Jak wojna Rosji z Ukrainą wpłynie na polską gospodarkę i decyzje o podwyżkach stóp procentowych?
„Rosja i Ukraina odpowiadają łącznie za ok. 5 proc. polskiego eksportu dóbr. Prawdopodobne jest, że wymiana handlowa z krajami EŚW spadnie w tym roku znacząco – kilkanaście proc. to absolutne minimum” – napisali.
Negatywny wpływ na polskie PKB jest rzędu 1 proc.
„Kluczowy kanał oddziaływania to jednak ceny. Widzimy, jak na newsy o konflikcie reagują rynki surowców energetycznych i rolnych. To zapowiedź dalszego wzrostu inflacji i prawdopodobnie również większej skali podwyżek stóp (zobaczymy – dla banku centralnego to ogromny dylemat)” – dodali.
Bank Millennium: wpływ ataku militarnego na Ukrainę na polską gospodarkę niepewny
Wpływ rozpoczętego ataku militarnego przeciwko Ukrainie na krajową gospodarkę obarczony jest ogromną niepewnością, najbardziej prawdopodobnym oddziaływaniem jest wzrost cen surowców energetycznych wyrażonych w złotych – oceniają ekonomiści Banku Millennium. Zaznaczają, że w takim środowisku zacieśnianie polityki pieniężnej w Polsce mogłoby być silniejsze a wzrost gospodarczy wolniejszy.
„Wpływ na krajową i unijną gospodarkę rozpoczętego ataku militarnego przeciwko Ukrainie oczywiście obarczony jest ogromną niepewnością. Na ten moment najbardziej prawdopodobnym oddziaływaniem jest wzrost cen surowców energetycznych wyrażonych w złotych, który byłby jeszcze silniejszy, gdyby doszło do zaburzeń dostaw do Polski i innych krajów UE. W takim środowisku zacieśnianie polityki pieniężnej w Polsce mogłoby być silniejsze niż nasz bazowy scenariusz makroekonomiczny, co wraz z wysokimi cenami energii skutkowałoby wolniejszym wzrostem gospodarczym” – napisano w porannym raporcie.
„Bardziej szczegółową analizę przedstawimy po zapoznaniu się z planami nowych sankcji przeciwko Rosji. Te przedstawione do dziś nie mają większego wpływu na Rosję i jej powiązania z innymi gospodarkami” – dodano.
BGK: wojna Rosji z Ukrainą może oznaczać większą ostrożność RPP przy podwyżkach stóp procentowych
Wojna Rosji z Ukrainą może oznaczać większą ostrożność RPP przy podwyżkach stóp – oceniają ekonomiści BGK.
W naszej ocenie eskalacja konfliktu na Ukrainie będzie mieć negatywne przełożenie na perspektywy tempa wzrostu polskiej gospodarki. Czynnik ten powinien zachęcić RPP do większej ostrożności w zacieśnianiu polityki monetarnej i do złagodzenia retoryki.
– napisali w porannej nocie.
„Tym samym spodziewamy się redukcji oczekiwań rynkowych dotyczących skali podwyżek stóp procentowych i w konsekwencji położenia krzywych IRS PLN oraz FRA PLN” – dodali.
mBank: krótkoterminowo potencjał do wzrostu stóp w Polsce
W wyniku ataku militarnego na Ukrainę, w krótkim terminie istnieje potencjał do wyceny wyższych stóp procentowych w Polsce, jednak kolejne ruchy banku centralnego będą zależne od reakcji sfery realnej, a to asumpt do założeń docelowo niższej, a nie wyższej stopy procentowej – oceniają ekonomiści mBanku.
„Nie znamy na razie skali działań, ani nie porywamy się na prognozowanie jak długo będzie trwał konflikt i jak się skończy. Na tym etapie możliwe jest jednak przedstawienie możliwych kanałów oddziaływania na polską gospodarkę i to robimy. Sytuacja może zmieniać się bardzo dynamicznie. Konflikt z krajowego, makroekonomicznego punktu widzenia będzie miał najprawdopodobniej dwa efekty: popytowy i podażowy” – napisano w porannym raporcie.
