Kochana stara buda
12 i 13 czerwca upłynęły mi pod znakiem rocznicowych obchodów 70 lecia Liceum Ogólnokształcącego nr 5 im. Stefana Żeromskiego w Gdańsku -Oliwie. Przy tej okazji zespół obiektów sportowych należących do Szkoły zyskał patrona w osobie legendarnego oszczepnika Janusza Sidło - Matura 1956.
Bogaty i zróżnicowany program rocznicowych spotkań i uroczystości zasługuje na osobne omówienie, a zainteresowanych odsyłam, jakże by inaczej, na stronę internetową popularnej V. W tym miejscu wypada mi jedynie wyrazić podziękowania Dyrekcji Szkoły i Komitetowi Organizacyjnemu z grona absolwentów rocznika maturalnego 1977. Mój rocznik, bezpośrednio go poprzedzający spotkał się osobno w piątkowy wieczór jako, że Anno Domini 2016 przypadnie 40 lecie naszej matury, co wymaga osobnych przygotowań.
Temu właśnie spotkaniu poświęcić chcę chwil kilka. Otóż po latach okazało się, że szkoła, która postrzegaliśmy przed laty jako przeciętną, okazała się być wyjątkowa. Jeśli bowiem w gronie absolwentów znaleźli się wybitni sportowcy, muzycy, lekarze, wychowawcy i nauczyciele, oraz akademicy, uczeni, biznesmeni, politycy, wynalazcy i dyplomaci, to oznacza, że coś w atmosferze wychowawczej wykraczało poza zwykły zakres kształcenia przewidzianego urzędowo zatwierdzonym programem nauczania.
Poczucie wspólnoty dawało się wyraźnie odczuć bez względu na obecną pozycję społeczną i zawodową, status materialny, poglądy polityczne, czy miejsce zamieszkania zebranych tego wieczoru w sopockiej restauracji.
Przejawianie troski o losy Ojczyzny, odniesienia do sytuacji wewnętrznej i zagrożeń zewnętrznych, pomimo daleko idącej różnicy zdań, dowodziły, że jako grupie ludzi nadal nie jest nam wszystko jedno, a poglądy odmienne od własnych nie muszą oznaczać zajadłego wdeptywania adwersarza w ziemię, bądź kwestionowania Jego intencji. To lekcja tyleż ważna, co krzepiąca.
Osobne przeżycie stanowił sobotni dzień sportu. Nie tylko dlatego, że pięknie odremontowana staruszka – sala gimnastyczna, czy nowoczesne boiska niczym nie przypominały aren naszych młodzieńczych zmagań, nie tylko dlatego, że ten Dzień zaszczyciła swoją obecnością Pani Ewa Sidłowa i liczne grono naszych nauczycieli z legendarnym już dzisiaj Andrzejem Korpetem- rocznik 1929! Wychowawcą pokoleń siatkarek, z reprezentantkami kraju, przez 56 lat parającego się trenerką, absolwenta, obok warszawskiej AWF, lubelskiego KUL-u, gdzie oprócz psychologii ukończył filozofię i uczęszczał na wykłady Karola Wojtyły.
Przede wszystkim dla licznej obecności naszych następców. Dla wspaniałej postawy młodego zespołu nauczycieli i wychowawców, których profesjonalizm, poziom organizacyjny, umiejętność komunikacji z młodzieżą i odczuwalna troska i piecza, jaką otoczyli nie tylko swoich młodych podopiecznych, ale nas, nieco starszych absolwentów, dowiodły wyraźnie ich zaangażowania, oraz tego, że Genius Loci, swoisty piątkowy sznyt jest faktem i wydaje piękne owoce!
Nie zabrakło akcentów i wzruszeń bardziej osobistej natury, ale to pozostawię w dyskrecjonalnej wiedzy zainteresowanych, z druhami moich jeszcze przedszkolnych zabaw włącznie, oraz nie tak licznym, ale wypróbowanym gronem koleżanek, którym lata dodały dystynkcji, nie odbierając wszakże młodzieńczego uśmiechu i werwy, których niejedna młódka mogłaby pozazdrościć.