Korekta z nutą optymizmu

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

flaga.polski.wykres.250x171.jpgPodniesienie prognoz dla polskiej gospodarki z poziomu 2,5 do 3 proc. na 2012 r. przez OECD (teraz prognoza ta jest zbieżna z punktem widzenia NBP), przy zakładanym jednocześnie spadku bezrobocia w 2012 r. do 10 proc., inflacji do 3,3 proc., a deficytu budżetowego do zakładanego przez rząd pułapu 2,9 proc. PKB było dobrą wiadomością dla złotego. Jednak ani to, ani wcześniejsze słowne interwencje członków RPP mówiących otwarcie o podwyżkach stóp procentowych (rynek ich nie dyskontuje) nie zdołało powstrzymać deprecjacji złotego względem euro i dolara. Do tych walut stracił odpowiednio ok. 2,5 gr I 2 gr, co pokazuje, jak ciężko jest walczyć z rynkowym sentymentem. Co prawda eurodolar pozostaje powyżej poziomu 1,33 (ilustruje to wiarę rynku w QE3), jednak wczorajszy dzień do udanych nie mogą zaliczyć giełdy.

Przyczyn pogorszenia nastrojów jest kilka. Najpierw były to spekulacje wokół Hiszpanii, która ma problemy z realizacją planów dotyczących redukcji deficytu budżetowego. Na ten rok podniesiony cel deficytu wynosi 5,8 proc., podczas gdy po dwóch miesiącach dziura budżetowa sięga już 1,94 proc., co pokazuje, że i tak mało ambitny cel może być trudny do osiągnięcia. Na słaby stan finansów tego państwa oraz prawdopodobne dokapitalizowanie banków z funduszy pomocowych wskazują w swoim raporcie analitycy Citigroup. Spekulacje te zostały co prawda szybko zdementowane przez hiszpańskiego ministra finansów.

W tym momencie innej reakcji nie można się było spodziewać, jednak zagłębiając się w coraz bardziej niepokojące statystyki tamtejszej gospodarki, na czele z najwyższym w UE bezrobociem oraz zestawiając to z prognozami recesji w 2012 r. (np. wg Fitch hiszpańskie PKB skurczy się w 2012 r. o 1 proc.), faktycznie wraz z upływem czasu ryzyko sięgnięcia po europejską pomoc będzie rosło. Dziś premier Mariano Rajoy, w atmosferze strajku generalnego, ma ogłosić budżet na 2012 r., który może jeszcze powiększyć napięcia społeczne (analogia z Grecją nasuwa się sama). Drugim powodem słabszych nastrojów były dane z USA o zamówieniach na dobra trwałego użytku. W ujęciu miesięcznym wzrosły one o 2,2 proc., ale to sporo mniej od prognozy zakładającej 3 proc. Natomiast na plus należy zaliczyć udaną aukcję włoskich półrocznych bonów skarbowych, które zostały sprzedane w kwocie 8,5 mld EUR z rentownością 1,119 proc., najniższą od września 2010 r. Brak problemów z pozyskiwaniem finansowania na rynku przez kraje południa Europy niewątpliwie działa bardziej uspokajająco niż słowa polityków.

Czwartek jest kolejnym dniem niezbyt bogatym w publikacje danych makroekonomicznych. W nocy poznaliśmy dynamikę marcowej sprzedaży detalicznej w Japonii, która wyniosła 3,5 proc. r/r i okazała się znacznie wyższa od konsensusu prognoz, który zakładał dynamikę na poziomie 1,3 proc. r/r. Z Europy dziś na rynek trafi tylko publikacja indeksu nastrojów w gospodarce za marzec (prog. 94,6 pkt), która zaplanowana jest na godz. 11:00. Główna uwaga inwestorów będzie skupiać się na danych z USA, gdzie o 14:30 podana zostanie finalna dynamika PKB w IV kw. minionego roku (prog. 3,0 proc. w ujęciu annualizowanym) oraz tygodniowa liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (prog. 350 tys.).

Wśród wymienionych wyżej danych największa uwaga inwestorów będzie skupiona na USA. Lepsze odczyty od prognoz mogą przyczynić się do zniwelowania wczorajszej korekty na giełdach i poprawy nastrojów także na rynku walutowym. Złoty, jak pokazał wczorajszy dzień, zachowuje wysoką zależność od rynkowego sentymentu, aczkolwiek w momencie jego poprawy widoczna jest przewaga fundamentalna polskiej waluty nad innymi w regionie. Z technicznego punktu widzenia kurs EUR/PLN w stosunku do notowanych obecnie 4,16 może wzrosnąć maksymalnie do okolic 4,18, gdzie znajduje się silne wsparcie. Najprawdopodobniejszy scenariusz na kolejne dni to pozostanie tej pary walutowej w 10-groszowym kanale 4,08-4,18.

Źródło: Łukasz Rozbicki
Dom Maklerski AFS