Bankowość Spółdzielcza: Ryzyko kredytowe to zasadnicze wyzwanie
Wiesław Żółtkowski
Odpowiedzialność banku w tym zakresie wiąże się z koniecznością posiadania odpowiednich kompetencji. Może on korzystać z pomocy ekspertów zewnętrznych przy tworzeniu procedur badania zdolności kredytowej, ale ponosi pełną odpowiedzialność za ich stosowanie. Dlatego posługiwanie się tymi narzędziami wymaga dobrego ich rozumienia i świadomej akceptacji.
Na ryzyko kredytowe składa się ryzyko pojedynczego klienta i ryzyko portfela. Ryzyko związane z możliwością poniesienia straty w relacji z pojedynczym kredytobiorcą wymaga poprawnego badania jego zdolności kredytowej. Ryzyko portfela dotyczy ryzyka koncentracji. A więc tego, aby portfel kredytowy składał się z różnych ekspozycji. Wtedy straty na danym rodzaju transakcji nie będą dotyczyć całego portfela, a tylko jego jednorodnej części.
Banki spółdzielcze są małymi instytucjami, działają na lokalnych rynkach, mają małe zatrudnienie, co wymusza prostą strukturę organizacyjną, zwykle z jednym poziomem decyzyjnym. Muszą mieć wielofunkcyjne stanowiska pracy, które nie zawsze pozwalają na pełne wdrożenie zasady rozdziału funkcji operacyjnych od zarządzania ryzykiem. Ale funkcjonowanie stanowisk pracy o szerokich kompetencjach powoduje, że „wszyscy o wszystkim wiedzą”, co zwiększa bezpieczeństwo funkcjonowania instytucji. Sytuacja małych banków spółdzielczych nie zagraża stabilności systemu finansowego kraju w takim stopniu, jak w przypadku upadłości dużego banku komercyjnego. Równocześnie rosnąca presja regulacji nadzorczych powoli przekształca mały bank spółdzielczy o specyficznych funkcjach w miniaturę organizacji banku dużego. To stopniowo eliminuje przewagi bankowości spółdzielczej mającej bezpośredni, pełniejszy, bo także nieformalny, styk z klientem.
Zasadę proporcjonalności trzeba stosować w praktyce
Zasada proporcjonalności staje się coraz bardziej popularna w dokumentach nadzorczych, ale niestety głównie deklaratywnie. Aby była stosowana w praktyce, powinna spełniać kilka kryteriów. Najprościej mówiąc, chodzi o:
- zasadę odpowiedniości – czy przy podjętych działaniach zostanie osiągnięty założony cel?
- zasadę konieczności – czy środek, sposób działania powoduje najmniejszą możliwą szkodę, czy można zrobić taniej, prościej?
- zasadę racjonalności – czy korzyści wynikające z przyjęcia danego środka przeważają nad kosztami finansowymi i innymi?
Inaczej – czy koszty wdrożenia procedury są niższe od strat, przed którymi mają chronić? Banalne jest stwierdzenie, że nie należy unikać ryzyka, tylko świadomie nim zarządzać. Bank przecież zarabia głównie na zarządzaniu ryzykiem. Na swojej umiejętności obracania pieniędzmi bez nadmiernych strat. Gdyby to było takie proste, to ludzie bezpośrednio pożyczaliby sobie pieniądze. Jednak przynoszą je do banku i płacą za to, żeby on bezpiecznie je inwestował.
Zarządzanie portfelem kredytowym jest kluczowe w banku spółdzielczym, bo kredyty stanowią podstawową część jego aktywów dochodowych. Analiza finansowa tych instytucji pokazuje, że ich rentowność jest wprost proporcjonalna do jakości portfela kredytowego. Im jest ona lepsza, tym wyższa rentowność.
Miary ryzyka
Skutecznie zarządza się procesami, gdy mierzy się ich skutki. Dlatego w ryzyku kredytowym powinno się używać miar, które się rozumie i wie, jak na ich podstawie formułować wnioski. To buduje rzeczywisty model zarządzania ryzykiem, polegający na powtarzalnym podejściu do każdej sprawy z obszaru działalności kredytowej. Proszę zadać sobie w banku pytanie: czy pracownicy i osoby zarządzające ryzykiem kredytowym znają szczegółowo obowiązujące w nim procedury kredytowe? Czy może traktują je tylko jak obowiązek, który trzeba uwzględnić przy decydowaniu o udzieleniu kredytu?
