Doradzamy i informujemy: Czego się Jaś nauczy, tego… kryzys nie odbierze: Perspektywy edukacji ekonomicznej

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

eds.2011.04.k2.foto.055.a.200x"Kryzys potraktował Polskę ulgowo" - takie stwierdzenie nierzadko spotyka się na łamach prasy czy nawet w wypowiedziach ekspertów. W stwierdzeniu tym jest nawet niemało racji - pod warunkiem, że pod pojęciem "gospodarka" rozumie się jedynie wyniki i wskaźniki ekonomiczne; to jednak wyłącznie pół prawdy. Druga połówka, odnosząca się do niewymiernego, acz bezcennego kapitału ludzkiego i świadomości ekonomicznej społeczeństwa, nie wygląda już tak optymistycznie.

Karol Jerzy Mórawski

Otym zjawisku, jak też o podejmowanych próbach wychodzenia z kryzysu właśnie w tej dziedzinie, można było się dowiedzieć podczas konferencji zatytułowanej „Edukacja ekonomiczna a rozwój gospodarczy społeczności lokalnych”, zorganizowanej przez redakcję czasopism „Europejski Doradca Samorządowy” i „Nowoczesny Bank Spółdzielczy”. Było to pierwsze z cyklu spotkań poświęconych ekonomicznej edukacji Polaków, których kontynuacja nastąpi w ostatnim kwartale bieżącego roku. Pośród prelegentów nieprzypadkowo dominowali przedstawiciele sektora bankowo-finansowego. Troska o konsumenta i kwestie społeczne w gospodarce stanowią swoistą wizytówkę i specjalność polskiej bankowości, a środowisko bankowe od lat analizuje zagrożenia i szanse nie tylko swojego sektora, ale całej polskiej gospodarki. Wyniki tych analiz w największym skrócie zaprezentowały dwa pierwsze referaty: prezesa Związku Banków Polskich Krzysztofa Pietraszkiewicza i prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbiety Mączyńskiej.

Wykluczonych portret własny

Na pytanie, jakie jest największe zagrożenie dla polskiej gospodarki? – prelegenci odpowiadali niemal jednogłośnie: wykluczenie ekonomiczne. Zdaniem prezesa ZBP, każdego kwartału przybywa od kilku do nawet kilkudziesięciu osób czasowo lub trwale wykluczonych z obrotu finansowego. Winą za taki stan rzeczy trudno obarczać wyłącznie „kryzys”; co więcej, to właśnie ostatnie załamanie gospodarki stało się niepowtarzalną szansą, by zmierzyć się z narastającym od lat problemem. Według przytoczonych analiz znacznie istotniejszym zjawiskiem niż sam kryzys jest koncentracja życia gospodarczego wokół 10 największych metropolii, co wiązać się może z nieuchronną degradacją obszarów wiejskich, a zwłaszcza niewielkich miast. Ci, którzy pozostaną w tych regionach, bez wątpienia stanowią kolejną grupę narażonych na społeczne wykluczenie, a i nadmierny napływ do centrów życia gospodarczego dla wielu przybyszów zakończyć się może nader boleśnie. Fundamentalne pytanie brzmi: jakich działań potrzebujemy, aby te procesy nie degradowały jednych obszarów w Polsce, a z drugiej strony nie powodowały zagrożeń w regionach, które weszły na ścieżkę bardzo intensywnego rozwoju.

Innym czynnikiem sprzyjającym wykluczeniu społecznemu jest „przyśpieszenie tempa” postępu technologicznego. Najwyższą cenę za transformację nieprzypadkowo zapłaciła grupa osób w przedziale wieku 45-56 lat. Pomimo wysokich kwalifikacji w swych branżach, nierzadko nie mieli oni czasu, by zdobyć nowe umiejętności w zakresie IT, co z góry stawiało ich na przegranej pozycji. Odejście tych osób z pracy spowodowało kolejne niepokojące zjawisko: problem z sukcesją. Dziś nierzadko mamy do czynienia z sytuacją odwrotną: w wielu sektorach gospodarki dominują ludzie doskonale radzący sobie z nowoczesnymi technologiami czy kwestiami prawno-ekonomicznymi, jednak ze znacznie niższymi kwalifikacjami merytorycznymi.

