Bankowość i Finanse | Wywiad: Płatności Bezgotówkowe | Wykonaliśmy ogromny skok w przyszłość

Bankowość i Finanse | Wywiad: Płatności Bezgotówkowe | Wykonaliśmy ogromny skok w przyszłość
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
W ciągu siedmiu lat, od kiedy działa Fundacja, udział płatności bezgotówkowych w zakupach w punktach sprzedaży w Polsce wzrósł z 30 do 65%. Mamy już 1,33 mln terminali, a kiedy zaczynaliśmy było ich 630 tys. Pod tym względem, ciągu ostatnich sześciu lat Polska przeskoczyła z końca stawki na  szóste miejsce w Europie – mówi Joanna Erdman, prezes zarządu Fundacji Polska Bezgotówkowa. Rozmawiał z nią Jan Bolanowski.

Czy Polska może stać się bezgotówkowa? 

– Można to sobie wyobrazić, choć w obecnym świecie żadne państwo jeszcze do takiego etapu, całkowitego wyeliminowania gotówki, nie doszło. W Europie najbliżej bezgotówkowego świata jest Szwecja, ale gotówka wciąż się jeszcze pojawia, po to choćby, by nie wykluczać np. osób starszych czy turystów. Wracając do Polski, w moim przekonaniu każde państwo powinno wyznaczyć sobie ambicję poziomu cyfryzacji i do niego dążyć. Zresztą ta zmiana, z uwagi na rozwój technologii, dokonuje się cały czas.

Z naszego badania „Zwyczaje płatnicze Polaków” wynika, że w ciągu siedmiu lat, od kiedy działa Fundacja, udział płatności bezgotówkowych w zakupach w punktach sprzedaży wzrósł z 30 do 65%. Czyli podwoiliśmy udział tych płatności, przy ciągle rosnącym poziomie zamożności społeczeństwa. Na zeszłorocznej konferencji Future of Payments pytaliśmy, kiedy w Polsce udział płatności bezgotówkowych w ogóle transakcji osiągnie poziom 90% – najczęściej eksperci odpowiadali, że wydarzy się to za 10 lub więcej lat. Nie sądzę, byśmy dążyli do wyeliminowania gotówki z obiegu, natomiast projekty takie, jak waluty cyfrowe banków centralnych (ang. CBDC) pokazują, że nawet banki centralne myślą już dziś nad alternatywami dla fizycznych nominałów.

A jak ta bezgotówkowość Polski wypada na tle Europy?

– To trudno określić, bo różnych wskaźników, na które można patrzeć, jest dość dużo. Odniosę się do tego, co my porównujemy, czyli np. odsetek osób, które nadal płacą wyłącznie lub głównie gotówką. Takich osób w Polsce jest ok. 10–11%, choć liczba ta co roku maleje. W większości krajów europejskich te poziomy są jeszcze niższe. Innym parametrem, którym się posługujemy, jest liczba terminali na 1000 mieszkańców. To z kolei dobrze pokazuje efekty działania Fundacji. W ciągu ostatnich sześciu lat Polska przeskoczyła z końca stawki na szóste miejsce w Europie. Przed nami są głównie kraje turystyczne, takie jak Hiszpania, Francja, Włochy czy Grecja. Dzięki temu przez ostatnie lata dwukrotnie przyspieszyliśmy rozwój płatności bezgotówkowych w Polsce. Widać to po liczbie kart, których ilość przekroczyła 45 mln, i liczbie transakcji oraz po sieci akceptacji. Mamy już w Polsce 1,33 mln terminali, a kiedy zaczynaliśmy, było ich 630 tys. To ogromny skok w przyszłość.

Jakie są największe bariery dla dalszych wzrostów? Takiego szybkiego tempa chyba nie da się utrzymać bez końca.

– To prawda, nie da się już utrzymać takiej dynamiki. W ostatnich latach Fundacja zaadresowała większość sektorów MŚP, które nie akceptowały kart. Wciąż jednak są branże i obszary, w których jest potencjał rozwoju. O ile sektor handlu został już w dużej mierze zagospodarowany i posiada terminale, to w obszarze usług – zwłaszcza tych świadczonych osobiście, czy w domu u klienta – wciąż szacujemy, że ten potencjał może wynosić 60–70% akceptantów. Ciekawym rozwiązaniem, które pojawiło się na rynku, jest terminal w telefonie, który pozwala nie ponosić stałych kosztów przy niskiej liczbie transakcji.