„W bardzo krótkim terminie szoki będą dla banku centralnego kontynuacją poprzednich szoków paliwowo-energetyczno-żywnościowych. Z tego tytułu wyższe stopy (i pewnie kontynuacja cyklu) jest warunkiem utrzymania oczekiwań konsumentów w ryzach. Krótki termin to potencjał do wyceny wyższych stóp procentowych. Kolejne ruchy są już jednak zależne od reakcji sfery realnej i jest to naszym zdaniem asumpt do założeń docelowo niższej, a nie wyższej stopy procentowej. Kolejny szok popytowy oraz efekty szoku podażowego nakładają się tu na cyklicznie spowolnienie polskiej gospodarki” – dodano.
Jak zaznaczają ekonomiści mBanku, efekt popytowy ataku militarnego będzie dotyczył bezpośrednio eksportu na Ukrainę – ruchy wojenne i zaprzestanie części działalności będą przekładać się na straty eksporterów, ale też firm z obszaru transportu.
„Kolejny obszar to zmniejszenia eksportu do Rosji (i być może na Białoruś) z powodu potencjalnych dalszych sankcji. Straty te będą tym większe, im ostrzejsze sankcje zostaną założone na Rosję. Efekt ten można wyceniać w okolicach 1 proc. PKB (biorąc pod uwagę strumienie handlowe)” – napisano.
„Z uwagi na bliskość działań wojennych należy liczyć się z efektem obniżenia sentymentu polskich konsumentów (ten efekt jest słabiej policzalny, ale naszym zdaniem istotny). Negatywne efekty popytowe będą działać w krótkim (z dokładnością do opóźnień w publikacjach danych makro) i średnim okresie” – dodano.
Z kolei efekt podażowy to głównie rosnące ceny surowców i problemy z fizycznymi ich dostawami.
„To również złożenie kilku możliwych czynników: działania odwetowe Rosji (nawozy, gaz) plus reakcja rynku ropy naftowej (zmniejszenie podaży, zwiększenie niepewności produkcji -> wyższe ceny) oraz zaburzenia dostaw produktów rolnych z Ukrainy. To silny, natychmiastowy efekt cenowy (inflacja w górę) oraz negatywny efekt podażowy i hamowanie gospodarki w perspektywie kolejnych miesięcy (ceny, braki, spadki majątku wiedzione giełdą). Średnioterminowo będzie to pogłębiać negatywne skutki realne szoku popytowego (pogłębienie jest dużo słabiej policzalne; można się liczyć z naprawdę szerokim spektrum dostosowań). A więc, krótkoterminowy efekt cenowy (wręcz natychmiastowy) vs średnioterminowy efekt ograniczenia aktywności ekonomicznej” – napisano w raporcie banku.
„To trudny orzech do zgryzienia dla polityki pieniężnej, zwłaszcza że nie wiemy, jaka będzie reakcja polityki fiskalnej – być może programy „tarcz” chroniących przed wysoką inflacją zostaną pogłębione (a to oznacza dalszą ekspansję fiskalną i dalszą komplikację w prowadzeniu polityki pieniężnej)” – dodano.
Wpływ na polski rynek pracy
Ekonomiści podkreślają, że atak militarny Rosji na Ukrainę nie pozostanie też bez wpływu na polski rynek pracy.
„W dłuższym terminie spodziewamy się raczej napływu migrantów z Ukrainy niż odpływu dotychczasowych pracowników do kraju. Choć oczywiście krótkoterminowo ruchów można spodziewać się w obie strony. Wczoraj pojawiły się informacje o poborze rezerwistów do armii. Z uwagi na stan wojenny, zostaną zapewne zaostrzone. Nie znamy dokładnych szacunków, gdzie dziś pracują Ukraińcy (nie wiemy też dokładnie ilu ich jest: można zakładać w okolicy 1-1,5 mln). Z badań NBP wiadomo, że są zatrudnieni nawet w połowie gospodarstw rolnych w Polsce. Dodatkowo wiele osób pracuje w hotelarstwie i gastronomii, handlu hurtowym i detalicznym, świadczą bezpośrednio usługi dla gospodarstw domowych oraz pracują w budownictwie” – napisano.
