Złoty czeka na decyzję RPP
W środę kluczowym wydarzeniem dla złotego jest decyzja Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. Przeważająca część rynku, łącznie z nami, spodziewa się podwyżki stóp procentowych o 25 punktów bazowych. Za dalszym zacieśnianiem polityki monetarnej przemawia utrzymujący się wysoki poziom inflacji konsumenckiej (4,5 proc. w kwietniu), znacznie powyżej celu NBP (2,5 proc.).
Wielokrotnie w komentarzach członków Rady pojawiało się stwierdzenie o kontynuacji cyklu podwyżek, a część członków opowiadała się za wyprzedzającym, ale stopniowym procesem zacieśniania niż silnym, jednorazowym działaniem, co przemawia na korzyść podwyżki po dzisiejszym posiedzeniu. Rada będzie też chciała przeciwdziałać rosnącym oczekiwaniom inflacyjnym (w maju wzrosły do 4,3 proc. wobec 4,0 proc. w kwietniu), które stwarzają ryzyko pojawienia się efektów drugiej rundy.
Duża zgodność analityków w kwestii podwyżki stóp procentowych nie przekłada się na wyprzedzające umocnienie złotego, które w poprzednich miesiącach zwykło mieć miejsce. Najprawdopodobniej wynika to z tego, że inwestorzy z rezerwą podchodzą do ostatecznej decyzji RPP po tym, jak w maju „sparzyli” się, oczekując utrzymania stóp na niezmienionym poziomie. Wydźwięk komentarzy przed majowym posiedzeniem był na tyle wyraźny, że ogłoszona podwyżka była dość zaskakująca. Stąd zaufanie inwestorów do wypowiedzi członków RPP znacząco spadło i rynek woli poczekać na twarde dane niż polegać na oczekiwaniach. Jeśli Rada podejmie decyzję o podwyżce, wówczas reakcja rynku może przynieść umocnienie złotego. Potencjalny spadek po południu na eurozłotym ma szansę sięgnąć rejonu 3,92-3,93.
O silniejszym umocnieniu złotego i próbie łamania psychologicznej bariery 3,90 można na pewien czas zapomnieć z uwagi na niezbyt optymistyczne otoczenie rynkowe. Negatywny sentyment buduje rynek akcji, gdzie indeksy giełdowe nie dają sygnałów o powrocie do wzrostowego trendu. Wczoraj nowojorski parkiet zamknął się nieznacznie pod kreską, pomimo pierwotnych wzrostów, a nastroje wśród inwestorów pogorszyły się po słowach szefa Rezerwy Federalnej. Ben Bernanke stwierdził, że sytuacja na rynku pracy i w całej gospodarce uległa pogorszeniu w ostatnich tygodniach, jednak nie wspomniał o żadnych nowych krokach, które Fed zamierza podjąć, by wzmocnić wzrost gospodarczy. Tym samym zmalały oczekiwania inwestorów związane z trzecim programem luzowania ilościowego (QE3), o czym od niedawna się spekuluje, a co mogłoby podtrzymać giełdową hossę, poprzez zalew rynku świeżym pieniądzem. Minorowe nastroje będą się utrzymywać przynajmniej do przyszłego tygodnia, kiedy na rynek trafi kolejna dawka danych makroekonomicznych z USA, która da odpowiedź na pytanie, w jakiej kondycji znajduje się gospodarka USA.
Konrad Białas
Dom Maklerski AFS