Bankowość i Finanse | Waluty | Złoty znajdzie się pod presją | Rynek finansowy w napięciu będzie śledził sytuację w USA

Bankowość i Finanse | Waluty | Złoty znajdzie się pod presją | Rynek finansowy w napięciu będzie śledził sytuację w USA
Fot. Panuwat/stock.adobe.com
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Prognozowanie kursów walut stało się coraz trudniejsze ze względu na dynamikę wydarzeń, które w krótkim czasie potrafią wywrócić do góry nogami nawet najlepsze modele analityczne. Zdaniem ekonomistów, rok 2025 nie będzie pod tym względem spokojniejszy, a może być nawet równie trudny ze względu na kolejne geopolityczne zawirowania.

Rok 2024 upłynął na rynku walutowym pod znakiem umacniającego się amerykańskiego dolara, co silnie było skorelowane najpierw z kampanią prezydencką, a później z wyborem Donalda Trumpa, który został 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Jednak jeszcze na początku ub.r. trwała kontynuacja słabości złotego, co było następstwem utrzymującego się ryzyka geopolitycznego związanego z sytuacją w państwie ościennym. W tym okresie obserwowaliśmy relatywną siłę euro, które umacniało się zarówno wobec złotego, jak i dolara amerykańskiego, osiągając poziomy ok. 4,4 dla pary EUR/PLN oraz 1,1 dla EUR/USD.

Początek 2024 r. mógł sugerować, że rynek walutowy będzie w kolejnych miesiącach poruszał się w rytm decyzji głównych banków centralnych, które w większości już były na ścieżce obniżek stóp procentowych lub dopiero miały na nią wkroczyć. Jedyne liczące się odstępstwo od tej tendencji do globalnego luzowania polityki monetarnej stanowił Bank Japonii, który w roku 2024 stopy procentowe podnosił – powiedział nam Marcin Kiepas, analityk rynków finansowych Tickmill.

Jak wskazują analitycy, punkt zwrotny nastąpił w połowie roku, gdy główne banki centralne rozpoczęły łagodzenie polityki monetarnej. Europejski Bank Centralny zainicjował cykl obniżek w czerwcu, a Rezerwa Federalna poszła w jego ślady we wrześniu. W tym samym czasie polska polityka monetarna obrała odmienny kierunek. Warto przypomnieć, że jeszcze na początku 2024 r. wielu analityków oczekiwało pierwszych obniżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej jeszcze w tym samym roku. Z kolei późniejsze komunikaty banku centralnego przesunęły te oczekiwania na trzeci kwartał 2025 r. Ta rozbieżność w polityce monetarnej, wraz z jastrzębim tonem NBP, przyczyniła się do stopniowego umacniania złotego.

Wybory w USA znacząco zmieniły nastawienie inwestorów do walut

Zmiana podejścia inwestorów do głównych tematów rozstrzygających o zachowaniu rynku walutowego nastąpiła wczesną jesienią. To wówczas, podobnie jak na wielu innych rynkach, tematem numer jeden stały się wybory prezydenckie w USA. W miarę jak rosły szanse na zwycięstwo Donalda Trumpa, dolar i inne amerykańskie aktywa, a przy okazji rynek kryptowalut, zyskiwały na wartości. Inwestorzy uznali bowiem, że przyszła protekcjonistyczna polityka Donalda Trumpa nie tylko sama w sobie będzie pomagać dolarowi, ale również będzie ograniczać szanse na głębokie obniżki stóp procentowych przez Fed, co również będzie wspierać amerykańską walutę – zaznacza Marcin Kiepas.

Ocenia on, iż zapoczątkowane wczesną jesienią umocnienie dolara na rynkach globalnych mocno odbiło się również na notowaniach USD/PLN. Dolar, który we wrześniu spadł do 3,80 zł, w drugiej połowie listopada wystrzelił do ponad 4,20 zł.

Częściowo przyczyniły się do tego napływające w tym samym czasie słabsze dane z polskiej gospodarki, które w pewnym momencie postawiły pod znakiem zapytania szanse na znaczące jej przyspieszenie, co w połączeniu z bardzo wysokimi stopami procentowymi w Polsce w pierwszej połowie 2024 r. wzmacniało złotego. Ten strach o kondycję polskiej gospodarki był jednak krótkotrwały, co doskonale obrazuje zachowanie innej polskiej pary – EUR/PLN. Notowania euro względem złotego pozostawały w trendzie bocznym, który od dołu ograniczała strefa 4,24-4,25 zł, a od góry 4,37-4,38 zł – podsumowuje Marcin Kiepas.

Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego zauważa, że po ogłoszeniu wyniku wyborów w USA, złoty był najlepiej performującą walutą Środkowej Europy. – Zwracaliśmy uwagę, że fundamentalnie Polska unika wielu ryzyk, jakie niesie Donald Trump dla krajów wschodzących, ale w listopadzie i grudniu zachowanie EUR/PLN przerosło nasze oczekiwania i ta para całkowicie zignorowała umocnienie USD, a dostosowanie przejął kurs USD/PLN. Oprócz krajowych fundamentów, pomogła wymiana funduszy z Unii Europejskiej na rynku i pozycja NBP najbardziej jastrzębiego banku centralnego w regionie. Wszystkie waluty regionu zignorowały mocnego dolara, bo także inne banki centralne zastopowały cięcia stóp, ale wciąż NBP na tym tle wypada jako najbardziej jastrzębi bank w regionie – podkreśla.

Rafał Sadoch, analityk Banku Maklerskiego w mBanku dodaje, że właściwie to wygrana Donalda Trumpa w 2024 r., podobnie jak osiem lat wcześniej, istotnie przełożyła się na umocnienie dolara.

Rok 2025 może być okresem relatywnej siły amerykańskiej waluty

Zdaniem ekonomistów, choć świat wydaje się powracać do pewnej normalności po burzliwych latach, to powrót Donalda Trumpa do władzy wprowadza do globalnej gospodarki nowe znaczące elementy niepewności.

Jego polityka, zwłaszcza jeśli będzie realizowana w najbardziej radykalnej wersji, może prowadzić do destabilizacji rynków finansowych, wzrostu inflacji i spowolnienia gospodarczego na skalę globalną. W takiej sytuacji zarówno inwestorzy, jak i zwykli ludzie, powinni przygotować się na zwiększoną zmienność i niepewność w najbliższych latach – uważa dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.

Jego zdaniem, wzrost gospodarczy w USA pozostaje silny i prognozy wskazują na wzrost rzędu 2,0-2,5% w 2025 r. Choć recesja nie wydaje się prawdopodobna, to widmo powrotu inflacji może mieć ogromny wpływ na inwestorów oraz notowania kluczowych aktywów.

Zdaniem Rafała Sadocha, agresywna retoryka celna prowadzona przez nowego prezydenta USA może jednak wesprzeć notowania amerykańskiej waluty. – Dodatkowo Fed przyjął strategię raczej „wait and see”, co także będzie argumentem na rzecz dolara. Szczególnie, że EBC w związku z relatywnie słabszą koniunkturą gospodarczą ma przed sobą jeszcze kilka obniżek na horyzoncie. W końcu aktywność w USA cały czas prezentuje się relatywnie lepiej – powiedział nam.

Jego zdaniem, w pewnym momencie silny dolar może zacząć przeszkadzać nowemu amerykańskiemu liderowi, podobnie jak to było za poprzedniej jego prezydentury, kiedy zauważył, że siła waluty pogarsza konkurencyjność cenową eksporterów. Wszystko jednak wskazuje, że przynajmniej w pierwszych miesiącach 2025 r. dolar pozostanie relatywnie silny.

W takim scenariuszu należy się liczyć ze słabym złotym. Notowania polskiej waluty w głównej mierze determinowane są tym, co dzieje się z dolarem. Jeśli kapitał płynął będzie w kierunku amerykańskiej waluty, złoty nie będzie miał żadnej przestrzeni do aprecjacji. Z drugiej jednak strony, teoretycznie na rzecz złotego powinny przemawiać relatywnie wyższe stopy procentowe, ale nie można wykluczać scenariusza, że będą one szybciej obniżane, jeśli inflacja na początku 2025 r. zacznie spadać. To będzie niekorzystnie oddziaływać na złotego – wskazuje Rafał Sadoch.

Zdaniem analityków, złoty może rzeczywiście tracić na początku tego roku, jednak ten spadek może nie być tak dotkliwy.

Złoty może stracić na początku 2025 r., ale korzystne zachowanie polskiej waluty w IV kw. 2024 r. sugeruje, że spadki PLN mogą być ograniczone. Mniej obawiamy się powrotu silnego USD w I kw. 2025 r., raczej dużych podaży POLGBs. POLGBs muszą się przecenić, aby znaleźć zainteresowanie ze strony zagranicznych inwestorów. W 2025 r. zakładamy także pogorszenie bilansu obrotów bieżących, bo boomowi inwestycji publicznych (wydatki ze środków z UE) będzie towarzyszył wciąż słaby eksport. Z drugiej strony, czynniki wspierające PLN to wzrost PKB, chociaż historycznie nie imponujący, to jednak jeden z wyższych w UE. Dodatkowo prezes NBP swoim jastrzębim zwrotem na grudniowym posiedzeniu (nie wiemy, czy będzie to trwała zmiana) przypomniał, że NBP jest najbardziej jastrzębim bankiem centralnym w Środkowej Europie, a nasze oczekiwania cięć stóp o 75–100 pkt. baz. w 2025 r. stają pod znakiem zapytania – zaznacza Rafał Benecki.

Oczekiwany wzrost zmienności na dolarze odbije się zapewne na notowaniach USD/PLN, ale już na EUR/PLN powinno być dużo spokojniej.

