Deweloper zbuduje osiedle z dala od szkoły
Tylko podpisu Prezydenta brakuje, aby deweloperzy korzystający ze specustawy mieszkaniowej mogli budować osiedla z dala od szkół podstawowych i przedszkoli.
Dziś we wciąż obowiązującej ustawie zapisano, że aby ubiegać się o pozwolenie na budowę, inwestycja musi spełniać pewne standardy lokalizacyjne. Jednym z nich jest odległość od szkoły i przedszkola. Standard to 3 km, choć w większych miastach (ponad 100 tys. mieszkańców) odległość ta spada do 1,5 km (gminy mogły te ustawowe ograniczenia modyfikować).
Zbudują bez szkoły
Od tego wymagania jest wyjątek – jeśli placówki edukacyjne, mogące przyjąć przyszłych małych mieszkańców osiedla, są dalej niż wspomniane 3 lub 1,5 kilometra, to gmina może dać deweloperowi zgodę na budowę pod warunkiem, że przez 5 lat będzie on finansował dowożenie dzieci do szkół i przedszkoli. Oczywiście w praktyce znaczy to, że dodatkowy koszt zostanie „zaszyty” w cenach mieszkań.
Obowiązek ten już niebawem zniknie. Stosowna odległość od szkoły lub przedszkola nie będzie już warunkiem niezbędnym przy okazji ubiegania się o pozwolenie na budowę w trybie specustawy.
Na szczęście pozostaje dostęp do wodociągu i kanalizacji
Nie znaczy to jednak, że osiedla będą powstawały w szczerym polu. Wciąż w mocy pozostaje wymaganie, aby osiedle miało dostęp do drogi publicznej, przystanku autobusowego, wodociągu, kanalizacji, sieci energetycznej i terenów służących uprawianiu sportu, ale też wypoczynkowi czy rekreacji.
… ale nie bez zgody
Ponadto spełnienie powyższych wymagań nie oznacza, że deweloper z automatu otrzyma pozwolenie na budowę. Będzie najpierw musiał wystąpić o ustalenie lokalizacji inwestycji (zamiast stosowanych dziś powszechnie decyzji o warunkach zabudowy).
Na to może wyrazić zgodę rada gminy po wcześniejszym przeprowadzeniu, co prawda krótkich, ale konsultacji z mieszkańcami.
Ci -jeśli uznają, że radni podjęli złą decyzję – będą później mogli skierować sprawę na drogę sądową lub dyscyplinować lokalnych polityków poprzez karty wyborcze.