Bankowość i Finanse | Loża Komentatorów – grudzień 2020
Prezentowane opinie stanowią odzwierciedlenie prywatnych poglądów i nie wyrażają stanowiska żadnej z instytucji, z którymi ich autorzy są związani zawodowo.
Prof. dr hab. Witold Orłowski
główny ekonomista, PwC
Najpierw należałoby wiedzieć, jak długo jeszcze potrwa kryzys pandemiczny i jakie będą jego efekty. Banki są uderzone z trzech powodów: zmniejszonego popytu na kredyty, pogorszenia jakości portfela kredytowego (a w przyszłości również bankructw wielu firm, a być może również wysoko zadłużonych rządów), no i oczywiście zerowych stóp procentowych. Zerowe stopy nie są przypadkiem – są konsekwencją kryzysu i polityki gospodarczej, wiodącej do gwałtownego wzrostu długu publicznego finansowanego masowym dodrukiem pieniądza. Nie wiemy, jak długo będzie jeszcze trwać pandemia, choć pojawienie się szczepionek przeciw koronawirusowi daje nadzieję, że może się udać uniknąć kolejnych rujnujących lockdownów, a w drugiej połowie 2021 r. może powrócić wzrost gospodarczy. Niestety, nawet przy tym optymistycznym scenariuszu pozostaną jednak konsekwencje tego, co już się stało. Najpierw pojawi się powstrzymany dotąd sztucznie przez subsydia państwowe wzrost bezrobocia. Podtrzyma to oczywiście na wiele miesięcy kiepskie nastroje w gospodarce, a w ślad za tym niewielką aktywność inwestycyjną. Kiedy gospodarka ruszy już z miejsca, pozostanie nadal problem finansowy wywołany potężnym wzrostem długu publicznego. Oznacza to, że prawdopodobnie okres bliskich zeru stóp procentowych przedłuży się do kilku lat, bo właśnie w ten sposób banki centralne będą pomagać zadłużonym rządom. A to wszystko znaczy, że choć dla realnej gospodarki rok 2020 będzie zapewne najtrudniejszy, dla sektora bankowego równie trudne mogą być kolejne 2-3 lata. I dopiero w tej perspektywie można widzieć odbudowę zysków i odrobienie strat.
Dr hab. Waldemar Rogowski
główny analityk BIK, wicedyrektor Instytutu Finansów Korporacji i Inwestycji SGH
Wynik netto sektora bankowego za trzy kwartały br. jest o 50% niższy niż w analogicznym okresie ub.r. Obniżona rentowność ma źródła w kryzysie gospodarczym, ale nie tylko. Pamiętać należy też o trudnej sytuacji części banków spółdzielczych. Odbudowa wyników finansowych sektora będzie procesem długotrwałym. Część banków, szczególnie tych mniejszych, może w ogóle nie osiągnąć dodatniej rentowności. W kolejnych latach przyśpieszą procesy konsolidacyjne, zgodnie z regułą 3-5, 80% sektora będzie tworzyć 3-5 banków. Już obecnie w niektórych produktach jest wysoka koncentracja. Nie należy raczej oczekiwać wzrostu stóp procentowych, spowoduje to brak możliwości poprawy wyniku odsetkowego, i to pomimo praktycznego wyzerowania oprocentowania depozytów. W najbliższych kwartałach nastąpi prawdopodobnie wzrost kosztów ryzyka – odroczony problem wzrostu szkodowości z uwagi na wakacje kredytowe i pomoc z tarczy finansowej. Banki będą niewątpliwie podnosić opłaty i prowizje w celu zwiększenia wyniku pozaodsetkowego. Restrukturyzacji podlegać będzie zatrudnienie. Wzrosną w przyszłości koszty związane z cyfryzacją i bezpieczeństwem. Duży wpływ na poziom poprawy wyników finansowych będzie miała również sfera regulacyjna i fiskalna. Aspekt regulacyjny powoduje wysokie koszty compliance i konieczność realizacji projektów typu must have. Efekt nadmiernego fiskalizmu dobrze ilustruje fakt, że bankom opłaca się nabywać obligacje Skarbu Państwa o ujemnej rentowności w celu zapłacenia niższego podatku bankowego.
