Część banków w Polsce warto sprywatyzować?

Część banków w Polsce warto sprywatyzować?
Janusz Jankowiak, Fot. archiwum domowe J.J.
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
„Nie wiem, czy dojdzie do ponownej prywatyzacji znacjonalizowanych banków, ale na pewno rzecz jest warta rozważenia” – powiedział w najnowszym wywiadzie w Miesięczniku Finansowym BANK Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. W rozmowie prowadzonej przez Jana Bolanowskiego mówił także o obecnej sytuacji gospodarczej Polski, o sposobach pobudzenia naszej gospodarki, o tym czy organizować igrzyska olimpijskie, a także o zaletach obecności Polski w strefie euro. Prezentujemy wybrane, krótkie fragmenty tego wywiadu.

Jan Bolanowski: Ostatnio modne stało się słowo polikryzys, oznaczające że kryzysy dotykają nas dziś na wielu polach i na różne sposoby. Czy polska gospodarka A.D. 2024 też znajduje się w kryzysie?

Janusz Jankowiak: Tak. To, co dzieje się dookoła, ma wpływ na gospodarkę, i to nie tylko na sferę nominalną, ale i realną. Widzimy, jak zachowują się różne aktywa na światowych rynkach finansowych, co pociąga za sobą również zmienność w Polsce. Również w realnej gospodarce jesteśmy bardzo mocno wystawieni na to, co dzieje się w UE, a zwłaszcza w Niemczech. To nie jest sytuacja komfortowa.

Do tego dochodzą czynniki lokalne, pro domo sua, wynikające ze skomplikowanego układu politycznego obecnej koalicji. Na dobrą sprawę od czasów pandemii władza cały czas zarządza permanentnym kryzysem. Istnieją problemy w spełnieniu złożonych zobowiązań, a co gorsza te zobowiązania nie dotykają sedna problemów polskiej gospodarki.

Jak pan ocenia pierwsze trzy kwartały polityki gospodarczej nowego rządu?

Nie dostrzegam z perspektywy ekonomisty, tak bardzo wyczekiwanej, strategii gospodarczej dla kraju w perspektywie średnioterminowej. Nie ma w rządzie centralnego ośrodka decyzyjnego w sprawach gospodarczych. Zostały one scedowane na ministra finansów, ministra rozwoju i ministra ds. funduszy, ale to nie są żadne strategiczne decyzje.

Podejmowane są próby znalezienia finansowania dla określonych zadań, bądź zarządzania tym, co jest do uzgodnienia z Komisją Europejską w sprawie dostępu do funduszy europejskich. Ale to są tylko kwestie czysto techniczne.

Mamy też do czynienia z próbą realizacji obietnic wyborczych, których lwia część nie ma żadnego wpływu pozytywnego na gospodarkę, w kontekście zwiększenia potencjału i pchnięcia jej na nowe tory. Wiążą się one jednak z dodatkowymi kosztami i problemami z równowagą fiskalną. Zdaje już sobie sprawę z tego chyba nawet premier Donald Tusk. Padają bowiem zapewnienia, że rząd zaprezentuje pakiet projektów, który zarysuje strategię rozwoju gospodarczego do końca kadencji.

Z tym, że ewentualna realizacja takiego pakietu reformatorskiego jest w oczywisty sposób związana z kampanią prezydencką 2025 r. Przegrana obecnej koalicji w tych wyborach przekieruje całą energię rządu, o ile on w ogóle przetrwa, na spór z nowym prezydentem. Wtedy z reform będą nici do końca kadencji rządu.

Jakie największe wyzwania stoją w obecnej sytuacji gospodarczej przed sektorem bankowym?

Pierwsza sprawa to wyczyszczenie zaległości, które wytworzyły się, zwłaszcza w bankach zależnych od państwa, w ostatnich latach. To jest zadanie pilne, ale doraźne.

Głównym problemem jest to, że sektor bankowy, przez różnego rodzaju regulacje, ma przed sobą szereg problemów. To choćby kredyty frankowe, kwestia WIBOR-u czy wreszcie problem portfeli bankowych, które polityka regulacyjna skazuje na bardzo duże zainteresowanie długiem publicznym, co ogranicza zainteresowanie m.in. finansowaniem gospodarki.

Nie wiem, czy dojdzie do ponownej prywatyzacji znacjonalizowanych banków, ale na pewno rzecz jest warta rozważenia.

Pełna treść wywiadu jest dostępna w numerze wrześniowym MF BANK>>>

Źródło: BANK.pl