Zapłacimy więcej za energię elektryczną. Pytanie tylko, kiedy?
– Słyszymy o kolejnej nowelizacji ustawy o cenach energii, co tylko pogłębia chaos na rynku – mówi Wojciech Jakóbik, red. nacz. BiznesAlert.pl.
Powodem nowelizacji jest zapewnienie jednolitości interpretacyjnej i wyjaśnienie powstałych niejasności wokół ustawy przyjętej 28 grudnia 2018 r. To odpowiedź na zastrzeżenia Komisji Europejskiej, która miała wątpliwości, co do tego, czy ustawowe regulowanie stawek za dystrybucję i przesył energii nie naruszają uprawnień regulatora rynku energii w Polsce, czyli Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. W efekcie rozmów z przedstawicielami Komisji Europejskiej pod koniec stycznia, minister energii zapowiedział pilną nowelizację ustawy z grudnia ubiegłego roku. Zakładała ona zmniejszenie akcyzy na energię z 20 do 5 zł za MWh i obniżenie o 95 proc. opłaty przejściowej. Ustaliła ona także ceny dla odbiorców końcowych na 2019 rok, na poziomie z 30 czerwca 2018 roku. Różnicę między rynkową ceną zakupu a ceną dla odbiorcy końcowego ma pokrywać Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny, który w 80 procentach ma być zasilany środkami, pochodzącymi ze sprzedaży w 2019 roku, dodatkowych 55,8 mln uprawnień do emisji CO2.
Czytaj także: Ile zapłacimy za prąd w 2019 roku?
Niepewność na rynku
Niepewność na rynku jest gigantyczna, czego efektem jest całkowita zapaść ofertowania klientów końcowych.
Swoje obawy wyraził URE. Według regulatora zaistniała sytuacja jest bezprecedensowa i niepokojąca. W efekcie prezes URE zwrócił się ministra energii i prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o przyjrzenie się sprawie i podjęcie stosownych działań.
Lista wątpliwości jest dłuższa, jak ocenia BiznesAlert.pl. Dotyczą kosztów nowelizacji ustawy, w której wskazano, że jej zapisy obejmą wszystkie rodzaje umów zawieranych pomiędzy przedsiębiorstwem obrotu a odbiorcą końcowym, np. jeśli są one wynikiem przetargu albo indywidualnych negocjacji.
Czytaj także: NBP: ceny energii elektrycznej zamrożone tylko na 2019 r. Co dalej?
Koszty ustawy są niedoszacowane?
Zdaniem prezesa URE, koszty ustawy są niedoszacowane i mogą być o 30 proc. wyższe niż pierwotnie zakładano. Przypomnijmy, że koszt mechanizmów wprowadzonych przez ustawę z grudnia 2018 roku miał oscylować wokół 9 mld złotych, z których 4 mld złotych miały zostać przeznaczone na rekompensaty dla spółek energetycznych.
Jednak nie były to jedyne zastrzeżenia ze strony regulatora. Według prezesa URE ustawa cofa Polskę o 30 lat i oznacza w naszym kraju koniec rynku energii. Mimo to uważa, że przewidziane ustawą obniżenie akcyzy i opłaty przejściowej są krokami w dobrą stronę.
– Niepewności dodaje też to, że o to jak subsydiować ceny energii spierają się dwa ministerstwa – komentuje Wojciech Jakóbik.