Zbyt łagodne podejście rynku do podwyżek stóp w USA
Oceniamy, że rynek zbyt nisko wycenia obecnie ścieżkę podnoszenia stóp procentowych przez Fed. Rodzi to ryzyko wzmożonej zmienności i gwałtownego odwrócenia dotychczasowych tendencji, kiedy inwestorzy będą musieli skonfrontować się z rzeczywistością wyższego oprocentowania. Okolice połowy roku to nadal dobry termin na wzrost stóp w USA do przedziału 0,5-0,75 proc.
Dzisiejszy odczyt indeksu ISM dla przemysłu oraz raporty z rynku pracy w USA (oba za marzec) to jedne z najważniejszych publikacji nadchodzących tygodni. Widoczna w ostatnim czasie postawa inwestorów, którzy z jednej strony nie wierzą, że stopy procentowe w Europie będą mogły zostać jeszcze obniżone, a z drugiej, odsunęli znacząco oczekiwania na podwyżki w USA – co umacnia euro względem dolara – może zostać szybko skarcona. Publikowane dziś dane niosą potencjał odwrócenia tej tendencji. Jeśli odczyty okażą się mocne, a za takie można będzie uznać wzrost nowych miejsc pracy o więcej, niż 250 tys. przy stabilizacji bezrobocia oraz indeks ISM manufacturing wyraźnie powyżej poziomu 50 pkt., dolar przestanie się osłabiać. Te wyniki wpiszą się bowiem w ogólnie lepszy w ostatnich tygodniach obraz ewolucji koniunktury w największej gospodarce świata (w kierunku przyspieszenia), a jednocześnie próby balansowania skrajnie gołębich, wtorkowych wypowiedzi prezes Fed J. Yellen, przez pozostałych członków Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC). Wczoraj przyączył się do nich Ch. Evans, który jest uważany za jednego z najbardziej łagodnie nastawionych do polityki pieniężnej przedstawicieli gremium ustalającego stopy procentowe. Stwierdził on, że spodziewa się wzrostu oprocentowania w okolicach połowy i pod koniec br. Zaznaczył, że poprawa perspektyw gospodarczych może skutkować przyspieszeniem tempa normalizacji polityki. Dodał, że Fed chce uniknąć sytuacji, w której zmuszony będzie zastosować ujemne stopy, dlatego musi teraz wynieś je na wyższy poziom. W jego ocenie, na każdym posiedzeniu (w domyśle także tym bez konferencji prasowej; w połowie kwartału) możliwy jest ruch stóp. W środę, w podobnym do Evansa, względnie ostrym, tonie wypowiadał się neutralny J. Williams. W tym kontekście słów „jastrzębi” (m. in. E. George, L. Mester, J. Bullard) nawet nie ma co wspominać. W obecnym składzie FOMC prezes J. Yellen wyrasta na jedną z najbardziej łagodnie nastawionych do polityki, dlatego jej słów, choć kluczowe, nie powinno się traktować jak wyroczni. Warto też pamiętać, że wśród stałych głosujących w FOMC (członkowie zarządu Fed) istnieje pewien „przechył” na „gołębią” stronę. Co istotne, nadal ujawnia się więc rozdźwięk między tym, czego oczekuje w kwestii polityki pieniężnej rynek (1 podwyżka w tym roku), a tym, co mówi bank centralny (2 podwyżki). Daje to przestrzeń do zwiększonej zmienności w momencie konfrontacji stanowisk z rzeczywistością (tak, jak to miało miejsce na przełomie roku i ostatnio). Szczególnie, jeśli to rynek przereagował w oczekiwaniu bardzo długiego okresu bez dalszego zacieśnienia, a FOMC dostosowaniem projekcji dot plots w marcu (do 2 podwyżek w 2016 r.) przesunął się maksymalnie mocno na „jasną (czyt. korzystną Wall Street) stronę mocy”.
To wszystko jednak jeszcze wydarzenia przyszłości. W krótkim terminie muzyka będzie grała, tj. utrzymywać się będą dobre nastroje na rynkach i apetyt na ryzyko. Stąd, euro utrzyma się na obecnych, względnie wysokich poziomach do dolara; w górnym obszarze rocznej konsolidacji. Złoty będzie dalej odzyskiwał straty. Sytuacja może potencjalnie zacząć trwale się odwracać gdzieś w okolicach II poł. maja. Do tego czasu inwestujący agresywnie mogą spokojnie… przymknąć jedno oko (spokojny sen się przy takim charakterze gry jest rzadkością).
Damian Rosiński,
Dom Maklerski AFS