Fed nie zmienia nastawienia do QE3, ale rynki reagują spokojnie

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

dlugopis.komorka.wykres.250x166.gifZakończenie posiedzenia FOMC było najbardziej oczekiwanym wydarzeniem tego tygodnia, gdyż w obliczu niepewnej sytuacji na borykającym się z kryzysem zadłużenia Południu Europy rynki oczekiwały zdecydowanych działań banków centralnych, w tym Rezerwy Federalnej. Ostatnie dane z amerykańskiego rynku pracy były mocno rozczarowujące, podobnie jak indeksy koniunktury, przez co często mieliśmy do czynienia z odwrotną interpretacją danych makroekonomicznych - gorsze odczyty zwiększały nadzieje na nowy program luzowania ilościowego.

Po wczorajszej decyzji FOMC i konferencji prasowej szefa Fed można jednak powiedzieć, że z dużej chmury mały deszcz. I to zarówno jeśli chodzi o decyzję Komitetu, jak i o reakcję rynków. Fed utrzymał stopy procentowe na rekordowo niskim poziomie 0-0,25 proc., jednocześnie deklarując ich stabilność do „późnego 2014 r.”. Można było oczekiwać, że data ta zostanie przesunięta do 2015 r., jednak same stopy procentowe w rozgrywce rynkowej mają obecnie drugorzędne znaczenie. Na pewno oczekiwano przedłużenia Operation Twist, która jest operacją sterylizowaną (nie zwiększa bilansu Fed-u) i polega na zamianie długu krótkoterminowego o zapadalności do 3 lat na długoterminowy o horyzoncie 6-30 lat. Pozwala to na obniżenie rynkowych stóp procentowych i kosztu kredytu.

Zgodnie z oczekiwaniami Operation Twist została przedłużona do końca 2012 r. i powiększona o 267 mld USD. Fed ściął także prognozy wzrostu gospodarczego USA do 1,9-2,4 proc. w 2012 r. oraz do 2,2-2,8 proc. w 2013 r. Wcześniej prognozy te wynosiły, odpowiednio, 2,4-2,9 proc. i 2,7-3,1 proc. Natomiast w żaden sposób nie została zmieniona retoryka dotycząca innych narzędzi stymulacyjnych (QE3). Ben Bernanke zapewnił, że Rezerwa Federalna jest gotowa wspierać gospodarkę USA, gdy sytuacja będzie tego wymagać (czyli rynek pracy będzie wykazywał dalsze oznaki słabości). Tym samym powtórzył frazę doskonale już znaną inwestorom. Najważniejszy punkt rynkowej gry nie został zatem spełniony, jednakże spokojna reakcja eurodolara i amerykańskich giełd wskazuje, że po prostu teraz oczy ponownie zwrócone będą na Europę. Fed spełnił plan minimum, tj. przedłużył wymianę obligacji i nie zamknął drogi innemu programowi luzowania ilościowego. Tym samym to, czy popyt na ryzykowne aktywa zostanie utrzymany będzie zależał od rozwoju sytuacji w Hiszpanii, procesu negocjacji warunków wypłaty kolejnych transz pomocy finansowej Grecji (po zaprzysiężeniu Antonisa Samarasa na premiera koalicyjnego rządu złożonego z Nowej Demokracji, PASOK-u oraz Demokratycznej Lewicy teoretycznie nie powinno być z tym problemu, jednak zapowiedzi prób złagodzenia warunków planu oszczędnościowego oraz pogłoski o braku zaangażowania najważniejszych koalicyjnych polityków w nowopowstały rząd budzą pewne obawy), a także publikowanych danych makroekonomicznych.

Tych ostatnich dziś zdecydowanie nie zabraknie i być może to wstępne indeksy PMI urosną do rangi tygodniowego market movera. Póki co na rynek spłynął indeks PMI dla przemysłu z Chin, który w czerwcu spadł 8 miesiąc z rzędu, do 48,1 pkt. Kluczowe dla zachowania eurodolara i złotego będą jednak indeksy PMI z Europy – o godz. 9:28 poznamy wartość PMI dla przemysłu i usług z Niemiec (prog. 45,2 pkt oraz 51,5 pkt), natomiast 30 min. później te same dane zostaną opublikowane dla Eurolandu (prog. 44,9 pkt oraz 46,4 pkt). O godz. 14:30 rozpocznie się natomiast seria odczytów z USA: najpierw wnioski o zasiłek dla bezrobotnych (prog. 380 tys.), pół godz. później czerwcowy indeks PMI dla przemysłu (prog. 53 pkt), natomiast o godz. 16:00 sprzedaż nowych domów na rynku wtórnym w maju (prog. 4,56 mln), czerwcowy indeks Fed z Filadelfii (prog. 0 pkt) oraz indeks wskaźników wyprzedzających Conference Board za maj (prog. 0,1 proc.). O godz. 16:00 rozpoczyna się też spotkanie ministrów finansów strefy euro (Eurogrupa), którzy w Luksemburgu będą debatować nt. sytuacji Grecji, Cypru oraz sektora bankowego w Hiszpanii. Zatem nie brakuje dziś potencjalnych impulsów do zwiększenia zmienności na rynkach, przy czym ewentualne słabe dane z USA powinny być interpretowane wprost jako sygnał do wyprzedaży ryzykownych aktywów.

Łukasz Rozbicki
Dom Maklerski AFS