W banku konieczne jest badanie skuteczności działania i poprawianie stosowanych metod zarządzania ryzykiem kredytowym. Warunkiem tego jest możliwość przeprowadzania walidacji. Oznacza to zdefiniowanie wszystkich parametrów kredytu i gromadzenie ich w hurtowni danych, aby móc generować raporty pokazujące zachowanie się poszczególnych części portfela kredytowego i na tej podstawie weryfikować poprawność miar stosowanych przy badaniu zdolności kredytowej.
Najprościej ocenić jakość istniejących w banku metod badania zdolności kredytowej za pomocą dwóch podstawowych kryteriów.
Po pierwsze – chodzi o poprawność metod badania zdolności kredytowej, w tym logikę wnioskowania i dostosowanie analizy finansowej do ilości i jakości możliwych do pozyskania wiarygodnych informacji o klientach. O ile poprawność metody trudniej jest ocenić, bo wymaga uwzględnienia przyjętych założeń, to ich zgodność z realnie dostępnymi informacjami łatwo jest sprawdzić. Nie może być dobre narzędzie badające ryzyko, z którego nie można w pełni korzystać, bo klienci banku nie dostarczają wiarygodnych danych.
Drugim kryterium jest zrozumienie wszystkich elementów metody badania zdolności kredytowej przez analityków, którzy się nimi posługują i decydentów kredytowych. Łatwo to sprawdzić w szczerej rozmowie z pracownikami banku. Posługiwanie się narzędziem niedostosowanym do kompetencji pracowników nie pozwala na poprawne wnioskowanie.
W banku działającym na określonym rynku i w konkretnych warunkach trzeba szczegółowo rozpoznać potrzeby kredytowe potencjalnych klientów. Nie chodzi przy tym o formułowanie odczuć, ale o pisemnie przeprowadzone analizy wspartej argumentami wyrażonymi w liczbach. Potrzebne są precyzyjne odpowiedzi na pytanie: jakie potrzeby i w jakiej ilości występują u jakiej liczby potencjalnych kredytobiorców? A następnie, jakie wiarygodne dane można uzyskać od tych podmiotów. Widzimy przecież, że w podobnych warunkach biznesowych jedne banki mają duże portfele kredytowe, a w aktywach drugich dominują papiery wartościowe i lokaty na rynku finansowym.
Potrzebne lepsze rozwiązania
Banków spółdzielczych jest dużo, a brak jest silnego ośrodka generującego kompetencje. W praktyce funkcjonuje wiele podmiotów podpowiadających im różne, czasem niekompetentne, rozwiązania w zakresie zarządzania ryzykiem kredytowym. Barierą jest też ograniczona chęć współdziałania banków spółdzielczych, które uznają własne autorytety doradzające. W rezultacie funkcjonują różne modele zarządzania ryzykiem kredytowym ze wspólnymi wadami polegającymi głównie na:
- braku hurtowni danych, co uniemożliwia badanie rezultatów stosowanych miar ryzyka zdolności kredytowej klientów,
- powielaniu dla podmiotów gospodarczych z uproszczoną rachunkowością metod badania zdolności kredytowej podmiotów z pełną rachunkowością,
- niedostosowanymi do warunków działania banków spółdzielczych propozycjami wdrażania workflow, co ma być receptą na sprawne zarządzanie ryzykiem kredytowym. Dwa pierwsze zjawiska są oczywiste.
Wyjaśnienia wymaga propozycja wdrażania systemu workflow. Chodzi o to, że jest to aplikacja do zarządzania procesem kredytowym, która porządkuje i łączy jego liczne elementy. Jej funkcjonalność pojawia się wtedy, gdy w banku spełnionych jest kilka warunków:
- proces kredytowy podzielony jest na liczne, wyodrębnione, szczegółowo zdefiniowane i zinformatyzowane czynności,
- występuje jednoznacznie wyznaczona kolejność wykonywania tych czynności,
- jednocześnie realizowanych jest dużo (przynajmniej kilkadziesiąt) transakcji w kilku obszarach kredytowania, w różnych komórkach organizacyjnych i w różnym stopniu zaangażowania, co jest trudne do bezpośredniego nadzorowania.
