Rynek walutowy
Poniedziałek na rynkach finansowych upływał w atmosferze konsolidacji przeradzającej się w lekką korektę. Kurs EUR/USD praktycznie cały dzień notowany był powyżej 1,31- poziomu najwyższego od blisko czterech miesięcy. Giełdy w Europie zakończyły sesję spadkiem, korzystając ze wzrostu indeksów do poziomów najwyższych od 15 miesięcy. Paneuropejski indeks FTSEurofirst 300 zakończył poniedziałkową sesję zniżką o 0,38:.
Również za oceanem wczorajsza sesja przyniosła przeceny, choć symboliczne. Indeks S&P500, który w piątek osiągnął poziom najwyższy od grudnia 2007r., stracił na zamknięciu dnia 0,35:, o 0,30% przeceniono DJIA, a technologiczny Nasdaq spadł o 0,17:. Do odreagowania po piątkowej zakupowej euforii doszło też na rynku surowców.
Optymizm panujący na rynkach po ogłoszeniu przez Rezerwę Federalną uruchomienia trzeciej rundy ilościowego luzowania (QE3) przyćmiewają „stare” tematy. Nie zmniejszają się obawy o pogłębienie się spowolnienia gospodarczego w Chinach. Niepokoją kolejne dane dotyczące USA. W poniedziałek nowojorski oddział Fed poinformował, że jego indeks nastrojów przedsiębiorców NY Empire State. spadł do poziomu minus 10,41 pkt., z minus 5,85 pkt. w sierpniu osiągając najniższą wartość od kwietnia 2009r.
Analitycy oczekiwali indeksu na poziomie minus 2 pkt. Inwestorzy ponownie zaczęli więc zwracać baczną uwagę na potencjalne zagrożenia gospodarcze. Doszedł jednak też nowy geopolityczny czynnik w postaci zawirowań na Bliskim Wschodzie. Przez muzułmańskie kraje przelewa się fala antyzachodnich protestów. W poniedziałek demonstranci w Afganistanie i Indonezji spalili amerykańskie flagi i skandowali hasła „śmierć Ameryce”. Premier Izraela Benjamin Netanjahu ostrzegł natomiast w niedzielę, że Iran będzie w stanie wyprodukować broń atomową w ciągu pół roku. Ponadto, rynki wciąż z niepokojem czekają na rozwój sytuacji w pogrążonej w kryzysie Hiszpanii.Aby EBC mógł zacząć skupować hiszpańskie obligacji, kraj musi najpierw formalnie zwrócić się o pomoc oraz zaakceptować surowe warunki stawiane przez bank.
Tymczasem Madryt wciąż waha się, a inwestorzy zastanawiają się, czy w ogóle zdecyduje się prosić o wsparcie finansowe, po tym jak hiszpański minister finansów powiedział podczas obrad Eurogrupy, iż oczekiwania dotyczące dalszych cięć wydatków i szukania oszczędności w tamtejszym budżecie mogą być mało realne. W ocenie rynku pokazało to, jak duże obawy ma rząd M.Rajoya odnośnie złożenia tak wyczekiwanego przez rynki wniosku uruchamiającego kolejną procedurę ratunkową dla Hiszpanii.
Niewykluczone jednak, że jeśli Madryt sam nie poprosi o pomoc, to rynek go do tego zmusi. Już za miesiąc (20.10) Hiszpania musi bowiem zrolować 20 mld EUR zadłużenia. W rezultacie, pomimo generalnie pozytywnych nastrojów rosną rentowności papierów hiszpańskich. Zapomnieć o sobie nie dają też Włochy, gdzie na rynek długu również powróciły przeceny obligacji.
Spore spadki w ostatnich dniach zanotował japoński jen. W środę w nocy odbędzie się posiedzenie Banku Japonii. Na rynku nie milkną spekulacje, iż BoJ może na nim zdecydować się na zwiększenie obecnego, liczącego 70 mld JPY programu skupu aktywów. Od marca br. kurs USD/JPY utrzymuje się w trendzie spadkowym, a silny jen stanowi duży problem dla eksporterów, którym dodatkowo kurczą się rynki zbytu w Europie i Chinach.
W kraju, po zeszłotygodniowej decyzji Fed na rynku walutowym utrzymuje się raczej dobry sentyment, jednak w poniedziałek rano po kilku dniach sporych wzrostów, złoty poddał się lekkiej presji sprzedażowej. Kurs EUR/PLN wzrósł do 4,10 a dzisiaj od rana aprecjacja jego nasila się. Oddala się więc szansa na przełamanie silnego, technicznego wsparcia na 4,05.
Uwaga inwestorów krajowych powinna teraz skierować się na czynniki lokalne. Dzisiaj i jutro na rynek napłyną kolejne dane makro (o płacach we wtorek i o produkcji przemysłowej w środę), które pokażą na ile możliwe będą obniżki stóp procentowych już w październiku. Jeżeli oczekiwania wzrosną, to złoty może trochę jeszcze stracić. 9 z 10 ankietowanych przez PB ekonomistów uważa, że za dwa tygodnie koszt pieniądza w Polsce spadnie. Byłaby to zatem pierwsza obniżka stóp procentowych od ponad trzech lat. Tymczasem, były prezes NBP prof. L.Balcerowicz apeluje do członków RPP, by nie ulegali presji rynków finansowych i nie obniżali stóp. Jego zdaniem, luzowanie polityki monetarnej to lekceważenie zagrożenia, jakim jest inflacja. Co więcej apeluje on, że „(…) jeśli rada nie jest w stanie panować nad inflacją w kraju, niech sama się rozwiąże”.
Joanna Bachert
PKO Bank Polski