Nie wydaje się, żeby w horyzoncie kilku najbliższych kwartałów pojawiła się szansa na trwałe wybicie EUR/PLN górą lub dołem z konsolidacji w przedziale 4,24-4,38 zł. Przyspieszająca polska gospodarka, a także nadzieje na zakończenie w 2025 r. wojny w Ukrainie będą bowiem z jednej strony złotego umacniać, natomiast z drugiej strony perspektywa wejścia Rady Polityki Pieniężnej na ścieżkę obniżek stóp procentowych będzie tworzyć presję na osłabienie złotego. Oba te impulsy będą się więc wzajemnie znosić, stąd kurs EUR/PLN dalej ma szansę krążyć wokół 4,30 zł – uważa Marcin Kiepas.

Wybory prezydenckie, geopolityka i odbudowa Ukrainy

Czynników, których wpływ trudno jest zaprognozować, jest kilka i warto również wziąć je na poważnie pod uwagę.

W maju odbędą się wybory prezydenckie w Polsce, które nie pozostaną bez wpływu na rynek złotego. Wygrana kandydata Koalicji Obywatelskiej ułatwi pracę rządu, co powinno wspierać notowania złotego. W przeciwnym razie będą one utrudnione, co oddziaływać będzie niekorzystnie – uważa Rafał Sadoch.
 
Z drugiej strony geopolityka może również mocno namieszać, tym bardziej jeśli coś wymknie się spod kontroli.

Donald Trump będzie dążył do zmniejszenia wsparcia militarnego dla Ukrainy oraz będzie wywierał presję na kraje NATO. To niekorzystna wizja dla złotego. Jednak w scenariuszu uśpienia konfliktu, może pojawić się przestrzeń do aprecjacji złotego. Jak na razie jest to tylko optymistyczna wizja. Nasza prognoza wskazuje na przecenę złotego względem euro w kierunku 4,40. Dolar może kosztować nawet więcej niż 4,20 zł – dodaje przedstawiciel Biura Maklerskiego mBanku.

Jednak ewentualne zawarcie pokoju pomiędzy Ukrainą a Rosją może uruchomić pozytywne procesy, które z kolei będą wzmacniać naszą walutę.

Czynnik niepewny, ale pozytywny to także odbudowa Ukrainy, która jeżeli wystartuje, nawet w ograniczonej skali, wzmocni tempo produkcji i eksportu. Oczekujemy, że w 2025 r. kurs EUR/PLN będzie się wahał między 4,30-4,37. Trwałe przełamanie poziomu 4,35 zł oznaczałoby zanegowanie długoterminowego trendu umocnienia zapoczątkowanego w 2023 r., ale tego nie zakładamy – podkreśla Rafał Benecki.

Jednocześnie warto zauważyć, że rynek pozytywnie odbiera nominację Scotta Bessenta na sekretarza skarbu w nowej administracji Donalda Trumpa, który może zredukować niepewność związaną z gospodarczym radykalizmem nowego prezydenta. Zdaniem Marka Rogalskiego, analityka z DM BOŚ Banku, Bessent to człowiek z rynku, manager funduszu hedgingowego, który wcześniej współpracował z Georgem Sorosem, a zatem osoba, która teoretycznie może wytłumaczyć Trumpowi, jak należy postępować w trudnych tematach.

Według analityków z XTB, ryzykiem dla dolara może być oczywiście potencjalny wzrost deficytu w przypadku fiaska w osiągnięciu ożywienia gospodarczego, przy jednoczesnym zmniejszeniu dopływu gotówki do budżetu, w związku z obniżkami podatków.

Rzut oka na prognozy banków zagranicznych

Pod koniec ub.r. pojawiło się także kilka prognoz zachodnich banków, które poniekąd są zbliżone do oczekiwań polskich ekonomistów.

Analitycy z RBC Capital Markets prognozują, że w I kw. 2025 r. za USD przyjdzie nam płacić 4,36 zł. Ale już ekonomiści z Barclays uważają, że będzie to raczej 4,30 zł, a analitycy z MUFG Bank oczekują wzrostu kursu USD do 4,26 zł. Najbardziej optymistyczne prognozy – szczególnie jeżeli chodzi o I kw. 2025 r. – przedstawili eksperci Crédit Agricole Corporate and Investment Bank. Według nich, w tym kwartale kurs USD powinien oscylować na poziomie 4,19 zł, a dopiero później zacznie się umacniać w stosunku do złotego.

W przypadku kursu EUR/PLN również nie ma konsensusu wśród zagranicznych ekonomistów. Barclays uważa, że kurs euro wzrośnie w I kw. 2025 r. do 4,47 zł. Z kolei Bank of America prognozuje, że do marca 2025 r. wzrośnie on do 4,42 zł Według Wells Fargo, złoty w stosunku do euro będzie się osłabiał w kolejnych kwartałach, a pod koniec roku może osiągnąć poziom 4,50 zł, jednak Goldman Sachs uważa, że będzie to raczej 4,40 zł.

Źródło: Miesięcznik Finansowy BANK