Potencjał do rozwoju widzimy wciąż w opłatach za transport, automatach samoobsługowych, warsztatach i myjniach samochodowych. Patrzymy też na nową infrastrukturę, jak ładowarki do samochodów elektrycznych, dobrze by było, gdyby dało się w nich uniwersalnie płacić, nie zastanawiając się, czy zatankuję w danym miejscu, jeśli nie mam konkretnej aplikacji. Potencjał dostrzegamy też w dalszym rozwoju e-commerce, który dziś ma w Polsce ok. 12% udziału w handlu detalicznym. W krajach rozwiniętych ten udział jest dwukrotnie wyższy. Obszar do rozwoju jest zwłaszcza w segmencie B2B, gdzie wciąż dominuje gotówka albo przelew na rachunek i istotnym kosztem dla przedsiębiorcy jest kredyt kupiecki.

Jest jeszcze administracja publiczna. Czy to będzie ostatnia twierdza gotówki?

– Administracja publiczna też się bardzo zmieniła od początku działania Fundacji. Wspieramy realizację płatności w bardzo wielu segmentach: bezgotówkowo można zapłacić za mandaty, paszporty, podatki lokalne czy opłaty sądowe. Jeśli chodzi o samorządy, to ponad 95% z nich ma terminale i obsługuje bezgotówkowe płatności w urzędach. Widzimy też trend, aby załatwiać sprawy obywateli zdalnie, bez konieczności wizyty w urzędzie, co jest dziś standardem w bankowości. Do tego są potrzebne odpowiednie procesy w samym urzędzie, ale możemy to tak zorganizować, żeby cały proces i płatność za niego następowały elektronicznie. Coraz więcej usług odbywa się na portalach administracji publicznej, jest mObywatel, e-urząd czy portale samorządowe. Będziemy prowadzić kolejne wdrożenia z administracją.

Jakie trendy w płatnościach będą kształtować bezgotówkową rzeczywistość w przyszłości?

– Przede wszystkim patrzymy na rozwój technologii, które mają zapewnić nam szybkość, wygodę i bezpieczeństwo. Warto jednak zwrócić uwagę, że rozumienie tych pojęć przez klientów zmienia się w czasie. Kilka lat temu szybkość była rozumiana jako d+1, czyli najpóźniej następnego dnia, a dzisiaj oznacza natychmiastowość. Dlatego płatności natychmiastowe bardzo mocno rozwijają się w Europie i w Polsce, gdzie mamy szybki przelew BLIK, a w punktach naziemnych najszybsze są płatności zbliżeniowe telefonem.

Jeśli chodzi o wygodę, to cały czas trendem jest poprawa doświadczenia klienta i sprawiania, by płatności odbywały się w sposób prosty, a wręcz niezauważalny. Biometria, geolokalizacja i inne technologie GPT zmieniają proces płatności. Jest np. technologia Pay with smile, czyli wystarczy się uśmiechnąć i zapłacone. Co ważne, przy całej tej wygodzie nowoczesne płatności pozostają bezpieczne. W tej dziedzinie na pewno istotną rolę odegrają komputery kwantowe i sztuczna inteligencja, które zwiększą wydajność, szybkość weryfikacji oraz wykrywalność oszustw i nadużyć.

Obok tych trzech trendów pojawia się czwarty, którego na tak dużą skalę wcześniej nie obserwowaliśmy, czyli inkluzywność. To istotny trend w regulacjach unijnych, które nakazują, by płatności były dostępne również dla osób niepełnosprawnych, tak by każdy, kto korzysta z infrastruktury płatniczej, czuł się komfortowo. No i na koniec warto pamiętać o wątku ekologicznym, czyli trendzie ESG dążącym do wyeliminowania papieru – nie tylko gotówki, ale i paragonów oraz innych fizycznych dokumentów.

Rozwój technologii i nowe wdrożenia brzmią fajnie z perspektywy klientów. Ale dla sprzedawców zwłaszcza z małych firm to chyba spore wyzwanie, bo trzeba cały czas dostosowywać swoje terminale.

– Każdy rozwój technologii płatniczych i zmiana wymagań konsumentów rodzą konieczność weryfikacji, jak będą działać urządzenia płatnicze, a także przetestowania i certyfikowania jej działania.

To jest wyzwanie, które dostawcy technologii muszą realizować i na bieżąco dostosowywać swoje oprogramowanie. Obserwujemy przechodzenie od hardware’u do software’u, czyli od certyfikowanych i autoryzowanych fizycznych urządzeń do rozwiązań opartych na terminalu klienta, którym może być nawet tablet czy telefon komórkowy. W urządzeniach mobilnych mamy dziś dostępne takie technologie, jak biometria, rozpoznawanie twarzy, sieć internetową, GPS, aparat fotograficzny. Technologia staje się coraz tańsza, co nie zmienia faktu, że każde rozwiązanie płatnicze musi być opatentowane, certyfikowane i przetestowane, zanim się je odda w ręce końcowego użytkownika.

