Interes handlowy
Po ostatnich wypowiedziach naszych polityków z dużym żalem przychodzi mi stwierdzić, że jedyne, co potrafią zbudować, to własne dobre samopoczucie. Wszystko inne nie jest dla nich warte funta kłaków. Z OJCZYZNĄ, którą co rusz wycierają sobie gębę, na czele. Co z tego, że bez przerwy powtarzają, iż każdy ich postępek ma służyć jej dobru, skoro w rzeczywistości ma służyć bądź to zdobyciu, bądź odzyskaniu władzy. A zaraz potem zajmą się rozliczeniami, czyli jak rzekł swego czasu jeden z ministrów "dożynaniem watah".
Rację miał Oskar Wilde, gdy rzekł: Cynik to człowiek, który zna cenę wszystkiego, a nie zna wartości niczego. I to bez względu na przynależność partyjną.
Tym, którzy mają władzę, jak i tym, którzy wszelkimi możliwymi sposobami o nią walczą – nie wystarcza już, że ze sceny politycznej uczynili targowisko próżności. Teraz czynią z niej zwykły jarmark, na którym – nawet za cenę wystawienia się na pośmiewisko – kupować należy głosy. Stąd plany tak nieraz egzotycznych koalicji, że nawet filozofom o nich się nie śniło. A skoro o filozofach mowa, to idealnie do tej sytuacji pasują słowa Maxa Horkheimera (niemieckiego filozofa i socjologa): Polityka, która nie zachowuje w sobie ani teologii, ani metafizyki, ani moralności, staje się ostatecznie interesem handlowym.
I tylko Polaków żal, o Polsce nie wspominając…