„To automatycznie też branże najbardziej narażone na odpływ siły roboczej. Uwaga jednak, bo wielu aspektów nie znamy. Nie wszyscy to potencjalni rezerwiści, nie wszyscy mogą (chcieć) się stawić. Eskalacja konfliktu zbrojnego (który nie skończy się błyskawicznie) wywoła też kolejną falę migracji (wzrost atrakcyjności Polski jako kraju docelowego w ramach bezpiecznych granic UE). Cześć osób będzie musiała opuścić Polskę (powołanie do wojska), ale na ich miejsce przyjadą inni. Reasumując więc, w krótkim terminie prawdopodobne jest, że ubędzie zatrudnionych (samo zaniepokojenie losami bliskich może skłaniać do powrotu lub tymczasowych nieobecności). Jest to potencjalnie duży problem (utrzymanie ciągłości sprzedaży, produkcji) w krótkim okresie. Dłuższy termin to jednak potencjalnie bardziej luźny rynek pracy, wyższa podaż pracy i osłabienie presji na wzrost wynagrodzeń” – dodano.
ING: konsekwencje ataku militarnego na Ukrainę mogą odjąć od polskiego PKB 1,3 pkt. proc.
W wyniku szerokich sankcji i reperkusji gospodarcze związanych z trwającym atakiem militarnym Rosji na Ukrainę eksport Polski do obu tych krajów może spaść o 50 proc.; mogłoby to odjąć od polskiego PKB 1,3 pkt. proc. – oceniają ekonomiści ING Banku Śląskiego.
„Rosja rozpoczęła inwazję zbrojną na Ukrainę. Sytuacja jest nieporównywalna do 2014 roku. Obawiamy się pośrednich skutków wojny na polską gospodarkę tj. pogorszenia nastrojów, wydatków i inwestycji polskich firm. Także efekt handlowy może być większy niż wówczas. Wzrosną ceny surowców, spadnie presja popytowa i wydłużone zostaną Tarcze Antyinflacyjne” – napisali w raporcie ekonomiści.
Ekonomiści ING widzą kilka możliwych kanałów, jakimi atak Rosji na Ukrainę może wpłynąć na polską gospodarkę, pierwszym z nich jest kanał handlu zagranicznego.
„Rosja odpowiada za 2,8 proc. polskiego eksportu, a Ukraina nieco ponad 2 proc. W 2014 eksport na Ukrainę spadł o 20 proc., a do Rosji o 13 proc. W 2015 eksport do Rosji obniżył się o 27 proc. Powtórka z 2014 przy obecnej skali obrotów handlowych z tymi krajami dałaby negatywny wpływ na PKB rzędu ok. 0,6 pkt proc., ale sytuacja jest nieporównywalna.
Ukraińska gospodarka została obecnie sparaliżowana, a sankcje na Rosję i reperkusje gospodarcze będą szersze. Przy założeniu spadku eksportu do obu krajów o 50 proc., może to odjąć od polskiego PKB 1,3 pkt. proc.
Szacunki wykonaliśmy w sytuacji niezmienionych innych warunków (bez jednoczesnego spadku importu, bez uwzględnienia wzrostu eksportu kanałami pośrednimi jak w 2014-15 roku, bez reakcji polityki budżetowej itp.)” – dodano.
„Obawiamy się pośrednich skutków, tj. pogorszenia nastrojów, wydatków gospodarstw domowych i inwestycji firm z powodów przezornościowych, w sytuacji kiedy zagrożenie militarne znajduje się blisko granic Polski, a atak Rosji na Ukrainę odbywa się na pełną skalę” – dodano.
Kolejnym kanałem wpływu wojny na polską gospodarkę jest kwestia cen surowców i ciągłości dostaw.
„Od 2014 roku Europa zwiększyła swoje powiązania energetyczne z Rosją. EU27 importuje więcej gazu (w pandemicznym 2020 o 44 proc. więcej niż w 2014, w 2019 było to o 57 proc. więcej), a Polska importuje więcej węgla z Rosji (w 2020 o 44 proc. więcej niż w 2014, szczyt wystąpił w 2018). Zakładamy jednak, że przerwy dostaw surowców będą raczej wynikać z działań wojennych niż sankcji. Przez Ukrainę płynie 4 proc. gazu, który trafia do UE” – zaznaczają ekonomiści ING.
