Korekta na polskim rynku długu uderza w złotego

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

statystyka.euro.01.250x167Alarmujące komentarze polskiego rządu dotyczące perspektyw gospodarki stały się we wtorek katalizatorem korekty na polskim rynku długu, a pośrednio także na złotym. Choć przesadnym byłoby wieszczenie teraz katastrofy dla Polski, to dla realizacji zysków na polskich aktywach pojawił się dogodny moment.

Profesor Dariusz Filar, były członek Rady Polityki Pieniężnej a obecnie doradca ekonomiczny premiera Donalda Tuska, stwierdził, że choć nie ma ryzyka wystąpienia recesji w Polsce, to rząd może być zmuszony do rewizji prognoz wzrostu gospodarczego na przyszły rok z uwagi na pogłębiające się załamanie gospodarcze w strefie euro. W projekcie budżetu na 2013 r. zapisano wzrost gospodarczy na poziomie 2,9 proc., ale według Filara dynamika PKB może wynieść między 1,5 proc. a 2 proc. Informacja ta trafiła na rynek z samego rana i stała się idealnym pretekstem do realizacji zysków na polskim rynku długu. Na przestrzeni ostatnich tygodni silny popyt na polskie aktywa wyprowadził rentowności obligacji do historycznych minimów i ryzyko korekty wisiało w powietrzu, ale przy optymizmie rynków zewnętrznych nie było powodu, by taką korektę zainicjować.

Aż do wczoraj, kiedy rentowność dziesięcioletnich obligacji podskoczyła o ponad 0,13 punktu procentowego do 4,86 proc., oddalając się od najniższych poziomów od 2006 r. Dochodowość pięcioletnich papierów w ubiegły piątek była najniższa w historii (4,286 proc.), a dziś jesteśmy już 0,22 pkt proc. wyżej. Przecena na rynku papierów dłużnych nie mogła się odbyć bez udziału inwestorów zagranicznych, którzy w ostatnich tygodniach intensywnie transferowali kapitał na polski rynek, toteż wtorkowa realizacja zysków miała negatywne implikacje dla wartości złotego. Kurs EUR/PLN wzrósł z 4,0390 we wtorek rano do 4,0746 na koniec dnia, co było najsłabszy dziennym wynikiem polskiej waluty od 23 lipca.

Komentarz Dariusza Filara to nie pierwszy sygnał ze strony rządowych ekspertów zapalający żółte światło w kontekście przyszłego zachowania się polskiej gospodarki. W zeszłym tygodniu wiceminister finansów Ludwik Kotecki zaznaczył, że jeszcze do końca sierpnia resort może zrewidować prognozę wzrostu na 2012 r. (obecnie 2,5 proc.). Takie wypowiedzi mogą przyhamować apetyty zagranicy na polskie aktywa, ale nie zduszą go całkowicie. Tempo wzrostu na poziomie 2-2,5 proc. nadal plasuje Polskę w czołówce państw Unii Europejskiej. Wystarczy nadmienić, że 8 z 17 krajów strefy euro już teraz znajduje się w recesji. Ponadto obawy o silne hamowanie gospodarki powinny skłonić Radę Polityki Pieniężnej do rozważenia obniżki stóp procentowych, a zatem i spadek rentowności obligacji (równoznaczny ze wzrostem ich cen). Obecnie w cenach papierów uwzględniona jest jedna obniżka stóp procentowych do końca 2012 r., ale jeśli RPP zasugeruje mocniejsze luzowanie monetarne, wówczas można liczyć na kolejną falę popytu na polski dług, a w konsekwencji i na aprecjację złotego. Zagrożeniem dla tego scenariusza wciąż jednak pozostaje niepewność co do losów strefy euro i antykryzysowych działań europejskich decydentów. Ostatnia fala optymizmu opiera się na zaufaniu, iż zapowiedziany w zeszłym tygodniu przez prezesa EBC Mario Draghi’ego projekt interwencyjnego skupu obligacji rządowych znajdujących się w kłopotach państw (czyli Hiszpanii i Włoch) nie okaże się pustosłowiem i grą na zwłokę (co nie byłoby nowością w przypadku decydentów z Eurolandu). Jeśli strach i rozczarowanie ponownie zagoszczą na rynkach finansowych, zainteresowanie polskim długiem wygaśnie a złoty nie uchroni się przed głębszą deprecjacją. Do tego czasu potencjalna korekta na złotym pozostaje ograniczona do pułapu EUR/PLN 4,10-4,12.

Konrad Białas
Dom Maklerski AFS