Gotówka oprócz płatności wiąże się jeszcze z przynajmniej dwiema potrzebami użytkowników. Po pierwsze, to kwestia tezauryzacji, przechowywania majątku, a po drugie, to poczucie bezpieczeństwa. Sytuacje kryzysowe pokazują, że ludzie jednak biegną do bankomatów. Jak te ostatnie niespokojne lata, z pandemią, wojną, a ostatnio powodzią wpływają na percepcję płatności bezgotówkowych?

– Widzę tu dwa ważne elementy – nieprzewidywalność otoczenia i świata, w którym żyjemy, a po drugie – odpowiedź na pytanie: jak się w tym świecie poruszać? W momencie wybuchu pandemii, 15 marca 2020 r., gdy rzeczywiście nikt nie był w stanie powiedzieć, co przyniesie przyszłość, zapotrzebowanie na gotówkę istotnie wzrosło. Kiedy ludzie zobaczyli, że sklepy działają, świat się nie wali, to gotówka zaczęła wracać do banków na rachunki. Natomiast, z drugiej strony obserwowaliśmy trend wzrostu płatności bezgotówkowych, które wtedy wydawały się – bo nie ma na to naukowych dowodów – bezpieczniejsze z uwagi na to, że nie musieliśmy dotykać banknotów, które przed nami ktoś inny trzymał w ręku.

Druga taka sytuacja nadeszła dwa lata później wraz z agresją Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. Tutaj popyt na gotówkę był związany bardziej z napływem osób z Ukrainy, które po naszej stronie granicy chciały pozyskać środki z bankomatów. Tego nie dało się wcześniej przewidzieć ani zabezpieczyć zapasu. Takich zachowań w chwilach dla nas trudnych i budzących niepokój nie można traktować jako trendu, aczkolwiek tych czarnych łabędzi w ostatnim czasie mieliśmy rzeczywiście sporo. To powoduje, że gotówka pojawia się jako potrzeba na czarną godzinę. Strategie są indywidualne – część osób powróciła do tego, co pamiętamy sprzed kilkudziesięciu lat, czyli oszczędzania w walutach obcych, niektórzy zainwestowali w aktywa, które są zawsze w cenie, jak złoto czy nieruchomości. Myślę, że nie ma jednej dobrej strategii na takie sytuacje.

Jaka jest rola banków w rozwoju ekosystemu płatności bezgotówkowych?

– Banki były i są w ten proces mocno zaangażowane, a wręcz nawigowały tym rynkiem. BLIK czy rozwój technologii zbliżeniowych to efekt poważnych inwestycji sektora bankowego. Jesteśmy jedynym rynkiem w Europie, który ma infrastrukturę w stu procentach zbliżeniową. Również działania Fundacji to wynik wspólnej inwestycji banków, organizacji płatniczych i agentów rozliczeniowych – współpracy ponad podziałami. Ponadto banki były źródłem innowacji w sektorze publicznym, wymieńmy choćby wnioski o 500+ czy profil zaufany, który był cyfrową tożsamością jeszcze przed wejściem mObywatela. Bardzo konsekwentna strategia banków w obszarze rozwoju i postawienie na współpracę w tych obszarach, które nie są konkurencyjne, zapewniły istotny wzrost całego rynku płatności. Banki też na tym skorzystały, bo wskaźnik ubankowienia wzrósł w 2023 r. do 96,7% dorosłych Polaków, mamy w obiegu 45 mln kart płatniczych, czyli więcej niż jedna na mieszkańca, a ich transakcyjność podwoiła się w okresie działania Fundacji.

A jakie zadania stoją jeszcze przed bankami w obszarze płatności bezgotówkowych?

– Przede wszystkim poprawa doświadczenia użytkowników, którą umożliwiają najnowsze technologie z AI włącznie, jak również unifikacja tego doświadczenia w sektorze e-commerce. Cały czas nad tym pracujemy. Mamy też sporo nowych wyzwań regulacyjnych, związanych choćby z dyrektywą PSD3 czy regulacją DORA. Przesunięcie z open bankingu do open finance będzie dużym wyzwaniem dla banków. Kolejną sprawą w przyszłości będzie technologia walut cyfrowych, które dotychczas w bankach nie były mocno eksploatowane. Myślę jednak, że konieczność zbudowania sieci akceptacji walut cyfrowych jest wciąż jeszcze przed nami. No i wreszcie cały obszar sztucznej inteligencji, który rodzi duże nadzieje, zwłaszcza w zakresie poprawy doświadczenia klienta, efektywności procesów i bezpieczeństwa, ale wiąże się także z nowymi wyzwaniami. Przed bankami dużo pracy, by tę technologię efektywnie wykorzystać.

Raport specjalny – Płatności bezgotówkowe – na str. 67–101.

Źródło: Miesięcznik Finansowy BANK