eds.2011.04.k2.foto.054.a.250x„Edukacja, głupcze!” – potrzeba holistycznego podejścia

Czy to pochodna poziomu edukacji ekonomicznej społeczeństwa? W znacznej mierze tak. Według prof. Mączyńskiej, edukacja ekonomiczna to jeden z pięciu najistotniejszych tematów dla współczesnego świata, a być może nawet temat najważniejszy. Co najistotniejsze, wprowadzenie kolejnych dwóch czy nawet pięciu godzin lekcyjnych przedmiotu o nazwie „wiedza gospodarcza” czy podobnej nie jest żadnym rozwiązaniem. Potrzeba holistycznego (całościowego) podejścia. Nietrudno bowiem zauważyć, że niski poziom świadomości społecznej w zakresie gospodarki wynika z mankamentów nie tyle edukacji ekonomicznej, co edukacji jako takiej.

Doskonałym przykładem może być paradoks: edukacja kontra kreatywność. Zdaniem prelegentki, nawet podczas olimpiad ekonomicznych wypowiedzi niektórych uczniów sprawiają wrażenie „jakby mieli głowy wypchane gazetami”. Tak pojmowana edukacja rodzi kolejny absurd w postaci dychotomii wiedzy i mądrości. Zamiast odkrywać nowe drogi, uczniowie przygotowywani są do podążania utartymi, pewnymi ścieżkami. Niekiedy innowacyjność młodego pokolenia zabijana jest już na etapie… przedszkolnym.

Inny problem to moment właściwego rozpoczęcia i.. zakończenia kształtowania ekonomicznej świadomości. Dziś, gdy mówimy o początkach edukacji ekonomicznej, z reguły przychodzi na myśl początek gimnazjum. To dużo za późno! Nierówności pojawiają się, zanim dziecko pójdzie do szkoły. Podobnie w przypadku seniorów. Ich potencjał w znacznej mierze jest marnotrawiony. Na emerytury wysyła się ludzi, nie patrząc na to, czy są użyteczni i czy nie stanowią bezcennego kapitału dla firmy. Całkowicie pomija się istotny czynnik: seniorom chodzi w pierwszej kolejności o pracę, a dopiero w dalszej o pieniądze czy karierę. Mogą zatem stanowić cenną pomoc dla osób w wieku produkcyjnym, a nie – jak to się zwykle twierdzi – zajmować etaty.

Brak całościowego podejścia widać na każdym kroku – to główny wniosek płynący z pierwszej części konferencji. Nie uczy się młodzieży systematycznego oszczędzania, ale również nie pokazuje destrukcyjnego wpływu marnotrawstwa. Zbyt często zapominamy o związkach pomiędzy różnymi, niekiedy bardzo odległymi dziedzinami życia, a pojęcie „planowanie strategiczne” to dla wielu osób ziemia nieznana. Jeśli w takim duchu wychowani będą politycy czy menedżerowie, z pewnością będą cieszyć się z groszowych oszczędności w perspektywie nadchodzących miesięcy, ponieważ katastrofalnych skutków w odleglejszej perspektywie w ogóle nie są w stanie sobie wyobrazić. Nie trzeba chyba dodawać, że już na tym etapie tworzy się zalążek przyszłego kryzysu gospodarczego, który „gospodarczym” będzie tylko z nazwy. Podobnie jak dziś, główna przyczyna dekoniunktury leżeć będzie w kwestiach społecznych.

Wypowiedzi uczestników konferencji dobitnie ukazują, że kwestia edukacji ekonomicznej właśnie teraz staje się tematem ważnym dla niemal wszystkich środowisk. Swoje koncepcje autorskich rozwiązań przedstawili reprezentanci środowiska bankowego, organizacji pozarządowych i samorządów terytorialnych.

