Czyżby Europa traciła jeden z motorów wzrostu?
W czwartek uwaga inwestorów skupiła się na publikacjach wstępnych odczytów wskaźników menadżerów logistyki w Europie i Stanach Zjednoczonych. Raport z USA był zgodny z oczekiwaniami. Natomiast informacje dotyczące strefy euro okazały się bardzo zróżnicowane. Wskaźnik PMI dla przemysłu, mierzący aktywność wytwórczą, wzrósł we wrześniu do 46,0 pkt. z 45,1 pkt. w sierpniu przy prognozach na poziomie 45,5 pkt. Wartość indeksu pozostała, jednak poniżej bariery 50 pkt. – oznaczającej kurczenie się sektora – czternasty miesiąc z rzędu.
Ten sam wskaźnik dla sektora usługowego spadł do 46,0 pkt. z 47,2 pkt. w sierpniu. Prognoza mówiła o wzroście do 47,5 pkt. Mocno rozbieżne informacje napłynęły z dwóch największych krajów eurolandu – Niemiec i Francji. W pierwszym z nich indeks dla przemysłu wzrósł do 47,3 pkt. z 44,7 pkt. w sierpniu (konsensus 45,3 pkt.), zaś w drugim nieoczekiwanie mocno zniżkował do 42,6 pkt. wobec prognoz wzrostu do 46,4 pkt. i 46,0 zanotowanych w sierpniu. Z kolei PMI dla usług, w Niemczech, po sierpniowym załamaniu, wzrósł ponownie powyżej granicznego poziomu 50 pkt. i wyniósł 50,6 pkt., zaś we Francji spadł do 46,1 pkt. z 49,2 pkt. zanotowanych w sierpniu.
Wstępne wyniki nastrojów menadżerów logistyki potwierdzają, że koniunktura w europejskim przemyśle utrzymuje się na niskim poziomie. Jest to informacja znana i oczekiwana. Co niepokojące, pojawiają się sygnały osłabienia kondycji, względnie dobrze radzącego sobie dotychczas, sektora usług. Jest to szczególnie widoczne we Francji, a nie dotyczy Niemiec, gdzie sytuacja we wrześniu poprawiła się względem sierpnia. Drugą istotą obserwacją jest fakt, silnego, niespodziewanego pogorszenia koniunktury w drugiej największej gospodarce UE27. Jak dotąd, dane obrazujące sytuację w całym regionie, utrzymywały się na niskim, ale stabilnym poziomie, dzięki relatywnie dobrym wynikom dwóch największych krajów obszaru, które kompensowały słabe rezultaty obserwowane w pozostałych. Słabe odczyty z Francji budzą obawy, że Europa zaczyna tracić jeden z głównych motorów napędowych rozwoju. Gdyby w kolejnych miesiącach potwierdziła się taka teza, byłaby to bardzo niekorzystna sytuacja, nie tylko dla strefy euro czy Polski, ale i całej światowej gospodarki. Od wczoraj baczniej należy przyglądać się informacjom napływającym znad Tamizy.
Narodowy Bank Polski podał, że inflacja bazowa bez cen żywności i energii spadła w sierpniu do 2,1 proc. w ujęciu rocznym wobec 2,3 proc. w lipcu. Dane okazały się zgodne z oczekiwaniami analityków. Miesiąc do miesiąca ceny bez wrażliwych na wahania kategorii spadły o 0,1 proc. Z kolei ze sprawozdania z posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej 5 września br. wynika, że głosowano na nim dwa wnioski o obniżkę stóp procentowych. Zarówno postulat obniżki o 50, jak i 25 pkt. bazowych nie znalazł większości, ponieważ większość członków wolała poczekać z decyzją o zmianie oprocentowania do czasu publikacji najnowszych projekcji NBP. Długoterminowe prognozy inflacji i PKB zostaną przedstawione w listopadzie. Gremium zgodziło się co do tego, że najnowsze dane makroekonomiczne, w tym ostatni raport o PKB w II kw., zmieniły obraz polskiej gospodarki. Jednocześnie przyznano, że należy rozważyć obniżkę oprocentowania, jeśli kolejne pokażą dalsze spowolnienie.
Zarówno dane o inflacji bazowej, jak i sprawozdanie z obrad 5 września, nie wnoszą wiele nowego, jeśli chodzi o przyszłe decyzje RPP. Presja inflacyjna słabnie, a proces ten potrwa jeszcze przynajmniej kilka miesięcy. Członkowie Rady zdają sobie sprawę z pogarszającej się kondycji gospodarki, ale wolą zwlekać z decyzją chcąc wydłużyć okres między ostatnią podwyżką, a pierwszą obniżką oprocentowania uzasadniając to koniecznością poznania najnowszych prognoz opracowanych przez ekspertów NBP. Moment rozpoczęcia cyklu łagodzenia polityki pieniężnej zbliża się wielkimi krokami.
Damian Rosiński
Dom Maklerski AFS