Korekta przesadnej reakcji na wyniki wyborów

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

wykres.inwestycje.01.250xPoczątek obecnego tygodnia na rynkach finansowych miał dwa oblicza - bardziej i mniej racjonalnego handlu, w efekcie których bilans bliski jest zeru. Po zbyt drastycznej przecenie eurodolara, który otworzył się ponad 70-pipsową luką spadkową, którą w nocy z niedzieli na poniedziałek jeszcze pogłębił, kreśląc lokalne minimum na poziomie 1,2955, wczoraj mogliśmy obserwować większe odreagowanie.

Co prawda luka spadkowa nie została wciąż domknięta, ale atak na poziom 1,3080 wydaje się kwestią czasu. Inwestorzy zaczynają sobie powoli zdawać sprawę z tego, iż wyniki weekendowych wyborów tak naprawdę wiele nie zmieniają ani w układzie sił na europejskiej scenie politycznej, ani w sytuacji finansowej samej Grecji, która była i jest opłakana. Co prawda analitycy Citi Group podnieśli prawdopodobieństwo wyjścia Grecji ze strefy euro z 50 do widełek 50-75%, jednak z takim scenariuszem rynki oswajają się już od wielu miesięcy. Z drugiej strony agencje Fitch Ratings oraz S&P zapewniły, że wyniki wyborów prezydenckich we Francji nie mają znaczenia dla ratingu tego kraju.

W przypadku Fitcha jest on utrzymywany na poziomie AAA z perspektywą negatywną a w przypadku S&P na poziomie AA+ z perspektywą negatywną, co oznacza, że jest prawdopodobne jego obniżenie w kolejnych 12-18 miesiącach, ale można oczekiwać, że obniżki ratingu nie będzie w najbliższym czasie. Jeszcze przed wyborach, w momencie spekulacji o obniżce ratingu przez Moody’s agencja ta wypowiedziała się w podobnym tonie. Na plus dla poprawy sentymentu na rynku walutowym i kapitałowym (ostatecznie warszawska giełda wyszła na lekki plus, podobnie jak giełdy przy Wall Street, a dzisiejsza sesja w Azji napawa również lekkim optymizmem) należy także zaliczyć wczorajsze zaskakująco dobre dane z niemieckiego przemysłu, gdzie liczba zamówień w marcu wzrosła do 2,2 proc. m/m wobec oczekiwanego wzrostu o 0,5 proc. Za to słabszy od prognoz okazał się indeks Sentix, który w maju zniżkował do -24,7 pkt wobec oczekiwanych -15,7 pkt. Dane te zostały zignorowane.

Dzisiejsze kalendarium świeci pustakami, a jedyną istotną figurą będą dane o produkcji przemysłowej z Niemiec (prognozuje się wzrost o 0,8 proc. w ujęciu miesięcznym). Będą to jednak dane za marzec, a więc już mocno historyczne, dlatego też nie powinny wywołać większej reakcji. Rynki będą podlegać wahaniom w rytm powyborczych niuansów we Francji i Grecji. W przypadku tego pierwszego kraju istotne będzie to, jaki powoli kształt polityki w zakresie gospodarki i budżetu zacznie kreślić nowo wybrany prezydent. W Grecji natomiast będzie się liczyć to, jak przebiega proces kształtowania nowego rządu i czy będzie to rząd popierający reformy. Po tym jak w poniedziałek wieczorem lider Nowej Demokracji Antonis Samaras zrezygnował z misji tworzenia rządu jedności narodowej, szanse na to ostatnie mocno zmalały. Biorąc jednak pod uwagę zdyskontowanie przez rynki takiego scenariusza oraz wczorajsze odreagowanie przesadzonej reakcji rynków, wtorek może przynieść kontynuację tego ruchu. Przed eurodolarem stoi jednak trudne zadanie domknięcia całej luki (poziom 1,3079), a następnie powrót powyżej 1,31. Jeśli to się uda, kurs EUR/PLN powinien zmierzać w stronę poziomu 4,16, tym bardziej, że rentowność polskich 10-letnich obligacji skarbowych w ciągu ostatnich 3 tygodni spadła z 5,55 do poniżej 5,3 proc., a taki ruch na rynku długu zwykle sugeruje umocnienie złotego.

Łukasz Rozbicki
Dom Maklerski AFS