Zamiast kamer – kopiowe ołówki – włoski sposób na uczciwe wybory
W niedzielę 4 marca Włosi wybierać będą parlament osiemnastej kadencji. Lokale wyborcze, których jest 61.552, czynne będą tego dnia od 7 rano do 23. Szesnaście godzin musi zrekompensować włoskim wyborcom ograniczenie głosowania do jednego dnia, tradycją były bowiem do niedawna dwudniowe wybory: w niedzielę i przez pół poniedziałku.
Uprawnionych do głosowania jest ponad 46 milionów obywateli powyżej osiemnastego roku życia, którzy wybiorą członków izby deputowanych, i 42 miliony.800 tysięcy powyżej dwudziestego piątego roku życia, którzy wybrać mogą również senatorów.
W wyborach startuje 12.428 kandydatów, 8.256 ubiega się o 618 miejsc w izbie deputowanych, a pozostałych 4172 o 309 miejsc w senacie.
Jedna trzecia nowych parlamentarzystów wybrana zostanie według systemu większościowego, a dwie trzecie według systemu proporcjonalnego. Dość skomplikowana ordynacja wyborcza może być według obserwatorów powodem, dla którego wielu Włochów nie weźmie udziału w wyborach. W poprzednich wyborach w lutym 2013 roku frekwencja wyniosła 72,25% (do 1979 zawsze przekraczała 93 procent).
Próg wyborczy dla pojedynczych list wynosi trzy procent, a dla koalicji dziesięć procent (dwadzieścia w senacie na szczeblu regionu).
Żadna partia nie ma szans na 50 procent głosów
Utarło się przekonanie, że do zdobycia większości umożliwiającej rządzenie krajem, wystarczy czterdzieści procent mandatów (obecna ordynacja nie przewiduje żadnej premii dla zwycięzcy, jak to bywało w przeszłości). Faktycznie jednak spokojnie spać będą mogły te siły – partie, koalicje czy bloki wyborcze – które zdobędą klasyczne 50 procent głosów plus jeden. A ponieważ według sondaży nie zanosi się na to, aby ktokolwiek osiągnął taki rezultat, powszechne jest przekonanie, że po wyborach czeka Włochy dłuższy polityczny paraliż (kryzys). Nie brak głosów, że nowy parlament natychmiast przystąpi do wypracowania i przyjęcia nowej ordynacji wyborczej i za miesiąc-dwa Włosi znów pójdą do wyborów.
Oznaczałoby to kolejne wydatki budżetu państwa. Przeprowadzenie poprzednich wyborów kosztowało 389 milionów euro, z czego gros tej sumy, 315 milionów wzięło na siebie ministerstwo spraw wewnętrznych, które na samo zapewnienie ich bezpieczeństwa wydało siedemdziesiąt trzy miliony euro.
Własny długopis – głos nieważny
Organizacja wyborów, poczynając od lokali, mieszczących się głównie w szkołach podstawowych i gimnazjach, kosztowała 223 miliony, a wynagrodzenie zaangażowanych do tego osób to dalsze dwa miliony. Włoski wyborca wraz z kartą do głosowania tradycyjnie już od pierwszych wolnych wyborów po wojnie 2 czerwca 1948 roku – otrzymuje oficjalny ołówek kopiowy, który musi zwrócić komisji po wyjściu z kabiny. Skreślenia dokonane czym innym – własnym długopisem czy piórem – sprawiają, że głos jest nieważny, a wyniesienie z lokalu specjalnego ołówka jest karane.