Analiza: Złoto pozostaje pod presją sprzedających
Kurs złota w minionym tygodniu stracił pół procent i jego uncja kosztuje obecnie 1230 dolarów. Był to już trzeci spadkowy tydzień z rzędu - od 22 stycznia, czyli dnia w którym kurs zamknął się powyżej linii 1300 dolarów za uncję, kurs złota wyrażony w dolarze stracił już ponad 5 procent. Czy należy spodziewać się dalszych spadków?
Po zniżkach z ubiegłego tygodnia kurs złota stracił już więcej niż połowę wzrostów z końcówki grudnia i pierwszej połowy stycznia. Gorsza kondycja kupujących to przede wszystkim efekt czynników fundamentalnych. Po pierwsze, rewelacyjnie wypadły dane makroekonomiczne z USA. Liczba nowych miejsc pracy zaskakująco wzrosła w styczniu o ponad ćwierć miliona, co było już 12 wynikiem powyżej 200 tysięcy osób z rzędu. Jak wyliczyli analitycy Bloomberga, jest to najdłuższa passa od lat 1994-1995. Poskutkowało to wzrostem wartości dolara i równoczesnymi spadkami na złocie. Oprócz tego lepsze wyniki amerykańskiej gospodarki zwiększyły wśród inwestorów apetyt na ryzyko, windując ceny na rynkach akcji i surowców bazowych (zwłaszcza w minionym tygodniu), a uderzając rykoszetem w bezpieczną przystań, za jaką uważana jest inwestycja w złoto.
Nie bez znaczenia miały też wydarzenia z naszej części świata. W drugiej połowie stycznia popytowa strona rynku złota straciła mocny argument, jakim był wynik wyborów parlamentarnych w Grecji. Okazało się bowiem, że zwycięska partia SYRIZA, wcześniej bardzo antyeuropejska i populistyczna, już po wyborach znacząco zmieniła swoje oblicze i absolutnie nie ma zamiaru opuszczać strefy euro, co uspokoiło większość inwestorów na europejskich rynkach. W minionym tygodniu Jeroen Dijsselbloem, szef Eurogrupy porozumiał się z premierem Grecji Aleksisem Ciprasem odnośnie wprowadzenia prac eksperckich, które mają pomóc w osiągnięciu zgody w sprawie dalszego wsparcia. Co prawda dyskusje na temat warunków ewentualnej restrukturyzacji greckiego długo wciąż są w grze, jednak rynek ma pewność, że najbardziej pesymistyczne scenariusze w najbliższym czasie nie są realne.
Popytowej stronie rynku skrzydła podciął fakt, że w połowie stycznia nie udało się sforsować psychologicznej bariery 1300 dolarów za uncję, co uruchomiło aktualnie trwającą korektę. Od tego czasu kurs złota znajduje się w krótkoterminowym trendzie spadkowym. Podażowa strona rynku walczy aktualnie o przełamanie pułapu 1230-1235 dolarów i jeśli jej się to uda, kolejnym przystankiem w tym trendzie będzie linia 1220 dolarów.
Wydaje się obecnie, że dalsze spadki są aktualnie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Gdyby bowiem założyć odwrotny bieg wydarzeń i przyjąć, że kurs nagle obejmie odwrotny kierunek i nieoczekiwanie ruszy w górę, najbliższym – i bardzo mocnym – poziomem oporu będzie linia 1245 dolarów. Popytowa strona rynku ma tego świadomość, więc przed atakiem wolałaby jeszcze poczekać i uzbroić się w dodatkowe argumenty. Tym bardziej, że ma świadomość, iż podaży w tym tygodniu po raz kolejny może sprzyjać kalendarz makroekonomiczny. Nie chodzi tu jednak o istotne dane, ale o rozpoczęte w niedzielę obchody związane z Nowym Rokiem w Chinach, które oznaczają tygodniową przerwę od handlu. Ograniczona aktywność ze strony inwestorów z Państwa Środka może poskutkować niższym popytem na złoto.
Michał Tekliński
Mennica Wrocławska