Bankowość i Finanse | Gospodarka | Pójdźmy szwedzką drogą
Nasz rozmówca
Absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu oraz Szkoły Głównej Handlowej, gdzie obronił pracę doktorską. W 2020 r. powołany w skład Rady Gospodarczej – Zespołu Doradców ds. Gospodarczych przy Marszałku Senatu RP. Od 2020 r. członek władz Towarzystwa Ekonomistów Polskich. Współpracuje z Instytutem Odpowiedzialnych Finansów. W latach 1996-2019 był pracownikiem Ministerstwa Finansów, gdzie kierował m.in. Departamentem Polityki Makroekonomicznej.
Nie boi się pan, że w końcu pana aresztują za notoryczne podważanie działań rządu, NBP…
– W Polsce mamy problem z praworządnością, ale chyba ta granica nie zostanie przekroczona? (Uśmiecha się).
Oglądamy pana w Telewizji i słyszymy proste recepty na pokonanie kryzysu. Chce pan na przykład, aby skoordynować politykę rządu i NBP…
– Bo to jest jedyna droga do pokonania inflacji. A ta się rozpędza, skoro liczona na szybko przez GUS za wrzesień wynosi 17,2%, a inflacja bazowa to zapewne 10,7-10,8%.
Krytykuje pan RPP za to, że stopy procentowe zostały podniesione zbyt późno. Ale efekty tego działania już widać na rynku kredytów hipotecznych, branża budowlana zaczyna pogrążać się w kryzysie…
– Ale najlepszym sposobem, jaki istnieje, aby ograniczyć ilość pieniądza w gospodarce jest podnoszenie stóp procentowych. Problem w tym, że te działania prowadzone są właśnie w sposób nieskoordynowany. O ile RPP nacisnęła na hamulec i działa w celu stabilizacji cen, o tyle rząd po prostu przeszkadza.
Bo prowadzi luźną politykę fiskalną?
– To jest bardzo delikatnie powiedziane, bo to, co robi premier, to po prostu zrzucanie pieniędzy z helikoptera. One bez sensu są rozdawane wszystkim.
A dlaczego premier to robi?
– Bo to bardzo łatwy, choć przez to potwornie drogi instrument. A efekt tego działania jest taki, że im bardziej rząd rozrzuca pieniądze, tym bardziej RPP musi naciskać hamulec.
I uda się wyhamować?
– Absolutnie nie, przy tak dużym rozdawnictwie podnoszenie stóp procentowych staje się działaniem kompletnie nieskutecznym, co jest potwierdzone badaniami naukowymi. Przypomnę opinie szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która powiedziała, że luźna polityka fiskalna polegająca na pomaganiu wszystkim grupom przyczynia się do rozwoju inflacji. A skala rozdawnictwa w Polsce jest gigantyczna, bo według prognoz Komisji Europejskiej rządowe wydatki bieżące mają u nas wzrosnąć o 22%, tymczasem średni unijny wzrost wynosi mniej niż 5%!
O tym, że rozdawanie pieniędzy jest nieskuteczne, wiedzą ekonomiści, a polski rząd tego nie wie? Wierzy pan w to?
– W moim przekonaniu premier i ministrowie to wiedzą. Przypomnę, że premier Mateusz Morawiecki mówił na przykład, że propozycja opozycji dotycząca wzrostu wynagrodzeń w sferze budżetowej o 20% tylko rozpędzi inflację. Ba, nawet prezes Jarosław Kaczyński, który nie jest ekonomistą, komentował, że rewaloryzacja 500+ do 700 zł będzie działaniem proinflacyjnym.
To dlaczego robią coś, czego nie powinni?
– Bo zbliżają się wybory i politycy zaczynają działać w myśl zasady: „po nas choćby potop”. Jest inflacja, to chwalą się działaniami „osłonowymi” i rozrzucają pieniądze. A inflacją zamierzają się martwić dopiero po wyborach.
Czyli do października przyszłego roku ten helikopter, z którego zrzuca się pieniądze będzie latał?
-Tak, i to na potęgę! NBP uderzył w kredytobiorców hipotecznych, ograniczając akcję kredytową. I ograniczył wydatki konsumpcyjne tych, którzy już mają zaciągnięty kredyt hipoteczny. A także doprowadził wiele firm do poważnych kłopotów. I pewne jest, że te problemy zostaną z nami przez cały przyszły rok…
Profesor Marek Belka powiedział, że nie da się walczyć z inflacją tak, żeby nie zabolało…
– Nie tylko profesor Belka tak mówił. To samo stwierdził Jerome Powell, szef FED. I dodał, że jeśli nie ograniczymy inflacji, to ból będzie jeszcze większy. Natomiast członkini zarządu Europejskiego Banku ...
Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:
- zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
- wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
- wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
- zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.
Uwaga:
- zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
- wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).
Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:
- bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI