Ani informacja, ani agitacja
W dyskurs na temat kampanii, w tym miejscu Czytelniku zastosuj przymiotnik wedle własnego uznania, włączyła się Państwowa Komisja Wyborcza. Za sprawą sędziego Kazimierza Czaplickiego - kierownika Krajowego Biura Wyborczego ustały spory, czy informacja to agitacja wyborcza, czy też nie.
Siła argumentu wynikająca z ustawowego obowiązku badania przez Komisję sprawozdań finansowych komitetów wyborczych, okazała się na miarę miecza Aleksandra Wielkiego przecinającego węzeł gordyjski hipokryzji i załgania. Demokracja jeszcze raz dowiodła swej siły. Prostota rozwiązania polega na tym, że sama ewentualność sankcji polegającej na pozbawieniu subwencji przywróciła rozsądek i umiar. Krajobraz urlopowy zakłócać będą – niestety – gwałtowne zjawiska atmosferyczne, lecz nie bilbordy obrażające naszą inteligencję.
Również wieczorne powtórki w telewizji wolne będą od spotów, których wdzięk przypominał jajeczko lekko nieświeże, zaś lekkość walczyła o lepsze z walcami drogowymi lub wielkogabarytowymi prasami hydraulicznymi. Zanim spin doktorzy wpadną na kolejny genialny pomysł, jak naigrawać się z prawa, demokracji i zdrowego rozsądku, Prezydent ogłosi termin wyborów i… wszyscy z ulgą rozjadą się na zasłużony odpoczynek.