Aktualnym problemem banków spółdzielczych jest poprawne, także z uwzględnieniem zasady proporcjonalności, zdefiniowanie czynności w procesie badania zdolności kredytowej. Chodzi o ustalenie lepszych miar badania zdolności kredytowej i określenie ich wzorcowych wartości. Miary powinny być odpowiednie dla podmiotów funkcjonujących w różnych obszarach gospodarki. Dopiero wtedy należałoby te czynności zinformatyzować. Równocześnie trzeba ocenić, czy relacje z klientami pozwalają na przyjęcie sztywnej zasady kolejności wykonywanych czynności, czy też potrzebna jest w tym zakresie elastyczność. Automatyzacja procesów zwykle wyklucza elastyczność. Dlatego należy zastanowić się, czy proces kredytowy w banku spółdzielczym ma charakter odpowiadający taśmie przy produkcji samochodów, szeregującej pracę wielu stanowisk, czy też jest to raczej gniazdowa organizacja pracy. Z tych wszystkich powodów sama idea wdrożenia aplikacji organizującej różne czynności, bez weryfikacji poprawności podstawowych czynności w zakresie badania zdolności kredytowej klientów może nie być efektywna. Istnieje zasada, że informatyzacja bałaganu powoduje tylko większy bałagan.
Jak poprawić badanie zdolności kredytowej osób fizycznych?
Kluczowa sprawa badania zdolności kredytowej wymaga sformułowania kilku spostrzeżeń i wniosków. Chodzi o to, na jakich informacjach zbudować procedury analizy klientów. Łatwo zauważyć, że pewne i dostępne informacje o osobach fizycznych dotyczą:
- nadwyżki finansowej, którą klient może przeznaczyć na spłatę kredytu, obliczonej zgodnie z Rekomendacją T,
- zweryfikowanego w BIK zadłużenia klienta w bankach i instytucjach niefinansowych,
- możliwości porównania wartości przychodu klienta do przyjętego w banku limitu DtI,
- możliwości obliczenia wskaźnika LtV w przypadku finansowania nieruchomości,
- oceny punktowej scoringu behawioralnego BIK.
Warto korzystać z BIKSco CreditRisk 3, który jest trzecią generacją modelu oceny punktowej Biura Informacji Kredytowej S.A. Jest on jedynym, zbudowanym przy wykorzystaniu danych polskiego biura kredytowego, modelem scoringowym do oceny ryzyka kredytowego na polskim rynku bankowym. Dedykowany bankom model oceny punktowej (Uzupełniająca Ocena Ryzyka) pozwala uzyskać punktację w zakresie od 221 do 599 punktów.
Na podstawie powyższych danych można zbudować podstawowy algorytm badania zdolności kredytowej osoby fizycznej, z ewentualnym uwzględnieniem jaszcze:
- rodzaju produktu kredytowego,
- rodzaju i wartość zabezpieczenia,
- historii współpracy z bankiem
Taka metoda badania zdolności kredytowej powinna kończyć się oceną stopniowalną. Stopień ryzyka klienta zbadany procedurą banku powinien być zapisywany w informacji o nim. Pozwoli to na raportowanie ekspozycji z różnym poziomem ryzyka i badanie ich późniejszego zachowania. Wtedy będzie też można wyodrębnić kryteria, które są wspólne dla klientów określonego poziomu ryzyka i mają wpływ na występowanie przypadków braku obsługi kredytów. Tylko tą drogą można weryfikować poprawność stosowanych miar ryzyka przy badaniu zdolności kredytowej.
Trzeba inaczej oceniać podmioty gospodarcze z uproszczoną rachunkowością
W zakresie kredytowania podmiotów gospodarczych zawsze ważne są pytania charakteryzujące wstępnie klienta. Chodzi o ukształtowanie w banku kultury jednakowego postrzegania go, co może wyglądać banalnie, ale te sześć pytań porządkuje opis klienta:
- Kim jest klient?
- Czy potrafi sprzedawać?
- Jakie ma koszty działania?
- Jakie jest źródło finansowania działalności?
- Czy właściciel ma dodatkowy, inny majątek?
- Czy klient wie, jak użyć kredytu?
W banku niezbędne jest ustalenie jednolicie stosowanych definicji, takiego języka wewnętrznego służącego do opisu klientów i relacji z nimi. Wszyscy powinni tak samo rozumieć opis sytuacji klienta. Trzeba unikać wartościowania za pomocą przymiotników (dobry, stara się, chyba mu się uda), zastępując to faktami i liczbami. Stosowanie jednolitych kryteriów oceny pozwala na wartościowanie różnych klientów na własnej skali ryzyka kredytowego banku, co jest informacją pomocną do podejmowania indywidualnych decyzji.
W każdym banku można inaczej określić wartość kredytu oznaczającą małą ekspozycję. W przypadku klientów prowadzących małą działalność gospodarczą dane finansowe miesięczne, a także kwartalne, wykazują dużą zmienność. Dlatego lepszą metodą jest badanie danych za okresy roczne. Dla klientów mających przychody poniżej określonego limitu i wymagających kredytów o niewielkiej wartości można stosować bardziej uproszczone metody badana zdolności kredytowej.
W przypadku podmiotów gospodarczych z uproszczoną rachunkowością badanie zdolności kredytowej sprowadza się do znajomości następujących danych:
- informacji ogólnej o kliencie,
- obliczonego przychodu i dochodu klienta prowadzącego książkę przychodu i rozchodu,
- obliczonego przychodu i dochodu klienta rozliczającego się ryczałtem podatkowym,
- obliczonego przychodu i dochodu klienta rozliczającego się kartą podatkową,
- zweryfikowanej w BIK wartości zadłużenia klienta.
Dodatkowo proponuję wyznaczać rating jakościowy klienta metodą odpowiedzi na kilkanaście pytań z punktowanymi odpowiedziami. Akurat ta metoda jest powszechnie znana w bankach. Ocena punktowa może być prezentowana na pięciopoziomowej skali, oznaczającej odpowiednio:
I – ryzyko nieznaczne,
II – ryzyko do przyjęcia,
III – ryzyko średnie,
IV – ryzyko wysokie,
V – ryzyko bardzo wysokie.
Limit zaangażowania kredytowego można wyznaczyć w sposób praktykowany przez banki komercyjne.
Polega to na:
- spełnieniu przez podmiot gospodarczy warunku dodatniej wartości dochodu;
- wtedy wartość limitu zaangażowania określa się w relacji do przychodu z uwzględnieniem wskaźnika wynikającego z klasyfikowania klienta do odpowiedniej grupy ratingu jakościowego.
Przykładowo dopuszczalne zaangażowanie w kredycie obrotowym w relacji do wartości rocznego przychodu może wynosić:
- grupa ratingowa I – do 40%
- grupa ratingowa II – do 30%
- grupa ratingowa III – do 20%
- grupa ratingowa IV – do 10%
- grupa ratingowa V – nie kredytuje się.
Budując taką procedurę, trzeba zacząć od sprawdzenia, jaka jest relacja zaangażowania kredytowego do wartości przychodu klientów z uproszczoną rachunkowością, których bank już kredytuje. Chodzi o klientów, których zdolność kredytowa była badana dotychczasowymi metodami. To pozwoli porównać efekty wyznaczania zdolności kredytowej dotychczasowymi metodami i metodą polegającą na wyznaczaniu limitu kredytowania w relacji do przychodu. Takie porównanie może być argumentem za weryfikacją metod badania zdolności kredytowej.
Analiza zdolności kredytowych spółek prawa handlowego
Ocena podmiotu gospodarczego składa się z analizy ilościowej realizowanej za pomocą:
- arkusza analitycznego pozwalającego na wprowadzenie danych finansowych klienta,
- definicji wskaźników i ich miar,
- klasyfikacji ilościowej przekładającej wartości wskaźników na miarę punktową poprzez porównanie do wartości wzorcowych (branżowych lub przyjętych ekspercko).
Klasyfikacja jakościowa polega na sformułowaniu odpowiedzi na kilkanaście pytań zamkniętych. Odpowiedzi te są punktowane.
Klasyfikacja ryzyka transakcji polega na analizie biznesplanu ze stosowaniem określonych kryteriów, takich jak akceptowane dla określonych obszarów gospodarki planowane przyrosty sprzedaży, koszty zmienne, doświadczenia w stosowaniu danej technologii itp. Kredyt inwestycyjny wymaga pogłębionych analiz wychodzących poza dane finansowe. Potrzebna jest analiza przedsięwzięcia na tle branży, analiza stosowanych technologii i obliczania procesów realnych, mierzonych wartościami fizycznymi (tony, metry, jednostki energii itp.).