Marcin Materna
dyrektor Departamentu Analiz, Millennium Dom Maklerski
Moim zdaniem nie wystarczy rok czy dwa lata, powrót do wyników z 2019 r. może zająć znacznie dłużej. Spadek stóp procentowych do praktycznie zerowego poziomu wraz z obostrzeniami dotyczącymi maksymalnego pułapu oprocentowania kredytów (zależnego właśnie od wysokości stóp) trwale obniżył marże kredytowe banków. Dodatkowo pandemia spowodowała znaczny spadek zapotrzebowania na kredyty. Z drugiej strony banki odkładają co miesiąc depozyty firm czy konsumentów, których nie mogą sensownie zainwestować (marża depozyt-obligacje jest obecnie praktycznie zerowa, znacznie niższa niż marża depozyt-kredyt). Nie wiadomo również, jak pandemia odbije się na jakości portfeli kredytowych banków – wydaje się, że kolejne tarcze tylko oddalają to, co nieuniknione, czyli zwolnienia i upadki firm. Dodajmy do tego rosnące ryzyko prawne związane z hipotecznym portfelem walutowym, a w przyszłości, być może i ze złotowym (po ewentualnych podwyżkach stóp, może się okazać, że klienci ponownie „nie wiedzieli”, że stopy procentowe mogą rosnąć). Powyższe czynniki powodują, że potencjał do poprawy wyniku w przyszłym roku jest niewielki. Banki ratują się, obniżając koszty, ale po latach poprawy efektywności działania i dojścia pod tym względem do jednych z najlepszych poziomów w Europie, potencjał do cięć wydatków nie jest duży, chyba że spółki zdecydują się na masowe zamykanie oddziałów. Ratunkiem byłoby obniżenie drakońskiego podatku bankowego (w tym roku podatki zabiorą już więcej niż połowę zysków sektora), ale na to się raczej nie zanosi.
Przemysław Przybylski
dyrektor Biura Komunikacji Korporacyjnej, Credit Agricole Bank Polska
Sytuacja branży bankowej na koniec 2020 r. jest kiepska, a perspektywy na przyszłość niepewne.
Większość banków już w drugim kwartale rozpoznało koszty ryzyka związane z pogorszeniem się sytuacji ekonomicznej w kraju i założyło rezerwy na ryzyko niewypłacalności klientów, które od tej pory obniżają bieżące wyniki całej branży. Jeśli dodamy do tego środowisko bardzo niskich stóp procentowych i znaczące ograniczenie przychodów odsetkowych, to pojawia się ryzyko załamania na rynku kredytowym (credit crunch) o skali porównywalnej do kryzysu finansowego z lat 2007-09. Aby temu przeciwdziałać, większość banków zdecydowało się podnieść marże i opłaty, a także wymagania, np. dotyczące wielkości wkładu własnego. Akurat Credit Agricole jest jednym z ostatnich banków na rynku, który nadal wymaga tylko 10% wkładu własnego na zakup lokalu mieszkalnego, ale niewykluczone, że sytuacja rynkowa wkrótce i nas zmusi do zmiany tej polityki. Kolejnym elementem negatywnie oddziałującym na wyniki w 2020 r. jest rosnąca skala niekorzystnych wyroków sądowych związanych z kredytami hipotecznymi indeksowanymi i denominowanymi. W sprawozdaniach finansowych banków widać wyraźnie, że rezerwy zawiązane na ten cel z końcem 2019 r. okazały się niewystarczające. W efekcie banki nie będą w stanie nie tylko w krótkim, ale i średnim terminie odrobić strat wywołanych przez wyższy koszt ryzyka oraz niższą przychodowość biznesu i mniejsze obroty. Powrót do zysków sprzed kryzysu będzie możliwy nie wcześniej niż w 2023 r.
