Głosowanie w Kongresie przełożone, napięcie na rynkach rośnie

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

wykres.gielda.150xGłosowanie nad republikańskim planem podwyższenia limitu zadłużenia Stanów Zjednoczonych, na które wczoraj czekał cały świat finansów, ostatecznie nie odbyło się, ponieważ autor projektu, John Boehner, nie miał pewności, czy uda mu się zyskać wystarczającą ilość głosów.

Przed czwartkowym posiedzeniem Kongresu wiadomo było, że żaden z Demokratów nie poparłby planu. Jednak Boehner ma też problemy z uzyskaniem głosów od wszystkich republikanów, dlatego głosowanie nad planem zostało przełożone na piątek, a do tego czasu mają być wprowadzone poprawki, które skłonią obecnie niechętnych Republikanów do opowiedzenia się za partyjnym projektem. Głosowanie w Izbie Reprezentantów jest ważne dla Boehnera z politycznego punktu widzenia. Jeśli przegra w Izbie kontrolowanej przez własną partię, okaże słabość Boehnera jako lidera Republikanów i zachwieje jego wewnątrzpartyjną pozycją.

Natomiast nawet jeśli Boehnerowi uda się uzyskać aprobatę Izby Reprezentantów dla swojego planu, projekt jest skazany na porażkę w Senacie, gdzie większość głosów posiadają przeciwni planowi Demokraci. Przegrana Beohnera będzie oznaczać, że na stole pozostanie tylko propozycja reprezentanta Demokratów, Harry’ego Reida, który we współpracy z republikańskim senatorem z Kentucky już pracuje nad modyfikacją swojego projektu, aby miał on szanse przekonać do siebie Republikanów i przynieść upragniony kompromis. Te głosy są mu potrzebne w obu Izbach – w Senacie Demokraci mają 51 miejsc, podczas gdy do zatwierdzenia planu potrzeba co najmniej 60 głosów. Wygląda więc na to, że coraz większe szanse realizacji zyskuje scenariusz, że jeśli ma dojść do porozumienia w Kongresie przed drugim sierpnia (wtedy rządowi amerykańskiemu teoretycznie skończą się pieniądze), to kompromis pojawi się przysłowiowe „za pięć dwunasta”.

Ostatnia doba nie przyniosła żadnych konkretów w sprawie podwyższenia limitu zadłużenia USA i nie przybliżyła nas ani o krok do porozumienia, stąd dziś na rynkach finansowych będzie panować podobna niepewność i napięcie jak w czwartek. Wzrost awersji do ryzyka może dalej premiować aktywa bezpieczne (frank, jen, złoto), natomiast w defensywie pozostaną akcje, waluty rynków wschodzących (w tym złoty) oraz euro. Po południu atmosfera zostanie zagęszczona przez odczyt dynamiki PKB Stanów Zjednoczonych za II kwartał. Oczekuje się wzrostu gospodarczego na zannualizowanym poziomie 1,9 proc., czyli tyle samo co w pierwszych trzech miesiącach roku. Rozczarowująco słabszy odczyt tylko pogłębi pesymistyczne nastroje, natomiast w przeciwnym wypadku trzeba się liczyć, że wszelka „radość” inwestorów będzie mocno tonowana oczekiwaniem na dzisiejsze posiedzenie w Kongresie.

Konrad Białas
Dom Maklerski AFS