Końcowa klasyfikacja ryzyka podmiotu gospodarczego zawiera określoną relację pomiędzy oceną jakościową i ilościową. Im mniejsza firma, tym większe znaczenie ma klasyfikacja jakościowa. W badaniu zdolności kredytowej firm dużych przeważa znaczenie klasyfikacji ilościowej. Wobec stosowanych w bankach spółdzielczych procedur oceny ryzyka podmiotów instytucjonalnych pojawiają się istotne pytania. Podstawowe dotyczy tego, ile wskaźników finansowych należy używać przy analizie sytuacji podmiotu gospodarczego z pełną rachunkowością? Są dwa podejścia:
- im więcej, tym mądrzej, np. 22 wskaźniki finansowe,
- tylko tyle, ile jest konieczne, np. 5-6 wskaźników.
Kiedy stosuje się dużą liczbę miar ilościowych? Wtedy, gdy są one traktowane jako narzędzie dla analityka dobierającego odpowiednie wskaźniki do charakteru ocenianej firmy. Nie można wymagać wówczas, aby zawsze obliczał on wszystkie wskaźniki finansowe zawarte w procedurach kredytowych. Taki model zarządzania ryzykiem oznacza przeniesienie głównej odpowiedzialności za nie na analityka kredytowego.
Innym podejściem stosowanym w bankach komercyjnych jest przeniesienie odpowiedzialności za ryzyko kredytowe na jednostkę zarządzającą ryzykiem w banku. Wówczas na szczeblu centrali określa się precyzyjne miary ryzyka kredytowego, a od analityków wymaga się stosowania ich w sposób bezwzględny. W takim modelu miar zdolności kredytowej klienta jest niewiele, ale są one tak dobrane, aby dobrze mierzyć ryzyko, bez ponoszenia dużych kosztów analizy i przy eliminacji subiektywnego podejścia analityków.
Nie ma wskaźników uniwersalnych dla oceny zdolności kredytowej podmiotów gospodarczych. Cała mądrość polega na tym, aby wybrać niedużą liczbę wskaźników istotnych. Konieczne jest też wprowadzenie wskaźników tnących, których przekroczenie eliminuje wniosek klienta. Chodzi o stosowanie zasady: mniej reguł, ale bardziej wiążących. Doświadczenie podpowiada, aby były dwa wskaźniki eliminujące wniosek kredytowy: z obszaru płynności i kapitału. Kierując się takimi przesłankami, można oceniać firmy na podstawie danych najważniejszych i występujących w każdej spółce. Należą do nich:
- Rentowności – czy klient generuje zyski.
- Kapitał – czy pozwala na finansowanie majątku trwałego.
- Płynności – zdolności realizacji zobowiązań.
- Sprawności działania – wykorzystanie posiadanych aktywów.
- Zadłużenia – zdolności klienta do obsługi długu istniejącego i wnioskowanego.
Przy bardzo małej liczbie kredytobiorców, dodatkowo nieodpowiadających średnim wartościom branż, trudno przypisywać ich do branż określonych czterocyfrowym PKD. W praktyce lepiej podzielić je przynajmniej na cztery obszary gospodarcze, takie jak:
- handel i usługi,
- przemysł i budownictwo,
- rolnictwo,
- inne.
Dla każdego obszaru gospodarczego wyznacza się wzorcowe miary wskaźników. Wobec braku danych historycznych miary wzorcowe można określić metodą ekspercką, kierując się wartością tych wskaźników w grupie „dobrych” i grupie „złych” klientów. Później wartość wskaźników weryfikuje się w procesie walidacji. Metoda ekspercka wymaga choćby wybiórczego skorygowania wiedzy eksperta parametrami finansowymi klientów danego banku. Nie można o tym decydować bez odniesienia się do realiów portfela kredytowego danego banku.
Miary ilościowe wskaźników mają pewien rozkład odpowiadający zmiennemu ryzyku. Wartości wskaźników ocenia się w punktach. Można stosować różne punktacje, ale ich poprawność bada się zawsze poprzez testowanie własnego portfela kredytowego. Nie ma miar uniwersalnych dla każdego banku.