Zdaniem analityków: Rynkowe mądrości

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

kf.2011.04-06.foto.24Inwestorzy lubią czytać o tych, którym się udało zarobić duże pieniądze na rynku. To nie dziwi, gdyż każdy szuka inspiracji. Własny styl gry opracowuje się przecież latami, a każda rada jest cenna. Niemniej nadmierne bujanie w obłokach może nas zgubić...

Marek Rogalski

Książka o dźwięcznym tytule „Jak zarobić milion dolarów” na pewno przyciągnie uwagę początkującego inwestora. Ale już rady w niej zawarte – niekoniecznie. Bo większość tego typu publikacji dostępnych za niewielkie pieniądze, zwyczajnie powiela oczywiste regułki. Nie twierdzę, że należy je ignorować, ale uważam, że na ich podstawie trudno będzie zbudować efektywny plan inwestycyjny. Do czego zmierzam? Do tego, abyś nauczył się inwestorze właściwie filtrować dostępne źródła informacji. Ucz się od praktyków rynku, którzy od kilkunastu lat siedzą w temacie

Z pewnością nie jest to proste, bo ci, którzy zarabiają naprawdę duże pieniądze, bardzo niechętnie dzielą się swoją wiedzą. Dopiero kiedy decydują się na zakończenie swojej zawodowej kariery, gotowi są ujawnić rąbka swoich strategii, przechodząc na biznes książkowy i szkolenia. W literaturze polskojęzycznej nie ma wielu publikacji – książki chociażby uznanego w branży Roberta Minera wymagają od nas dość dobrej znajomości języka angielskiego. Niemniej, jeżeli rzeczywiście decydujemy się kształcić, to ta umiejętność jest niezbędna. Zwłaszcza że dużo cennych informacji można znaleźć na zagranicznych blogach i forach dyskusyjnych.

Książką, która na mnie osobiście wywarła dość duże wrażenie była wydana w 1996 r., nieautoryzowana biografia największego inwestora świata, George’a Sorosa, autorstwa Roberta Slatera. Przyznam, że przeczytałem ją kilka razy i zawsze wracam do niej z dużą przyjemnością. Bo niektóre myśli w niej zawarte mogą być świetną bazą do dalszych przemyśleń. Poniżej przytoczę kilka z nich wraz z kilkoma zdaniami mojego komentarza.

Wysuń pewną tezę i przetestuj ją na rynku. Większość z nas ma obawy przed stawianiem samodzielnych wniosków. Dotyczy to zwłaszcza początkujących inwestorów, którzy obawiają się tzw. odrzucenia przez tłum. Wydaje im się, że ich tezy nie mają mocnych podstaw. Tyle że zazwyczaj najlepsze pomysły inwestycyjne pojawiają się niejako z przypadku (tak powstaje sprzężenie zwrotne, o którym więcej niżej). Tym samym, dlaczego masz nie sprawdzić swoich pomysłów na rynku? Otwórz małą pozycję i ją monitoruj. Jeżeli uznasz, że scenariusz zaczyna się realizować, to zwiększ pozycję do rozsądnych poziomów (nigdy nadmiernie nie spekuluj i pamiętaj o regułach ryzyka).

Chcesz wygrywać? Pozwól, by czas przeciekał ci przez palce. Największym błędem każdego inwestora jest pośpiech i chciwość (pisałem o tym w ostatnich numerach „Kuriera Finansowego”). Wydaje nam się, że jeżeli nie zrobimy transakcji w ciągu najbliższej godziny, to ucieknie nam okazja życia. Tymczasem dobre zyskowne wejścia wymagają dość dużej cierpliwości. Nieraz pierwsi dostrzeżemy anomalię rynku, która może stać się inspiracją dla nowego trendu. Niemniej, kiedy nie zauważą jej inni, to zmiany nie będzie. Inwestor w pojedynkę zawsze jest zbyt słaby, aby kreować nowe ruchy.

Najpierw inwestuj, a potem dociekaj. W pierwszym momencie może się wydawać, że to zdanie jest zaprzeczeniem poprzedniego. Tak nie jest, gdyż tutaj pojawia się tylko krytyka tych, którzy mają obawy, czy zaangażować się w rynek i sprawdzić swoją tezę. To ci, którzy będą czekać na potwierdzenie pewnych faktów, zanim zainwestują pieniądze. To duży błąd, gdyż głównym mechanizmem rynków finansowych jest dyskontowanie przyszłości. Jeżeli zatem będziesz zbyt długo się zastanawiać i dociekać, to na pewno nie zrobisz interesu życia.

kf.2011.04-06.foto.25Przetrwanie na rynkach finansowych wymaga niekiedy natychmiastowego odwrotu. Ta oczywista myśl wzbudza najwięcej kontrowersji. I słusznie. Bo wcale nie jest ona tak prosta, jak się to z pozoru wydaje. Jak bowiem precyzyjnie określić kryteria ucieczki z rynku, aby nie dokonywać nadmiernej liczby transakcji? Inwestowanie to gra z własnymi emocjami, a te mogą być u każdego z nas inne. Jeżeli będziemy zamykać pozycje przy każdym najmniejszym wzroście ryzyka, to nie dorobimy się dużych pieniędzy. Wyjściem może być założenie, że sygnałem do opuszczenia rynku jest sytuacja, w której przyjęte przez nas wcześniej założenia zaczynają być nieaktualne. Z doświadczenia dodam jednak, że określenie takiego momentu bywa bardzo trudne nawet dla doświadczonego inwestora.

Rozpoznanie chaosu to metoda na sukces. To, że rynek nieraz bywa chaotyczny i schizofreniczny powie każdy inwestor, który stara się zrozumieć jego naturę. Nie da się sensownie wytłumaczyć każdej zmiany na rynku, bo może być ona wynikiem panującej w danym momencie mody, która wpływa nieraz na zupełnie inną interpretację danego czynnika. Dlatego też skup się na wykresach obejmujących większe spektrum czasowe – kilkanaście tygodni, kilka miesięcy. Spróbuj sobie odpowiedzieć na pytanie, jakie czynniki zaprowadziły nas na obecne poziomy i czy aby rynek już się nie wypalił i czeka na nowy impuls.

Szukaj małej zmiany na giełdzie, zmiany, której nikt inny jeszcze nie zauważył. Trendy są kreowane przez tłumy, ale nigdy w ich początkowych, ewolucyjnych stadiach. Staraj się zatem raz na jakiś czas spojrzeć na rynek bez emocji – wiesz, co to SWOT? Uczą się tego studenci zarządzania i marketingu. To analiza, która wskazuje dobre i złe strony oraz szanse i zagrożenia dla rozwoju danej firmy czy produktu. Wypisz sobie zatem wszystkie czynniki, które przemawiają za danym ruchem i które są kreowane przez media żywiące się materiałami od analityków. Oni też ulegają emocjom i ruchowi stadnemu – zastanów się, dlaczego w momentach rynkowych euforii są oni zgodni co do możliwego zachowania się rynku? Twoim zadaniem jest jednak to, abyś potrafił ocenić szanse na trwanie danego ruchu. Czasem pojawiają się pewne fakty, które można ze sobą połączyć jak puzzle, a później ułożyć z tego kostki domina. Tłum je dostrzeże dopiero wtedy, kiedy domino zacznie się przewracać…

Wykryj samowzmacniające się ruchy na giełdzie, a osiągniesz duży zysk. Ta reguła nie dotyczy tylko giełdy, a każdego rynku, który jest rozbudowany i gwarantuje pewną płynność zawierania transakcji, czyli jest godny zainteresowania. To zdanie jest rozwinięciem poprzedniego. Jeżeli już zaczniesz układać puzzle, to będziesz mógł przejść do stawiania klocków domina. Bank inwestycyjny Bear Stearns upadł na początku 2008 r., a temat trefnych obligacji hipotecznych w USA pojawił się dopiero we wrześniu, kiedy z hukiem zbankrutował Lehman Brothers. Oznaki nadciągającego kryzysu pojawiły się już w 2006 r., warszawska giełda ustanowiła swój szczyt jesienią 2007 r., a złoty umacniał się aż do lata 2008 r., co m.in. pozwoliło wciągnąć rzesze niedoświadczonych inwestorów w aferę opcyjną.

Kiedy już wiesz, co sądzi rynek, możesz postąpić inaczej, postawić na nieoczekiwane wydarzenie. Inwestorom wydaje się, że to, co twierdzą analitycy, to rzecz święta i trzeba się ich słuchać. Oczywiście warto, abyś znał różne poglądy, także tych, którzy mają większą wiedzę od ciebie i lepszy dostęp do informacji (płatne, specjalistyczne serwisy), ale miej swoje zdanie. Analityk stawia tezę, ale to ty inwestujesz swoje pieniądze. Błąd analityka nic nie kosztuje (co najwyżej utratę reputacji, jeżeli będzie mu się to trafiało często), a ty możesz uszczuplić swój kapitał. Dość często jest tak, że analitycy nie układają puzzli, tylko dołączają się do przewracającego się domina. Powód jest prosty – analityk nie może postawić prognozy, bazując na przeczuciu i niepewnym źródle – czeka zatem na mocne, twarde dane. Tymczasem rynek dyskontuje je już wcześniej, dlatego też wskazania płynące z większości analiz będą zawsze spóźnione. Zapamiętaj sobie jedno zdanie – trend trwa, dopóki komentatorzy nie potrafią jednoznacznie wytłumaczyć jego przyczyny.

Mam nadzieję, że powyższe cytaty, wraz z moim komentarzem dadzą inwestorom pole do własnych przemyśleń i inspiracji. Wiem, że jest to tylko niewielka część tego, o czym trzeba pamiętać. Niemniej dość często jest tak, że skupiamy się tylko na rozgryzaniu tajników analizy technicznej, konstruując nowe wskaźniki i systemy mechaniczne. To nie jest złe, ale dobry inwestor powinien działać na wielu płaszczyznach i mieć umysł otwarty na nowe idee i nieszablonowe spojrzenie.


Autor jest analitykiem Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A., www.bossa.pl