Banki centralne USA i Europy zabrały głos. Co z obligacjami?
Za nami posiedzenia dwóch najważniejszych światowych banków centralnych: amerykańskiego i europejskiego. Poznaliśmy dwie najbardziej wyczekiwane decyzje w tym roku. Czy jako inwestorzy jesteśmy dzięki nim mądrzejsi? To kwestia dyskusyjna.
Podsumujmy, co wiemy:
- USA: zgodnie z oczekiwaniami, w grudniu Fed podniósł stopy procentowe o 25 punktów bazowych, do 0,50-0,75%. Członkowie amerykańskiego banku centralnego zmienili dodatkowo swoje nastawienie na bardziej „jastrzębie”. Ich wypowiedzi sugerują, że w 2017 r. stopy procentowe w USA wzrosną nawet o 75 p.b. – szybciej niż oczekiwaliśmy jeszcze kilka dni temu.
- Europa: na grudniowym posiedzeniu Europejski Bank Centralny pozostawił stopy procentowe w strefie euro na najniższych poziomach w historii. Główna stopa nadal wynosi 0%, stopa kredytu 0,25%, a stopa depozytowa -0,40%. Bank przedłużył też program luzowania ilościowego (QE) do grudnia 2017 r. Od kwietnia EBC zmniejszy jedynie kwotę, za którą będzie skupował obligacje z rynku – do 60 mld euro miesięcznie. To jednak wciąż bardzo dużo, a prezes Mario Draghi zostawił dodatkowo otwartą furtkę, by w razie potrzeby zwiększyć skalę wsparcia.
Co decyzje EBC i Fed oznaczają dla rynków obligacji?
Decyzje obu banków są zgodne z oczekiwaniami inwestorów. Uważamy, że do końca 2016 r. na rynkach obligacji będzie spokojnie.
W przyszłym roku najważniejsze będzie tempo podwyżek stóp procentowych w USA. Na ile realne są zapowiedzi Fed? Dane napływające z amerykańskiej gospodarki są dobre, a stopy procentowe wciąż bardzo niskie, jak na tę fazę cyklu koniunkturalnego. Za takim scenariuszem przemawiają też polityczne zapowiedzi Donalda Trumpa. Rynki lubią jednak zaskakiwać, a „czarne łabędzie” (jak Brexit) pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach. Może się więc okazać, że również w 2017 r. Fed będzie zwlekał z podwyżkami lub ograniczy ich skalę.
Dariusz Lasek