Dariusz Winek
dyrektor zarządzający Pionem Finansów i Strategii, Bank Pocztowy
Pandemia przyniosła spadek sprzedaży kredytów, co przerwało systematyczny trend wzrostowy w zakresie salda ekspozycji kredytowych sektora. Efekt transmisji obniżek stóp procentowych na wynik finansowy trwa 2-3 kwartały od strony kredytowej, a dłużej od strony lokat terminowych. Przy stabilizacji salda kredytowego obserwowanego od początku roku dla kredytów złotowych, najniższych wyników odsetkowych można oczekiwać w I kw. 2021. Groźniejsze są negatywne skutki wzrostu ryzyka kredytowego. Powszechne stosowanie międzynarodowych standardów rachunkowości do wyceny instrumentów finansowych sprawia, że istotna część pogorszenia prognoz makroekonomicznych została uwzględniona w wynikach I półrocza 2020 r., jednak niepewność co do skali skutków pandemii pozostaje. Wakacje kredytowe obecnie wygasają, a obserwowana przez banki niewielka skala zdolności do obsługi zobowiązań napawa lekkim optymizmem, ale obawy co do trwałości odbudowy koniunktury w obliczu drugiej, a może i trzeciej fali pandemii pozostają. Wzrost ryzyka kredytowego i odpisów z tego tytułu w 2021 r. nadal jest scenariuszem bazowym. W obronie wyników finansowych nasila się wśród banków redukcja kosztów oraz wzrost opłat i prowizji, które w krótkim okresie są jedynym narzędziem mitygującym negatywne skutki kryzysu. W horyzoncie 2021 r. nie zrekompensują one wskazanych wcześniej negatywnych efektów, a dla mniejszych banków, może okazać się to trudne również w 2022 r., jeżeli ożywienie gospodarcze będzie rachityczne i nie dojdzie do podwyżek stóp procentowych.
Kamil Zduniuk
ekspert w Departamencie Analiz Makroekonomicznych, Bank Pekao SA
Banki, jak wiele innych sektorów gospodarki, muszą mierzyć się w obecnym kryzysie z licznymi wyzwaniami. Wyniki są pod presją przez obniżki stóp procentowych do niemal zera (sytuacja bezprecedensowa w polskich warunkach), wyniknęła konieczność zawiązywania dodatkowych rezerw w związku z trudnym otoczeniem makro oraz obserwujemy mniejszy popyt na kredyt.
Banki szukają i będą szukać sposobów, aby zrównoważyć negatywne efekty, przede wszystkim optymalizując koszty (m.in. dalsza cyfryzacja, odchudzanie stacjonarnej sieci sprzedaży) oraz zwiększając opłaty i prowizje. Skala uderzenia jest na tyle duża, że rozwiązania te tylko częściowo pokryją straty wywołane pandemią. Jednocześnie sektor musi przyzwyczaić się do środowiska bardzo niskich stóp procentowych, które pozostanie jeszcze co najmniej kilka lat. Rosnącym wyzwaniem będą kwestie strukturalne – ryzyko prawne (spraw sądowych) w związku z kredytami walutowymi oraz wysokie koszty regulacyjno-podatkowe.
Nawet jeśli założymy optymistyczny scenariusz gospodarczy (dobra adaptacja do obecnej fali epidemii, uspokojenie sytuacji w 2021 r. dzięki szczepionkom oraz dalsza pomoc dla najbardziej zagrożonych sektorów), wyniki sektora bankowego mogą jeszcze długo wracać do wcześniejszych poziomów. Przyjmując za punkt wyjścia ten z 2019 r., ponowne osiągnięcie go wydaje się realne dopiero w perspektywie 3-4 lat, a wiele będzie zależało od przyszłej polityki monetarnej. W międzyczasie trudne warunki rynkowe będą sprzyjać dalszej konsolidacji branży.