„Presja na wzrost cen surowców energetycznych może przełożyć się na dalszą intensyfikację presji inflacyjnej, zwłaszcza jeżeli UE i USA zdecydują się na nałożenie sankcji na import surowców z Rosji albo nastąpią przerwy w dostawach gazu do Europy. Ceny gazu w UE (benchmark TTF) dziś rano są o 30 proc. wyższe niż na wczorajszym zamknięciu. Z drugiej strony, nieco spadnie presja popytowa w polskiej gospodarce, a tarcze zostaną przedłużone do końca roku. Dotychczas zakładaliśmy średnią inflację w 2022 roku na poziomie 8,1 proc. rdr, a w scenariuszu wydłużenia Tarcz 7 proc. rdr” – dodają.
Eksperci z ING podkreślają, że istotny pozostaje też kanał finansowy.
„Od 2014 roku Rosja zmniejszyła swoją powiazania finansowe z Zachodem, a Zachód z Rosją. Rosyjskie banki i rząd istotnie ograniczyły finansowanie w walutach obcych, ale nie przedsiębiorstwa. Wciąż udział zagranicznych inwestorów w rosyjskim rynku długu w RUB to 19,3 proc. wobec 23,9 proc. w 2013 roku. Ten dług jest objęty obecnie sankcjami. Wciąż jednak PLN może pełnić rolę proxy hedga dla inwestorów, którzy nie mogą zamknąć pozycji w rosyjskim długu, więc będą zabezpieczać się przez krótkie pozycje w złotym” – zaznaczono w raporcie.
Ekonomiści wskazują także na napływ emigrantów ekonomicznych i uchodźców wojennych z Ukrainy do Polski, co byłoby czynnikiem istotnie wspierającym polską gospodarkę, która cierpi na niedobór pracowników.
„Aneksja Krymu istotnie przyczyniła się, że do Polski trafiło około 1,5 mln Ukraińskich pracowników/emigrantów ekonomicznych, w 2021 roku do Polski trafiło 0,25 mln pracowników z Białorusi. Tym razem czeka nas zapewne fala emigrantów ekonomicznych, ale także uchodźców wojennych. Proces absorpcji zajmie pewien czas, ale to czynnik istotnie wspierający polską gospodarkę, która cierpi na istotny niedobór pracowników” – napisano w raporcie.
PKO BO: stopy procentowe w Polsce mogą wzrosnąć szybciej niż wcześniej oczekiwano
PKO BP wstępnie ocenia, że w związku z obecną sytuacją geopolityczną stopy procentowe w Polsce mogą wzrosnąć szybciej niż wcześniej oczekiwano, bank nie obawia się istotnego wzrostu kosztów ryzyka nawet przy wzroście stóp do poziomu 4-5 proc. – poinformowali w czwartek przedstawiciele banku.
„Przed RPP stoi zadanie, aby adekwatnie zareagować na rozwój sytuacji geopolitycznej i tych zjawisk, które będą miały miejsce w polskiej gospodarce, zakładając nieco wyższą presję na inflację; być może tutaj ta ścieżka będzie się odchylała trochę bardziej w górę, jeśli chodzi o poziom wzrostu stóp” – powiedział wiceprezes PKO BP Bartosz Drabikowski.
Podał, ze dotychczasowy scenariusz PKO BP zakładał trzy podwyżki stóp procentowych łącznie o 150 pb: w marcu, kwietniu i maju.
Wiceprezes banku Piotr Mazur podał, że nie obawia się istotnego wzrostu kosztów ryzyka nawet przy wzroście stóp procentowych do poziomu 4-5 proc.
„Taki poziom nie powinien stanowić problem dla naszych klientów” – powiedział Mazur.
Czytaj także: Rosja zaatakowała Ukrainę >>>
W nocy ze środy na czwartek prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił w telewizyjnym wystąpieniu rozpoczęcie „operacji specjalnej w Donbasie”. Według informacji władz i relacji w mediach społecznościowych rosyjskie siły zaczęły ostrzał ukraińskich miast także z innych kierunków. Wybuchy słychać było m.in. w stolicy Ukrainy, Kijowie, oraz w położonym w pobliżu granicy z Rosją Charkowie.