Austria: pensja 1500 euro i nie ma chętnych
Austria to kraj, który żyje z turystyki, zarówno zimowej jak i letniej. Zima się zbliża, a właściwie już nastała w wyższych partiach gór, a nie ma wystarczającej liczby kucharzy czy pokojówek. Jest wprawdzie dość nauczycieli jazdy na nartach, ale brakuje personelu w wypożyczalniach nart czy w hotelowych SPA. A także do pracy na zmywaku.
U progu zimy w hotelarstwie i gastronomii nie obsadzono 9.000 miejsc pracy. Poinformowała o tym w Wiedniu Petra Nocker-Schwarzenbacher z działu turystyki w Izbie Gospodarczej Austrii (Wirtschaftskammer Österreich). I dramatycznie dodała: „Pracownicy są pilnie poszukiwani, wszędzie”.
Dni wolne od obsługi turystów?
Doszło do tego, że część górskich schronisk wprowadziła dni wolne, czyli dla turystów zamknięte, „co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia” – zauważyła Nocker-Schwarzenbacher. To wprawdzie dopiero początek sezonu, ale niepokój w branży jest obecny.
Popularne schroniska narciarskie są tradycyjnie nazywane „schroniskami” (Skihütte), ale w istocie są to – nierzadko komfortowe – hoteliki dla kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu osób, położone najczęściej przy popularnych trasach zjazdowych i wyciągach. Można tam wynająć miejsce albo kwaterę w całości dla grupy osób. Są tam też restauracje zwykle z tarasem widokowym.
Austria ofiarą własnego sukcesu
Mała, niespełna 9-milionowa Austria, to turystyczna potęga. W zeszłym roku zanotowano tam 144,4 mln nocowań, z tego tylko w Wiedniu 15,5 mln. Zagraniczni goście, a stanowią oni 70 proc. nocujących w hotelach (spośród nich większość to Niemcy, co nie dziwi), wydają w tym kraju ponad 17 miliardów euro rocznie. Nic dziwnego, że w stabilnej i interesującej turystycznie i kulturowo Austrii ulokowali się giganci hotelowi, tacy jak Starwood, Falkensteiner, Hilton, Steigenberger, Motel One Group, Accor czy Landal Green Parks.
O turystycznym potencjale Austrii świadczy liczba hoteli: jest ich tam prawie 16.000. Razem z gastronomią zatrudniają 220.000 pracowników i tworzą dziewięć procent PKB. A personelu ciągle za mało, bo atrakcyjność tego kraju nie maleje i popyt na usługi turystyczne utrzymuje się na wysokim poziomie. Czyli sukces pociąga za sobą ryzyko niemożności sprostania.
Będzie potrzebnych 30 tysięcy nowych pracowników
Według ekspertyzy Instytutu Badań Gospodarczych (Wirtschaftsforschungsinstitut – Wifo), w ciągu pięciu następnych lat hotelarstwo i gastronomia będą w Austrii potrzebować ponad trzydziestu tysięcy pracowników, w tym kilkunastu tysięcy wykwalifikowanych kucharzy i kelnerów. Ponad połowa zatrudnionych w tej branży to pracownicy na niepełny etat. Żeby przyciągnąć chętnych, w tym roku dla pełnoetatowców podniesiono minimalne wynagrodzenie do 1.500 euro brutto.
Piękna, zadbana, profesjonalna i przewidywalna Austria kusi Alpami, śniegiem, dolinami, widokami, Wiedniem, Salzburgiem czy Innsbruckiem. Branża turystyczna działa jak dobrze naoliwiona maszynka. Obecny brak pracowników zapewne uda się w ten czy inny sposób usunąć. Szykowane są przepisy, pozwalające ściągnąć więcej cudzoziemców spoza UE.
Podobne ułatwienia przygotowują zresztą i uchwalą „na dniach” także Niemcy. Świat się zglobalizował i dalej globalizuje. Ludzie do pracy zawsze będą potrzebni, też z zagranicy. Wygrają te państwa, które potrafią ich przyciągnąć.