Bezrobotni rozdają… etaty, czyli efekt kuli śnieżnej

Zacznijmy od tych ostatnich. Jędrzejów, niewielkie miasteczko znane głównie z unikatowej kolekcji słonecznych zegarów, podąża z duchem czasu. Od pewnego czasu to właśnie powiat jędrzejowski uchodzi za lidera w zakresie edukacji ekonomicznej. Starosta Edmund Kaczmarek nie pozostawia złudzeń: jak wiele regionów Polski, także i starostwo jędrzejowskie zmaga się z problemem odpływu młodych mieszkańców do metropolii, a i problem bezrobocia nie jest obcy. A jednak to właśnie tu udało się zmniejszyć bezrobocie o jedną trzecią w ciągu w ciągu 5 lat (w 2005 r. 18 proc., obecnie 13 proc.). Wbrew powszechnym przekonaniom osiągnięcie takiego wyniku nie jest ani łatwe, ani nie może być dokonane jedynie pracą jednego sektora (np. finansów publicznych czy infrastruktury).

W Jędrzejowie od samego początku przyjęto jedną generalną strategię: środki na zwalczanie bezrobocia powinny przynieść efekt kuli śnieżnej. Mówiąc prościej, osoby wychodzące z bezrobocia powinny same stawać się aktywnymi uczestnikami rynku, dając zarazem pracę innym poszukującym. Od 2005 r. pewną pulę pieniędzy na walkę z bezrobociem starostwo przeznacza na wspieranie powstawania nowych firm. Początkowo odzew był niewielki, w ramach projektu tworzono zaledwie kilkanaście przedsiębiorstw rocznie. Jednak w roku 2010 dzięki programowi zarejestrowano 200 nowych działalności gospodarczych.

Oczekiwania władz powiatu sprawdziły się niemal w stu procentach – spośród wszystkich uczestników programu 95 proc. osób utrzymało firmy, a 50 proc. spośród nich poszerzyło działalność, zatrudniając obecnie powyżej 3 osób. Warto zaznaczyć, że aż 70 proc. beneficjentów programu to osoby młode, poniżej 30. roku życia. Łączy się to z aktywnością jędrzejowskich szkół w zakresie edukacji ekonomicznej.

Świadomy konsument u wrót Eurolandu

Perspektywę kompleksowej edukacji ekonomicznej w makroskali przedstawił również Narodowy Bank Polski. Jak na bank centralny przystało, NBP koncentruje się na kwestiach rudymentarnych, na czele z perspektywą przyjęcia wspólnej waluty. Euro to jednak tylko jeden z filarów „Strategii edukacji ekonomicznej Narodowego Banku Polskiego na lata 2010-2012” – taki tytuł nosi bowiem realizowany obecnie program dydaktyczny. Pozostałe cele to:

  • zwiększenie społecznej świadomości roli i misji NBP jako banku centralnego w życiu gospodarczym,
  • podniesienie poziomu wiedzy ekonomicznej oraz zwiększenie świadomości ekonomicznej społeczeństwa,
  • zwiększenie świadomości społecznej dotyczącej ekonomicznego dziedzictwa narodowego.

Tę ostatnią potrzebę podkreślali również prelegenci z Biura Informacji Kredytowej, dr Mariusz Wyżycki i Patrycjusz Rozpiątkowski. Ta właśnie instytucja jak rzadko kto ma do czynienia na co dzień z najbardziej dotkliwymi objawami braku świadomości ekonomicznej. Dla wielu osób to właśnie wpis w BIK stanowił skuteczną ochronę przed popadnięciem w prawdziwą pułapkę kredytową lub pogorszeniem i tak beznadziejnej sytuacji.

Własne raporty dotyczące edukacji finansowej przedstawili też reprezentanci Fundacji im. Leopolda Kronenberga, od lat badającej postawy rodaków wobec oszczędzania, oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej. Z kolei dr Michał Macierzyński reprezentujący PKO BP zaprezentował koncepcję rewitalizacji szkolnych kas oszczędności (SKO). Ta pierwsza na rynku polskim forma edukacji ekonomicznej powrócić ma w atrakcyjnej dla najmłodszych formie. Godzi się przypomnieć, że to jedna z nielicznych form oszczędzania dostępnych dla dzieci poniżej 13. roku życia.

