Bank i Klient: Nie wszystko jest takie, jakim się wydaje
Jakie, pana zdaniem, implikacje spowoduje spodziewane orzeczenie TSUE i czy sprawa kredytów denominowanych w CHF musiała trafić aż tam?
– Moim zdaniem mogło to być rozwiązane na poziomie krajowym znacznie wcześniej, a najwcześniej najlepszą propozycję sformułował ówczesny przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak. Mówił, że skoro kredyty denominowane, czy indeksowane, bo obie metody stosowano zamiennie, są w aktualnej sytuacji na globalnym rynku walutowym niebezpieczne, czy wywołują gwałtowne pogorszenie pozycji jakiejś części klientów, to najlepszym rozwiązaniem jest doprowadzenie, żeby zaciągnięte kredyty miały charakter kredytu złotowego. W jaki sposób to zrobić? Cofamy się do punktu wyjścia, stwierdzamy, że suma udzielonego kredytu była po prostu kredytem złotowym, podliczamy, ile by kosztowało spłacanie rat w oparciu o WIBOR, czyli wyliczamy – gdyby to był kredyt złotowy – hipotetycznie, ile do tego momentu byłoby opłat opartych o stopę złotową, wyliczamy, ile klienci faktycznie spłacili, działając cały czas w mechanizmie kredytu frankowego, bilansujemy to i od tego momentu dalej traktujemy zobowiązanie jako kredyt złotowy. To oczywiście i tak wywołałoby problemy dla banków, dlatego że byłaby to kwestia zmiany pasywów, zmiany finansowania tych kredytów, ale problem pozostałby po stronie banków, a nie klientów. Z dzisiejszej perspektywy to wyjście jawi się jako najrozsądniejsze rozwiązanie. Przypomnijmy, że mówię o styczniu 2015, a więc bezpośrednio po uwolnieniu kursu franka. Wówczas propozycja padła i nie została podjęta.
Czy uprawniona jest teza, że klauzule uznane następczo za abuzywne stanowią z mocy samego prawa podstawę do uznaniowych umów za nieważne? Pytanie bierze się stąd, że przywoływany przepis był dedykowany prostym produktom finansowym.
– Przyjęło się stosować termin klauzule abuzywne, ale osobiście skłaniam się ku polskiemu określeniu – klauzule o cechach nadużycia. To bowiem istota problemu. Zachodzi zatem pytanie, co w owych umowach może podlegać takiej kwalifikacji. Zgadzam się, że takim nadużyciem były samodzielnie ustalane kursy wymiany, czyli tzw. spready. Uprawnioną wydaje się w tym kontekście teza, że być może nie mielibyśmy do czynienia z problemem, gdyby, a część banków zastosowała tę metodę, od początku było wiadomo, że podstawą obsługi kredytów frankowych w Polsce jest kurs średni NBP. Wówczas naprawdę trudno byłoby traktować taki zapis jako klauzulę abuzywną. Można powiedzieć, że w gruncie rzeczy banki, łakomiąc się na dodatkowy dochód, same skonstruowały mechanizm, który z prawnego punktu widzenia budził wątpliwości. Są tacy, którzy za klauzulę abuzywną uznają fakt, że ryzyko kursowe występowało głównie po stronie kredytobiorcy. Pytanie jednak, czy to jest zapisane w umowach explicite, czy też wynika to pośrednio z konstrukcji umów? Odpowiedź na tak postawione pytanie pozostawmy prawnikom.
|
Co w przypadku ewentualnego przewalutowania, nie przesądzając o ...
Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:
- zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
- wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
- wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
- zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.
Uwaga:
- zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
- wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).
Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:
- bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI