klienta są zastrzeżone i nie należy takiego wniosku akceptować. Z bazy Bezpieczny PESEL korzystają wiodące instytucje pożyczkowe, a sama usługa jest bezpłatna zarówno dla konsumenta, jak i firmy pożyczkowej. Administratorem bazy jest CRIF Sp. z o.o., a Związek jest jej pomysłodawcą i patronem. Jesteśmy dumni, że od momentu uruchomienia System Bezpieczny PESEL zablokował próby wyłudzeń na ponad 25 mln złotych.