Z korektą notowań może przyjść korekta nastrojów

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bank.01.250x167Atmosfera wokół banków robi się coraz bardziej nieciekawa. To ich kursy w czwartek najbardziej szły w dół. Za pierwszą fazę kryzysu nie zapłaciły zbyt wiele. Wygląda na to, że teraz dostaną rachunek z Grecji.

Indeks naszych największych spółek, który w ostatnich dniach radził sobie całkiem dobrze i starał się nie odstawać od europejskiej czołówki, wczoraj nie zdołał utrzymać się w dobrej formie do końca dnia. Ze spadkiem sięgającym 1,9 proc. został zdecydowanym outsiderem. Inwestorom puściły nerwy, gdy wskaźniki na Wall Street zaczęły tracić po ponad 1 proc. Niewielu chciało zostać z akcjami na czas zapowiadającej się korekty. Szczególnie niechciane były walory banków. Mocno dostało się także walorom KGHM, przecenionym o 4,3 proc. Frankfurt i Paryż nie ucierpiały ostatecznie tak bardzo, choć i tam przez chwilę skala zniżki zbliżała się do 2 proc.

Czwartkowe spadki można rozpatrywać w kategoriach korekty trwającej od kilku dni solidnej zwyżki, w wyniku której WIG20 zyskał 227 punktów, czyli 11 proc., DAX wzrósł o 15 proc., a S&P500 o niemal 10 proc. Warto też jednak zwrócić uwagę na to, że zmieniła się ocena tego, na co jeszcze niedawno czekano z nadzieją i w pierwszym momencie rynki zareagowały na to wyraźną zwyżką. Chodzi o zaprezentowany w środę przez szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso plan wychodzenia Europy z kryzysu, a szczególnie jego część poświęconą dokapitalizowaniu banków. Powtórzył on wcześniejsze deklaracje Angeli Merkel, że w pierwszej kolejności bankom pomóc powinni prywatni inwestorzy, w drugiej rządy poszczególnych państw, a w trzeciej Europejski Fundusz Stabilności Finansowej. Zaostrzone taż mają zostać wymogi dotyczące kapitałów własnych banków.

Na dodatek udział prywatnych inwestorów, czyli głównie banków w redukcji greckiego zadłużenia miałby sięgnąć nie 21 proc., jak dotychczas zakładano, ale 30-50 proc. Dziś zaczynają się kolejne rozmowy w tej kwestii. Nic dziwnego, że posypały się obniżki ratingów banków, i to nie tylko hiszpańskich, ale i brytyjskich. Według szacunków Credit Suisse szacują, że zaostrzonych stress-testów może nie przejść aż 66 europejskich banków. I nic dziwnego, że to akcje banków traciły w czwartek najwięcej. Przeciętny rozmiar tej przeceny w przypadku największych z nich to 5-6 proc. Za oceanem także po 5-6 proc. w dół poszły walory JP Morgan, Citigroup i Bank of America. Wall Street przed większym spadkiem wczoraj się obroniła, ale wszystko wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec korekty. Dow Jones i S&P500 zniżkowały po zaledwie 0,3 proc., choć w ciągu dnia niedźwiedzie miały znacznie większą przewagę. W najgorszym momencie S&P500 szedł w dół o 1,4 proc.

W Azji przeważały dziś spadki o umiarkowanej skali. Na godzinę przed końcem handlu Nikkei zniżkował o 0,8 proc. Po ponad 1 proc. w dół szły wskaźniki w Szanghaju. W Hong Kongu zniżka sięgała 1,1 proc. Kontrakty na amerykańskie indeksy rano niwelowały niewielkie spadki, co może wróżyć lekko optymistyczny początek notowań..

111014.kom.por.550x

Roman Przasnyski, Open Finance