Bankowość i Finanse | Aplikacje Finansowe | Czas gra na naszą korzyść

Chwalicie się, że Revolut dołącza do grona największych banków w Polsce.
– W październiku ub.r. przekroczyliśmy liczbę 4 mln klientów indywidualnych, którzy korzystają z naszej aplikacji. W kategorii bankowości mobile only rzeczywiście stawia nas to w TOP 3. Pod względem liczby klientów indywidualnych plasujemy się w okolicach 6-7 miejsca, a jeśli brać pod uwagę klientów indywidualnych i firmowych, jesteśmy numerem dziewięć. Do ścisłej czołówki jeszcze trochę brakuje, ale rośniemy zdecydowanie najszybciej na rynku.
To znaczy?
– W Europie co miesiąc Revolut zyskuje milion klientów. W samej Polsce zdobycie tego miliona zajmuje mniej więcej rok, co oznacza, że w tym roku celujemy w ponad 5 mln klientów. Naszym długofalowym celem jest wejście do pierwszej trójki banków detalicznych w Polsce.
A jak to wygląda pod względem wielkości aktywów? Revolut zaczynał jako fintech będący produktem płatniczym. Wasza bankowa historia nie jest zbyt długa, udało się przekonać klientów do bankowania w Revolucie?
– Wyników finansowych nie podajemy na poziomie kraju, tylko globalnie dla całej grupy, która ma już ponad 50 mln klientów. Nasz europejski bank raportuje wyniki na Litwie. W Polsce działamy na zasadzie licencji bankowej, choć bardzo chcielibyśmy otworzyć w Polsce oddział bankowy. Globalnie saldo na rachunkach klientów wzrosło w 2023 r. o 38% i na koniec roku wyniosło 21 mld euro. Nie są to jeszcze wyniki, które robią wielkie wrażenie w sektorze bankowym, ale odzwierciedlają one nasz etap rozwoju.
A na jakim etapie jesteście pod względem akcji kredytowej?
– Polska obok Litwy była pierwszym krajem, w którym Revolut zaoferował produkty kredytowe. Zaczęło się od kredytu konsumenckiego i karty kredytowej w 2020 r. Można powiedzieć, że wtedy rozpoczęła się pierwsza faza rozwoju tych produktów, polegająca na szerokim wprowadzaniu kultury kredytowej do organizacji i testowaniu różnych rozwiązań i produktów. Ta faza skończyła się w 2023 r., wypracowaliśmy już stabilną politykę kredytową i teraz śmielej wychodzimy z naszą ofertą do klientów. Chcemy budować świadomość, że mamy dobre produkty kredytowe i warto nas wziąć na poważnie pod uwagę. W tym roku w dużej mierze będziemy nad tym pracować. Ale danymi co do wielkości portfela kredytowego na razie się jeszcze nie dzielimy.
W ofercie macie tylko karty kredytowe i kredyt konsumencki?
– We wrześniu w naszej ofercie pojawił się kredyt konsolidacyjny, a w styczniu udostępniliśmy kredyt ratalny w karcie kredytowej. Teraz planujemy połączyć kartę kredytową z kolejnymi produktami, by stała się naszym głównym produktem, który buduje świadomość Revolut jako banku udzielającego kredytów. Kredyt konsolidacyjny jest z kolei rozszerzeniem kredytu konsumenckiego. Chcemy w ten sposób wyjść poza naszą bazę i zachęcić klientów, by przenosili do nas swoje zobowiązania z innych banków. Mamy szybki i przyjazny proces refinansowania kredytów i liczymy, że przełoży się to na efekty sprzedażowe. W tym roku chcemy skokowo zwiększyć penetrację produktów kredytowych wśród naszej bazy klientów.
No dobrze, ale powiedzieliśmy, że wyniki depozytowe nie są jeszcze imponujące. Jak rozkręcać kredyty, nie mając dużej bazy depozytów?
– Depozyty Polaków, po 27-proc. wzroście w pierwszym półroczu 2024 r., w czerwcu zeszłego roku wyniosły 1,2 mld euro. Żeby móc przyciągać więcej depozytów, klienci muszą nas postrzegać jako pełnoprawny bank – stabilny i godny zaufania. Z badań, które robimy, wynika, że aby klienci powierzyli nam większe środki, musimy dysponować taką ofertą, jaką mają inne banki, również kredytową. I tu koło się zamyka. Dlatego stawiamy tak mocno na rozwój kredytów, także hipotecznych. Pierwszym krajem, gdzie zaoferujemy kredyty hipoteczne, jeszcze w tym roku, będzie Litwa. Następnie planujemy udostępnić je w Irlandii i we Francji.
A Polska?
W dalszej kolejności. Kredyt hipoteczny to jest decyzja na wiele lat, zaufanie do banku ma kluczowe znaczenie. My tę świadomość dla Revoluta stopniowo budujemy. Najpierw chcielibyśmy utworzyć oddział banku w Polsce, a datę, kiedy to nastąpi, określić może tylko regulator. Co do zasady chcemy być w większym stopniu regulowani lokalnie i ściślej integrować się z systemami finansowo-rozliczeniowymi na lokalnych rynkach, ale tempo tego procesu nie zależy tylko od nas.
