Ile kosztuje wypadek na nartach?

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

ferie.02.250x167Wypadek na zagranicznym stoku narciarskim to wydatek nawet 50 tysięcy złotych. Większa dostępność wyciągów, niedrogi sprzęt i tanie loty powodują, że na kilkudniowy, zagraniczny wyjazd na narty stać coraz więcej Polaków.

Taka przyjemność to czasem zaledwie kilkaset złotych, niestety po wypadku wyjazd marzeń może zamienić się w koszmar, a wielu Polaków wraca z potężnym długiem.

Za co (nie)zapłaci NFZ?

Do bezpłatnych, podstawowych świadczeń opieki zdrowotnej za granicą uprawnia wszystkich Polaków objętych państwowym ubezpieczeniem (tak jak innych mieszkańców Unii Europejskiej) karta EKUZ (Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego) wydawana przez NFZ. Możemy się nią posłużyć w sytuacji nagłej – i jak wyjaśnia NFZ – „w zakresie niezbędnym z przyczyn medycznych, biorąc pod uwagę charakter świadczeń oraz przewidywany czas pobytu w kraju UE”. Innymi słowy karta EKUZ obejmuje świadczenia dostępne nieodpłatnie na terenie danego kraju w placówkach mających umowę z tamtejszą kasą chorych (odpowiednikiem NFZ). Wprawdzie od 25.10 w UE działa dyrektywa o transgranicznej opiece medycznej pozwalająca nie tylko na nagłe, ale też planowane zabiegi, jednak w Polsce brak na razie przepisów wykonawczych, które regulowałyby sposób rozliczenia się z takiego zabiegu. Rzecznik Praw Obywatelskich i niektórzy prawnicy uważają, że odzyskanie kosztów będzie możliwe bez polskiej ustawy, Ministerstwo Zdrowia jest jednak innego zdania.

Karta EKUZ jest wydawana bezpłatnie. Aby ją otrzymać, wystarczy udać się wcześniej do regionalnego oddziału NFZ. Są jednak sytuacje, których ochrona Narodowego Systemu Zdrowia nie obejmuje, a wsparcie – szczególnie w drogich krajach alpejskich – może być bardzo kosztowne.

– Zima i wyjazdy na stoki to dosyć ryzykowny dla zdrowia okres. Nawet jeśli nasze umiejętności jazdy na nartach są ponadprzeciętne, to nie ma pewności, że kontuzji nie spowoduje inny, mniej doświadczony narciarz. W dodatku specyfika udzielanej pomocy – np. bezpośrednio na stoku, w trudnych pogodowo warunkach – może generować potężne koszty. Posłużę się przykładem z lutego tego roku z Austrii: narciarz uległ na trasie zjazdowej wypadkowi, łamiąc rękę i nogę. W miejscowym szpitalu poddano go koniecznej operacji, pobyt trwał 14 dni. Pechowiec posiadał ważną kartę EKUZ, która pozwoliła na pokrycie kosztów leczenia. Nie objęła jednak kosztów transportu medycznego, a ten był skomplikowany i wieloetapowy: helikopterem ze stoku do szpitala, karetką ze szpitala na lotnisko, specjalny transport lotniczy w pozycji leżącej do Warszawy, potem karetką z lotniska w stolicy do szpitala w mieście zamieszkania. Po dodaniu kosztów przelotu i noclegu pielęgniarza, którego asysta była konieczna podczas powrotu, całość kosztowała 50 tys. złotych, przy czym ani złotówka nie poszła na koszty leczenia. Gdyby feralny narciarz nie miał wykupionej polisy, byłby to prawdopodobnie najdroższy wyjazd turystyczny w jego życiu – mówi Tomasz Brożyna dyrektor sprzedaży i marketingu w Mondial Assistance.

Ile kosztuje transport medyczny?

Najdroższe interwencje wynikające z wypadków na stokach, zrealizowane w poprzednim sezonie narciarskim przez Mondial Assistance, dotyczą krajów alpejskich: Austria – 59 tys. zł, Włochy – 51 tys. zł, Szwajcaria – 54 tys. zł. Alpejskie kraje to także miejsca, gdzie pomocy poszkodowanym Polakom udzielano najczęściej: Włochy 38% przypadków, Austria 32%, Francja 15%, poza tym Czechy 9% i Słowacja 6% (dane Mondial Assistance od 12-2012 do 03-2013). U naszych południowych sąsiadów jest niewiele taniej niż w Alpach, do tego np. na Słowacji, inaczej niż w Polsce, za akcję ratowniczą (np. poszukiwanie po zejściu lawiny, dotarcie na stok – także z użyciem helikoptera czy skutera) płaci poszkodowany. Tak, jak w krajach alpejskich.

Najczęstsze urazy to naciągnięcia/zerwania więzadeł i ścięgien oraz złamania kończyn dolnych i górnych. To kontuzje typowo narciarskie, niestety wiele z nich to skomplikowane przypadki, a doprowadzenie nogi do pełnej sprawności po zerwaniu więzadła krzyżowego lub ścięgna Achillesa to duża sztuka. W dodatku wysokie koszty leczenia w krajach alpejskich, udzielanie pomocy w trudno dostępnych miejscach czy konieczność specjalistycznego transportu medycznego powodują, że finalne kwoty mogą spowodować ból głowy.

– Wg naszych badań, przeprowadzonych w maju, na letnie urlopy wykupić ubezpieczenia nie planowało aż 42% Polaków. Zimą jest nieco inaczej, z roku na rok widać większe zainteresowanie i rosnącą świadomość zagrożeń związanych z uprawianiem sportów zimowych bez odpowiedniej polisy. Wciąż jednak daleko nam do standardów krajów alpejskich. Przeciętny Niemiec czy Francuz bez ubezpieczenia niemal nie wejdzie na stok. Brak odpowiedzialności naszych rodaków może dziwić, szczególnie, że koszty ubezpieczenia turystycznego w Polsce są jednymi z najniższych w Europie. Np. Węgrzy, których nie podejrzewamy o grubsze od naszych portfele, za podobne polisy turystyczne płacą 3 razy więcej, Belgowie 6 razy więcej – mówi Tomasz Brożyna.

Przykładowe koszty pomocy po kontuzji na stoku w sezonie 2012-2013

Włochy:

  • Transport helikopterem ze stoku do szpitala – około 19 tys. zł
  • Leczenie szpitalne 20 tys. zł, nawet do 90 tys. zł przy przedłużającym się pobycie
  • Transport karetką ze szpitala we Włoszech do miejsca zamieszkania w Polsce – 9,5 tys. zł

Austria:

  • Transport helikopterem ze stoku do szpitala – 14,5 tys. zł
  • Przelot i nocleg pielęgniarza do asysty w powrocie – 3,5 tys. zł
  • Transport karetką ze szpitala na lotnisko – 3,1 tys. zł
  • Transport lotniczy w pozycji leżącej z asystą pielęgniarza 20 tys. zł
  • Transport karetką z lotniska w Warszawie do szpitala w mieście zamieszkania klienta – 3,6 tys. zł

Źródło: Mondial Assistance