Perspektywy dla młodych menedżerów

Pośród wielu młodzieńczych marzeń nie brak i takich, by swą przyszłość postrzegać na stanowisku menedżera jednej z potężnych korporacji, a może nawet samemu stać się rynkowym potentatem. Dla tych, którzy marzenia te pragną przekuć w czyn, optymalnym rozwiązaniem wydaje się projekt Fundacji Młodzieżowej Przedsiębiorczości. Już sam adres internetowy fundacji – junior. org.pl – mówi wystarczająco wiele. Tu młodzi i ich marzenia są zdecydowanie na pierwszym miejscu.

Danuta Raczko, wiceprezes fundacji, przedstawiła wiele projektów realizowanych z myślą o młodych przedsiębiorcach. Jednym z nich jest „Dzień Przedsiębiorczości”. To projekt szczególny, bynajmniej nie tylko dlatego, że jego patronem od lat jest Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. To, czego brakuje wielu młodym ludziom, to weryfikacja idealistycznych nierzadko marzeń z rzeczywistością – a to właśnie umożliwia ten program. Przez jeden dzień każdy z beneficjentów programu odbywa swoisty staż na wybranym stanowisku, dzięki czemu może ugruntować swe plany lub… stwierdzić zawczasu, iż nadzieje lokował nie tam, gdzie powinien. Ci, którzy przejdą tę weryfikację pozytywnie, mają szansę wiele nauczyć się o wymarzonym zawodzie, poznać reguły panujące w danym środowisku, a także nawiązać wartościowe kontakty. Podsumowaniem każdej edycji programu jest „Gala Przedsiębiorczości” – uroczystość połączona z rozdaniem nagród. Tradycyjnie już, „Gala Przedsiębiorczości” organizowana jest w Pałacu Prezydenckim.

Znacznie większe wymagania, ale i niepomiernie szersze perspektywy daje projekt zatytułowany „Młodzieżowe miniprzedsiębiorstwo”. O ile adepci „Dnia Przedsiębiorczości” mogą liczyć na ulgowe traktowanie ze strony jednodniowych szefów, to w przypadku miniprzedsiębiorstwa uczestnicy sami zostają szefami. Założona przez młodych przedsiębiorców spółka funkcjonuje podobnie jak standardowe podmioty na rynku, a na wspólnikach spoczywają podobne obowiązki. Oprócz znajomości zasad księgowości, marketingu czy analizy rynku wysoce wskazana jest umiejętność gospodarowania własnym kapitałem – środki na założenie firmy również pochodzą z prywatnych kapitałów nastoletnich wspólników. Miniprzedsiębiorstwo to również szansa na określenie swojego miejsca w strukturze firmy. Niejeden spośród uczestników programu przekona się zapewne, że niezastąpiony na boisku czy górskiej wędrówce przyjaciel zupełnie nie nadaje się do gospodarowania finansami, posiada za to niezwykły talent w zakresie kreowania wizerunku czy PR. Skoro już o kreowaniu marki mowa, nie sposób pominąć konkurs dla młodzieżowych firm o sympatycznej nazwie „Produkcik”. Nazwa jest nieco przewrotna; prezentowane na gali finałowej „produkciki” nie potrzebują żadnej taryfy ulgowej. Oceniający uczniowskie wyroby minister gospodarki stwierdził swego czasu, że wiele spośród „produkcików” spokojnie mogłoby konkurować z ofertą rynkowych potentatów.

Ostatnim punktem programu konferencji była prezentacja redaktora Macieja Małka z Wydawnictwa Centrum Prawa Bankowego i Informacji oraz Centrum Informacji Gospodarczej. Referat zatytułowany „Edukacja i informacja ekonomiczna – cykl konferencji dla jednostek samorządu terytorialnego” przedstawił perspektywy dla edukacji ekonomicznej i ukazał dotychczasowy dorobek CPBiI w tym zakresie.