Czy na rynku produktów bankowych zamierzacie walczyć ceną?
– Jesteśmy konkurencyjni, ale nie stosujemy agresywnej strategii cenowej. Chcemy konkurować dostępnością i tym, że u nas jest wszystko prościej załatwić. Np. proces kredytowy składa się u nas tylko z trzech pytań w formularzu kredytowym – o deklarowany dochód, koszty pozakredytowe i liczbę osób na utrzymaniu. Wcześniej nie pytaliśmy o liczbę osób na utrzymaniu, ale po analizie okazało się, że musimy dodać trzecie pytanie, żeby spełnić wymogi compliance. Natomiast jeśli chodzi o kredyty hipoteczne, to podstawową kwestią jest zorganizowanie takiego finansowania, by móc zaoferować konkurencyjne warunki. Wśród tylu dużych banków nie mam złudzeń, że aby sprzedać ten produkt na rynku, musimy dać klientom odpowiednią cenę.
Polski sektor bankowy ma opinię innowacyjnego i bardzo konkurencyjnego. Czy jest tu trudniej działać Revolutowi niż na innych rynkach?
– Na poszczególnych rynkach Revolut Bank jest na bardzo różnych etapach rozwoju. W Irlandii jesteśmy wiodącym bankiem, w Rumunii jesteśmy w TOP 3. Jeżeli w tych krajach wprowadzamy jakąś nową ofertę, to ona ma wpływ na cały rynek. W Polsce plasujemy się w pierwszej dziesiątce, ale czas gra na naszą korzyść, bo jesteśmy najczęściej pobieraną aplikacją bankową. Na razie pełnimy rolę komplementarną, jesteśmy cennym drugim kontem. Uzupełniamy oferty polskich banków, bo mamy takie usługi, których nie ma nikt inny w Polsce. Nie ma też co ukrywać, że pewnych produktów my z kolei jeszcze nie mamy. Wspominaliśmy o kredytach hipotecznych. Natomiast globalnie naszymi głównymi konkurentami są banki międzynarodowe, np. brazylijski Nubank, który ma ponad 100 mln klientów w Brazylii i tak samo jak my, chce rosnąć w Kolumbii i Meksyku.
Jakie cele Revolut sobie stawia na ten rok?
– Rozwój refinancingu i karty kredytowej, który będzie skutkował dużym przyrostem liczby klientów na tych produktach. Na razie można powiedzieć, że klienci, którzy aplikują u nas o kredyty, są klientami dobrymi i stabilnie performującymi. Choć jesteśmy młodym bankiem, umiemy ten biznes robić. Teraz chcemy wyjść bardziej do klientów młodszych, bo taka jest też charakterystyka naszego portfela. Baza naszych klientów jest młodsza niż w innych dużych bankach. A to oznacza, że oni nie mają często historii kredytowej. Trzeba tak tworzyć dla nich ofertę, aby pomóc im budować historię kredytową, a jednocześnie nie stracić na tym pieniędzy. To jest dosyć trudny orzech do zgryzienia, ale parę lat pracy, zbierania danych i testowania modeli sprawia, że to się powinno udać. Ważnym celem na ten rok jest też dalsza integracja z polskim rynkiem i lokalizowanie naszych usług. Przykładem z zeszłego roku jest uruchomienie BLIKA w Revolucie. Cieszy nas też, że w ramach open bankingu ING umożliwił w swojej aplikacji podgląd konta w Revolucie. To kolejny przykład na to, że integracja, z korzyścią dla klientów, jest możliwa.
A zamierzacie postawić na obecność fizyczną i na przykład otworzyć placówki?
– Otwieranie placówek fizycznych nie jest póki co w zakresie naszych zainteresowań. Pozostajemy bankiem w 100% mobilnym. Jeśli chodzi o fizyczną obecność w postaci urządzeń, to Revolut oferuje czytniki kart, terminale płatnicze i systemy POS w ramach oferty dla firm. Od zeszłego roku stawia też maszyny vendingowe wydające karty osobom podróżującym na lotniskach. Ostatnio pojawił się pomysł postawienia własnej sieci bankomatów. Hiszpania została wytypowana jako pierwszy rynek do przeprowadzenia testów.
Czy rozwój Revoluta w Polsce będzie oznaczał zwiększenie zatrudnienia?
– Polska od zawsze była topowym rynkiem, jeśli chodzi o zatrudnienie w Revolucie. Mamy w Polsce ponad tysiąc pracowników z 10 tys. globalnie. Więcej w Europie zatrudniamy tylko w Wielkiej Brytanii, gdzie jest nasza centrala, i w Portugalii. To nie jest przypadek, że w Krakowie mamy hub technologiczny i zatrudniamy wielu deweloperów. Jeden z założycieli Revoluta, Wład Jacenko, pracował przez wiele lat w krakowskim Comarchu i innych spółkach technologicznych, ma zatem świadomość, że w Polsce są talenty. Polscy inżynierowie pełnią ważne funkcje i awansują w globalnych strukturach firmy. Jesteśmy w Polsce od 2016 r., zatrudniamy, inwestujemy, tworzymy innowacje. Chcemy się też mocniej integrować i zacieśniać współpracę z polskimi instytucjami i rynkiem.